reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kłotnie w ciąży.

Podczytuję ten wątek. Przecież to, że twój sposób na dzieci, macierzyństwo jest inny, odbiega od tzw dzisiejszych czasów nie czyni cię złą matką!
No nie wiem czy nie czyni. Mam nadzieję, że nie. Gdybym mogła łyknąć magiczną tabletkę jak w Matrixie i "wierzyć w to co chcę wierzyć", to bardzo chciałabym być po tej drugiej stronie. Chciałabym być kimś innym, być przekonaną, że jestem supermatką, nowoczesną i modną, zbierać głosy poparcia pod wypowiedziami i być "tam". Jestem jednak taka jaka jestem i chociaż uczę się akceptować siebie, żeby dać przykład córkom, to znacznie łatwiej byłoby mi być w większości. Uwierz, że byłabym nawet tutaj bardziej lubiana, bo bym się zgadzała z prawie wszystkimi. A fajnie być lubianą przez większość, w każdym razie tak sobie wyobrażam :)
Nie wierzę w coś takiego jak matki zaprogramowane przez system.
A te dziewczyny, które nie chciały dzieci, ale otoczenie je przekonało, że po porodzie pokochają? I teraz nie tylko nie są szczęśliwe, ale mimo upływu czasu nie kochają, a coraz bardziej nie lubią? Ja myślę, że to jest bycie zaprogramowaną.
 
reklama
Jest taka aktorka, celebrytka Katarzyna Warnke - zaszła w ciąże dla męża, dość późno i cóż ... jej wywiady pokazują, że to nie był dobry pomysł (tym, bardziej że mąż już ma nową, młodszą).
 
No wiele osób które są bardziej światowe i niezależne zdecydowały się na dziecko i zaskoczyły mnie tą decyzją bo dużo głównie podróżowały. Ja chcę wrócić do pracy jak najszybciej się da, wiadomo że jakiś czas muszę posiedzieć z dzieckiem ale mąż przejmuje moje macierzyńskie bo ja zaszłam w ciążę po ustaniu zatrudnienia i mi się nie należy, cieszę się z tego chociaż muszę szukać pracy ale wiem że siedzenie w domu mi szkodzi. Moje siostry siedzą w domu a dzieci 3 i 3,5 lat ja chyba nie dałabym radę. Wiem że przed ciążą jakbym się wycofała z posiadania dzieci to smutna też bym chodziła i zdołowana a poza tym mąż nie chciałby być że mną bo on pragnął dziecka a długo staraliśmy się, ostatecznie podeszliśmy do in vitro i za pierwszym razem się udało. Nie miałabym rozpaczała bym a mam też dramat,
Niestety nie da się przećwiczyć życia :(

Te światowe osoby z dziećmi... Tak, ja też takie znam albo podobne. I jeżdżą teraz z tymi maluszkami po świecie? Bo te moje jeżdżą i jak widzę te maleństwa umęczone, upocone i płaczące, to zastanawiam się - po co? Był tu niedawno temat o wyjściach z niemowlakiem do ludzi. Mi kolega powiedział, że nasze córki są izolowane, bo nie jeździmy z nimi nigdzie. Czytaj: nie ciągamy małych dzieci gdzie się da, żeby się pokazać jako aktywni rodzice, którzy chętnie spędzają czas ze swoim potomstwem, a nie upchną je dziadkom i sami zwiedzają. Nie jeździmy po weselach, nie bierzemy ich do Afrykarium do Wrocka, nie zdobywamy Kasprowego, bo uważamy, że na to przyjdzie czas. Będą kiedyś na tyle duże, że to będzie dla nich frajda. Na razie taki wyjazd skończyłby się kiepskim humorem - ich, naszym i ludzi, którzy byliby zmuszeni w tym uczestniczyć.

