reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kłotnie w ciąży.

Jeśli mężowi tak bardzo zależało, to absolutnie i bezwzględnie egzekwuj swoje prawa. Od pierwszego kontaktu z dzieckiem, od razu musi wiedzieć, że jego rola na spłodzeniu się nie skończyła. Chciał, to ma. Dziecko jest do wychowywania, a nie do oglądania. Zbyt wiele jest na świecie kobiet, które są służącymi we własnym domu, nie dołącz do nich 😊
Dlatego chcę od teściowej uciec bo ona nad synkiem będzie się użalać i mną będą chcieli się wysługiwać, tym bardziej że sama służącą była bo mąż nic w domu nie robił. Nie wiem jak będzie, zobaczymy ale wszystko przewiduję, nawet niestety bycie samotną matką. Czasami żałuję bo byłabym wolna bez dziecka to w każdej chwili wychodzę i bye bye a tak to kobieta jest już uwiązana i swego rodzaju trochę niewolnikiem dziecka i męża.
 
reklama
Musiałabyś się też zastanowić czy chcesz odejść sama czy z dzieckiem. Na to pytanie w Polsce jest tylko jedna odpowiedź, niezależnie od dobra dziecka.
Ale poczekajmy, naprawdę. Okaże się po porodzie. Możesz się miło zaskoczyć :)
 
Musiałabyś się też zastanowić czy chcesz odejść sama czy z dzieckiem. Na to pytanie w Polsce jest tylko jedna odpowiedź, niezależnie od dobra dziecka.
Ale poczekajmy, naprawdę. Okaże się po porodzie. Możesz się miło zaskoczyć :)
Myślę że mężowi będzie zależeć na dziecku, mówił że zrobi wszystko żeby było dobrze i żeby być razem ale to tylko słowa a ja jestem dość nieufna ogólnie dlatego ciężko mi decyzje o dziecku było podjąć ale zaryzykowałam.
 
Są wielkie szanse, że to najlepsza decyzja :) Absolutnie Cię rozumiem, ale z perspektywy czasu w moim przypadku to była dobra decyzja. Życzę Ci, żeby u Ciebie też tak było i żeby to się szybko okazało.
 
Są wielkie szanse, że to najlepsza decyzja :) Absolutnie Cię rozumiem, ale z perspektywy czasu w moim przypadku to była dobra decyzja. Życzę Ci, żeby u Ciebie też tak było i żeby to się szybko okazało.
Powiem Ci że nawet teraz jak jestem u mamy i te dzieci widzę i ile jest wokół nich roboty i kołowrotek cały czas, to frustruje mnie to ale zagryzę zęby i te parę pierwszych lat jakoś zleci. Wygodna jestem już, może wcześniej było inaczej ale już taki wiek że przyzwyczaiłam się do wygodnego życia i nie martwienia o inną osobę non stop. Duże poświęcenie to jest nawet nie będąc typową matką Polką.
 
Bardzo fajnie się czyta, że ciąża to nie dla każdego och i ach. Stan błogosławiony itp. Jak na mnie patrzyli jak mówiłam, że mam już dość ciąży, że nie wiem czym się tak wszyscy w koło zachwycają. Dla mnie to był stan niezbędny do osiągnięcia celu. Pewne rzeczy zachowuje dla siebie, przecież mając małe dziecko powinnam rzygać tęcza. Awantury, kupa po pachy czy brak spokoju na kiblu powinny mnie zachwycać. Moje dziecko nie miało książeczki kontrastowej jak ja mogłam mu to zrobić ?!?
Trzeba mieć w dupie i robić swoje. Nie wiem czy robię dobrze czy źle, okaże się za kilka, kilkanaście lat.
 
Czytałam ten wpis kilka razy i nie wiem jakie jest przesłanie. Wydaje mi się, że masz podobne nastawienie co ja, ale nie jestem pewna.

Chyba, że jestem aż tak nielubiana, że temat się ciągnie na kilka stron i dopiero jeśli ktoś inny się wypowie, to dostaje poparcie 🤣 Też możliwe :D
 
Tak po prostu napisałam bo w koło nie mam osób, które by nie uważały, że ciąża to najwspanialsze doświadczenie, poród to już wręcz rzecz mistyczna. Jak ja z domu mogę wychłodzić i dziecko z tatą zostawiać, takie malutkie... Jedna koleżanka rozumie, ale ona "zła" matka bo dzieci do żłobka oddała ( to było 25 lat temu) i też się nasłuchała tego i owego.
 
