Dzięki podanej stronce, trafiłam na bardzo fachową pomoc międzynarodowego doradcy laktacyjnego. Kontakt był tylko telefoniczny i bardzo żałuję, że ze względu na odległość nie mogłam spotkać osobiście tej pani.
Gdy opisałam moje dolegliwości zasugerowała, że może to być zakażenie drożdżakami (grzybica). Wyjaśniłam, że też to brałam pod uwagę, ale i ginekolodzy i położne twierdzili, że to nie możliwe. Musiałabym prowadzić niehigieniczny tryb życia i byłyby widoczne zmiany na brodawkach. Szukałam więc przyczyn gdzie indziej i w konsekwencji było coraz gorzej.
Wg doradcy laktacyjnego nie musi być widocznych zmian, a grzybica może sie rozwinąć po antybiotykoterapii. (Brałam antybiotyk w 8 m-cu ciąży). Załatwiłam po znajomości receptę na nystatynę w zawiesinie i przez dwa tygodnie smarowałam brodawki. Myłam je przed karmieniami choć z tego co wiem, to nie było konieczne. Nie ma niestety doustnych bezpiecznych środków przeciwgrzybiczych dla mam karmiących.
Cieszę się, że mogę napisać to zdanie :-): dolegliwości ustąpiły i jestem najszczęśliwszą mamą na świecie, bo przejście na butelkę było dla mnie czymś niewyobrażalnym!
Może moje doświadczenia pomogą też komuś, bo zwyciężyła moja dwumiesięczna determinacja w walce o karmienie. Wszyscy, do których zwracałam sie po pomoc (oprócz wspomnianej pani) sugerowali, że moje dolegliwości są raczej urojone :-(