czasami myślę że może ze mną jest coś nie tak.
Ja bardzo często tak myślę. Chyba Cię rozumiem. Kiedyś przeczytałam tu wypowiedź dziewczyny, która mówiła, że trzy-cztery godziny dziennie po pracy w tygodniu to dla niej za krótki czas z dziećmi. Przez jakiś czas chodziłam i zastanawiałam się czy ja jestem jakaś nienormalna, że odbieram dzieci o 16 mimo, że wracam o 13.30. Potem gdzieś widziałam tekst o tym, jakie to matki są teraz wygodne, bo odbiorą dzieci o 16, o 19 położą spać i "mają spokój". Znowu dołek... Ja tak robię, bo wierzę, że przedszkolaki powinny długo spać, żeby ich główki się zregenerowały. Ale afera się zrobiła, bo te matki, te po drugiej stronie barykady, uznały, że to wykluczanie dzieci z życia rodzinnego, jak tak można. Jedna uprawiała seks z mężem o 4 nad ranem, bo ochota jest, ale czasu wieczorem nie ma, skoro siedzą z dziećmi i się bawią (wtf) do 22-23.
Już nie liczę ile razy czytam o tym, że ktoś nie śpi prawie wcale, bo karmi piersią, ale przecież mleko matki jest najlepsze. Wtedy wbijam ja, która nie karmiła piersią, bo mi się to wydaje bez związku ze zdrowiem psychicznym i fizycznym dziecka jak kto karmi oraz moje piersi są moje, nie dziecka i znów pytanie - dlaczego nie jestem inna? Ech, szkoda słów...

Powiem Ci tylko tyle, że warto stawiać jednak te granice między tym co powinnaś czuć wg innych a tym co czujesz naprawdę. Żyj w możliwie jak największej zgodzie ze sobą. Nie daj sobie wmówić, żeby być jakąkolwiek inną mamą niż sama chcesz.
 
Jest taka aktorka, celebrytka Katarzyna Warnke - zaszła w ciąże dla męża, dość późno i cóż ... jej wywiady pokazują, że to nie był dobry pomysł (tym, bardziej że mąż już ma nową, młodszą).
Świetny przykład. Chciałabym się jej zapytać czy ma takie same rozterki moralne jak ja.
 
Niestety nie da się przećwiczyć życia :(

Te światowe osoby z dziećmi... Tak, ja też takie znam albo podobne. I jeżdżą teraz z tymi maluszkami po świecie? Bo te moje jeżdżą i jak widzę te maleństwa umęczone, upocone i płaczące, to zastanawiam się - po co? Był tu niedawno temat o wyjściach z niemowlakiem do ludzi. Mi kolega powiedział, że nasze córki są izolowane, bo nie jeździmy z nimi nigdzie. Czytaj: nie ciągamy małych dzieci gdzie się da, żeby się pokazać jako aktywni rodzice, którzy chętnie spędzają czas ze swoim potomstwem, a nie upchną je dziadkom i sami zwiedzają. Nie jeździmy po weselach, nie bierzemy ich do Afrykarium do Wrocka, nie zdobywamy Kasprowego, bo uważamy, że na to przyjdzie czas. Będą kiedyś na tyle duże, że to będzie dla nich frajda. Na razie taki wyjazd skończyłby się kiepskim humorem - ich, naszym i ludzi, którzy byliby zmuszeni w tym uczestniczyć.


Ja bardzo często tak myślę. Chyba Cię rozumiem. Kiedyś przeczytałam tu wypowiedź dziewczyny, która mówiła, że trzy-cztery godziny dziennie po pracy w tygodniu to dla niej za krótki czas z dziećmi. Przez jakiś czas chodziłam i zastanawiałam się czy ja jestem jakaś nienormalna, że odbieram dzieci o 16 mimo, że wracam o 13.30. Potem gdzieś widziałam tekst o tym, jakie to matki są teraz wygodne, bo odbiorą dzieci o 16, o 19 położą spać i "mają spokój". Znowu dołek... Ja tak robię, bo wierzę, że przedszkolaki powinny długo spać, żeby ich główki się zregenerowały. Ale afera się zrobiła, bo te matki, te po drugiej stronie barykady, uznały, że to wykluczanie dzieci z życia rodzinnego, jak tak można. Jedna uprawiała seks z mężem o 4 nad ranem, bo ochota jest, ale czasu wieczorem nie ma, skoro siedzą z dziećmi i się bawią (wtf) do 22-23.
Już nie liczę ile razy czytam o tym, że ktoś nie śpi prawie wcale, bo karmi piersią, ale przecież mleko matki jest najlepsze. Wtedy wbijam ja, która nie karmiła piersią, bo mi się to wydaje bez związku ze zdrowiem psychicznym i fizycznym dziecka jak kto karmi oraz moje piersi są moje, nie dziecka i znów pytanie - dlaczego nie jestem inna? Ech, szkoda słów...