Powiem Ci że nawet teraz jak jestem u mamy i te dzieci widzę i ile jest wokół nich roboty i kołowrotek cały czas, to frustruje mnie to ale zagryzę zęby i te parę pierwszych lat jakoś zleci.
Zleci. Niestety bardzo pokutuje u nas przekonanie, że jeśli dziecko nie dostanie od matki biologicznej 100% uwagi, to będzie miało szereg problemów, głównie psychicznych, ale przecież nie zapominajmy o cudownym mleku matki. Tylko kurde jakoś to nie pasuje do rzeszy ludzi z domów dziecka, którzy żyją, kochają, pracują i są normalnymi członkami społeczeństwa. I choć często kontaktu z piersią i mlekiem matki nie mieli, to przychodnie nie są pełne ludzi, którzy chorują na wszystko co się da, bo mama nawet siary nie dała. Ja się skłaniam ku temu, że liczy się szczerość, naturalność i prawdziwość relacji. Nie chcesz czegoś robić? Powiedz to grzecznie i nie rób.
Wygodna jestem już, może wcześniej było inaczej ale już taki wiek że przyzwyczaiłam się do wygodnego życia i nie martwienia o inną osobę non stop. Duże poświęcenie to jest nawet nie będąc typową matką Polką.
No i dobrze! Kolejne przeświadczenie w Polsce - masz rezygnować po kolei ze wszystkiego i to tak, żeby każdy widział jak się poświęcasz. Bzdura na maksa i prosta droga, żeby faktycznie znienawidzić swoje dziecko jeśli czujesz teraz tak jak czujesz. Ja dla swoich dzieci zrobiłam miejsce w swoim świecie, a nie wyrzuciłam wszystko i wpakowałam bąbelka. Jeśli kupujesz coś ładnego do domu, to przecież nie wyrzucisz obecnych sprzętów, tylko tak poustawiasz, żeby się zmieściło. Zrezygnowałam jedynie z pijackich imprez w barze, ale i tak nie jest mi to potrzebne, zresztą mieszkamy teraz na wsi. Poza tym robię 90% rzeczy, które robiłam zawsze.
 
reklama
Tak po prostu napisałam bo w koło nie mam osób, które by nie uważały, że ciąża to najwspanialsze doświadczenie, poród to już wręcz rzecz mistyczna. Jak ja z domu mogę wychłodzić i dziecko z tatą zostawiać, takie malutkie... Jedna koleżanka rozumie, ale ona "zła" matka bo dzieci do żłobka oddała ( to było 25 lat temu) i też się nasłuchała tego i owego.
Aaaa :) No widzisz, tutaj też często możesz spotkać osoby, które uważają, że żłobek to zło i wygodnictwo. Ja "oddałam" swoje dzieci z przyjemnością i uwielbiam patrzeć jak moje córki się tulą do swoich pań, całują je i w ogóle kochają. "Ależ one są tulaśne i całuśne!" mówią nauczycielki, a ja im odpowiadam, że my się w domu stale całujemy i tulimy, to tak się nauczyły. To, że ktoś lubi wygodę i swoją własną osobę, nie znaczy, że nie można kochać swoich dzieci. Ja swoje uwielbiam i kocham do szaleństwa, ale tak mnie potrafią wku.ić, że też do szaleństwa o włos. I nie ma w tym nic śmiesznego, słodkiego ani rozczulającego. Rozdeptane chrupki na świeżo odkurzonym dywanie, miauki o piciu, które stoi na stole, a dopiero usiadłam po trzech godzinach roboty, pobudka o szóstej w niedzielę, chociaż zasnęła jedna o 22 dopiero. To jak mam być zadowolona z tego? Jak można z uśmiechem opowiadać o takich sytuacjach i jeszcze pierdzielić, że one przecież kiedyś wyrosną.

Co, wyrosną i jak tylko wyjdą z domu, to już nigdy nie wrócą czy jak? Nie dociera do mnie argument, że trzeba się cieszyć z obsranych tyłków, nieprzespanych nocy i braku spokoju, bo dzieci tak szybko rosną i zatęsknię. Nie wiem do czego. Jak na razie dzieci większość czasu spędzają poza domem, a mimo to między nami razem i z osobna jest mocna więź.
 
Do góry