Powiem Ci tylko tyle, że warto stawiać jednak te granice między tym co powinnaś czuć wg innych a tym co czujesz naprawdę. Żyj w możliwie jak największej zgodzie ze sobą. Nie daj sobie wmówić, żeby być jakąkolwiek inną mamą niż sama chcesz.
U nas to podróże pasja więc nie wiem jak to będzie ale napewno w zwolnionym tempie bardziej wypoczynek o ile będzie to możliwe i wszystko w porządku z dzieckiem. Ja nie zamierzam wpędzić się w tą rolę matki polki która nic nie widzi poza dzieckiem bo znam osoby które wracały po 3 miesiącach do pracy po porodzie i bardzo fajnie mają wychowane dzieci już dorosłe i niezależne więc wiele czynników ma wpływ jak się poprowadzą nie tylko siedzenie w domu jak najdłużej z dzieckiem. Zresztą sfrustrowana matka to nie zadowolone dziecko ale uważam że każda kobieta powinna słuchać siebie co jej bardziej odpowiada. Moją najważniejszą rzeczą teraz jest żeby dziecko zdrowe było, pragnę wyprowadzić się od teściów i dogadywać się z mężem a reszta mam nadzieję że jakoś się ułoży.
 
Bardzo mądrze napisane. Oczywiście wiele rzeczy wyjdzie dopiero po porodzie, tego nigdy nie da się przewidzieć, ale zostałaś przez nas poinformowana, że może być różnie - więc masz już znaczną przewagę nad innymi dziewczynami. Masa, ma-sa, jest kobiet, które czują podobnie jak Ty, ale mają jeszcze mniej siły przebicia niż ja i lepiej umieją udawać przed całym światem, że nie mają wątpliwości. Ja się dałam wciągnac w poczucie winy i miotałam się długo, a przyznałam do tego, że "matka" to nie jest moja ostateczna forma w życiu i chcę być dla siebie bardzo ważna i dobra po trzech latach niemalże. Ty masz wielkie szanse wejść w to od razu :) Bardzo Ci tego życzę z całego serca.
 
Bardzo mądrze napisane. Oczywiście wiele rzeczy wyjdzie dopiero po porodzie, tego nigdy nie da się przewidzieć, ale zostałaś przez nas poinformowana, że może być różnie - więc masz już znaczną przewagę nad innymi dziewczynami. Masa, ma-sa, jest kobiet, które czują podobnie jak Ty, ale mają jeszcze mniej siły przebicia niż ja i lepiej umieją udawać przed całym światem, że nie mają wątpliwości. Ja się dałam wciągnac w poczucie winy i miotałam się długo, a przyznałam do tego, że "matka" to nie jest moja ostateczna forma w życiu i chcę być dla siebie bardzo ważna i dobra po trzech latach niemalże. Ty masz wielkie szanse wejść w to od razu :) Bardzo Ci tego życzę z całego serca.
Pewnie jakbym nie zdecydowała się na ciążę to nie przechodziłabym tego co teraz przechodzę i byłoby mi lżej ale może to mnie wzmocni. Pewnie jakbym mogła cofnąć czas to postawiłbym mężowi warunek o wyprowadzce od teściów zanim zdecydowałabym się na ciążę ale mądry człowiek po szkodzie. Nie zamierzam żyć jak w big brotherze i być oceniana bo to jest dramat tak żyć, jeszcze pamiętając awantury które mi zafundowali. Mam nadzieję że ostatecznie nie będę żałowała tej ciąży i ułoży się jakoś, nie chciałabym zostać samotną matką 😥
 
Oj Kochana, gadasz jak ja wtedy. Totalnie takie myśli miałam, chodzi mi o poziom absurdu :) Nie gniewaj się. W ciąży z mózgu zrobiła mi się papka, miałam jakieś zaburzenia postrzegania rzeczywistości, afery ze starym o nic, wyciąganie rzeczy, które byly bez sensu albo albo tak jak u Ciebie - od razu najgorszy scenariusz, czyli samotna matka. Nie dołuj się, nie myśl w ten sposób, na dzisiaj mąż Cię wspiera i jest dobrze. Może się też okazać coś w ogóle z drugiej beczki - oszalejesz z miłości jak zobaczysz swoje dziecko. Bywają i takie przypadki. Wiem, jak się czujesz, wiem jak widzisz teraz sprawy, naprawdę. Zapewniam Cię, że to minie. Przyjdzie taki dzień, że przypomnisz sobie swojej myśli z ciąży i stwierdzisz, że te nerwy były niepotrzebne :)

Ja myślę, że nie zginiesz ;) Masz świetne nastawienie, nie dasz sobie w kaszę dmuchać, masz świadomość tego, jak powinno wyglądać życie w małżeństwie, rodzice są na dalszym planie niż Wy i dziecko. Dlaczego to by się miało zmienić? Świat faktycznie zmienia się po porodzie, ale molekuł nie przestawia. Jeśli zależy Ci na byciu sobą, tak naprawdę i w środku, to pozostaniesz sobą. Możesz to okupić wyrzutami sumienia jak ja, ale może odnajdziesz się w świetnie w nowej roli. Pamiętaj, że żyjemy w takich czasach, kiedy pójść po pomoc do psychologa lub psychiatry to nie zbrodnia. Nie musisz nawet nikomu mówić. To nadal jest Twoje życie i nie musisz z niego rezygnować, bo wszystkie inne osoby są innymi rodzicami niż Ty chcesz być.
 
Oj Kochana, gadasz jak ja wtedy. Totalnie takie myśli miałam, chodzi mi o poziom absurdu :) Nie gniewaj się. W ciąży z mózgu zrobiła mi się papka, miałam jakieś zaburzenia postrzegania rzeczywistości, afery ze starym o nic, wyciąganie rzeczy, które byly bez sensu albo albo tak jak u Ciebie - od razu najgorszy scenariusz, czyli samotna matka. Nie dołuj się, nie myśl w ten sposób, na dzisiaj mąż Cię wspiera i jest dobrze. Może się też okazać coś w ogóle z drugiej beczki - oszalejesz z miłości jak zobaczysz swoje dziecko. Bywają i takie przypadki. Wiem, jak się czujesz, wiem jak widzisz teraz sprawy, naprawdę. Zapewniam Cię, że to minie. Przyjdzie taki dzień, że przypomnisz sobie swojej myśli z ciąży i stwierdzisz, że te nerwy były niepotrzebne :)

Ja myślę, że nie zginiesz ;) Masz świetne nastawienie, nie dasz sobie w kaszę dmuchać, masz świadomość tego, jak powinno wyglądać życie w małżeństwie, rodzice są na dalszym planie niż Wy i dziecko. Dlaczego to by się miało zmienić? Świat faktycznie zmienia się po porodzie, ale molekuł nie przestawia. Jeśli zależy Ci na byciu sobą, tak naprawdę i w środku, to pozostaniesz sobą. Możesz to okupić wyrzutami sumienia jak ja, ale może odnajdziesz się w świetnie w nowej roli. Pamiętaj, że żyjemy w takich czasach, kiedy pójść po pomoc do psychologa lub psychiatry to nie zbrodnia. Nie musisz nawet nikomu mówić. To nadal jest Twoje życie i nie musisz z niego rezygnować, bo wszystkie inne osoby są innymi rodzicami niż Ty chcesz być.
Nie gniewam się, doceniam takie słowa szczere od osoby obiektywnej. Myślę że kobieta kobietę zrozumie ale musi mieć takie bardziej podejście nie typowe jak matka polka bo trochę takimi się otaczam a widzę że Ty podchodzisz normalnie nie robisz z macierzyństwa wizji udręczonej, poświęcającej się za wszelką cenę matki. Mam nadzieję że to minie i będę się cieszyć macierzyństwem, przeraża mnie to martwienie się o dziecko zawsze, obciążające psychicznie i ten kołowrotek ale to jest zmiana ogromna życiowa dla mnie i strasznie to przeżywam i wracam bez sensu do przeszłości czy dobrze zrobiłam ale też sama bym się plątała bo mąż napewno chciał mieć potomstwo.
 
reklama
Jeśli mężowi tak bardzo zależało, to absolutnie i bezwzględnie egzekwuj swoje prawa. Od pierwszego kontaktu z dzieckiem, od razu musi wiedzieć, że jego rola na spłodzeniu się nie skończyła. Chciał, to ma. Dziecko jest do wychowywania, a nie do oglądania. Zbyt wiele jest na świecie kobiet, które są służącymi we własnym domu, nie dołącz do nich 😊
 
Do góry