reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Karmienie piersia i dokarmianie mm

Dołączył(a)
8 Wrzesień 2024
Postów
3
Potrzebuję się wygadać.
A mianowicie.
Miesiąc temu urodziłam drugie dziecko.
Moją wymarzoną córeczkę.
Pierwszy poród zakończył się cesarskie cięciem, 6 lat temu.
Teraz druga ciążę prowadziła mi inna pani doktor, która już od 6mc ciąży podejrzewała dysproporcje piednicowo płodową.
Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że uda mi się rodzic naturalnie.
Przecież jesteśmy kobietami.
Do tego po pierwszej ciąży bardzo długo dochodziłam do siebie, mimo bólu wstawałam i jakoś funkcjonowałam.
Do tego syn mial za krótkie wędzidełko, I z karmieniem od razu się poddałam.


Teraz w 2 ciazy, Pani doktor zadecydowała o cięciu w 38tyg.
Byłam rozpaczona, a z drugiej strony myślałam że może chociaż uda mi się karmić piersią.
Pierwszy dzień po cc był straszny, miałam bardzo dużo zrostów, samo ciecie trwało ponad godzinę.
Dostałam mala na piers, łapała ją, byłam przeszczesliwa.
1 doba zero mleka, dopiero w 3 dobie pojawił się odrazu nawał, przystawialm córkę do piersi. Mimo że było bardzo ciężko, brzuch bolał, wszystko bardzo bolało, nie poddawałam się. W 3 dobie pielęgniarka ze szpitala, albo położna, nie wiem kim ta pani była, kazała zakupić kapturki i przez kapturki karmić.
Mala strasznie się denerwowała i niechciala łapać piersi. Z kapturkiem jakoś zaczęło to iść.
Piersi miałam bardzo twarde i bardzo bolały.
Myślę ok, niech będą te kapturki, byle mała się najadla, w domu je odstawimy, jak w końcu będę mogła wygodnie usiąść.
Po powrocie do domu. Mała większość czasu spała, cyca łapała przez katurek.
W 6 dobę przyszła do mnie położna, powiedziała że pierwszą przyczyną, przez którą mała niechce lapac piersi jest to że są ona za twarde.
A w szpitalu nikt mi tego nie powiedział, tylko na siłę główkę wciskali w pierś.
No i mała już niechciala złapać piersi bez tych nakładek, myślę ok ważne że jest na moim mleku, z tymi kapturkami sobie jakoś poradzimy.
Mała przez te 3 dni od wyjścia ze szpitala, nie przytyla ani nie schudla.
Położna zaleciła więcej przestawiać i więcej karmić. I tak sobie działaliśmy do 14 dnia jej życia aż poszłyśmy do pediatry na pierwszą wizytę i okazało się, że mała nadal nie wazy tyle ile przy urodzeniu.
Brakuje jej 60 gram.
I usłyszałam od pediatry że moje karmienie jest nie efektowne.
Bo dziecko powinno do swojej wagi wrócić max w 10 dobie żucia a już ma 14.
Lekarka kazała dokarmiac mm, I przyjść za tydzień.
Po konsultacji z położna, zaleciła dokarmianie, wiec w ciągu tygodnia dokarmiałam po cycu max 3 razy. Tak 30/40 ml.
W tydzień mała przybrana 300g.
Pediatra nadal z efektu jest nie zadowolona, mam dokarmiac jeszcze więcej.
Mała na piersi jest do godziny, potem dostaje mm którego wciąga jeszcze do 60 do 90ml.
Tak jest przy każdym karmieniu.

Od kilku dni mam już depresję nie wiem co robić.
Czy jest sens ją dostawiać do piers, mala ma 4 tyg.
Na 5 tyg znowu mam się z nią zgłosić do pediatry na ważenie.
Wiem że zdrowie dziecka jest najważniejsze, ale nie wiem co robić. Czy już nie karmić piersią, tylko butelka mm.
Próbowałam ściągać robiłam 8 sesji co 3h. W każdej ściągam z obydwu piersi max 50ml.

Czuje sie z tym wszystkim źle, bo jestem kobietą a nie umiałam urodzić naturalnie i nie potrafię karmić piersią.

I teraz nie wiem co robić, marzyło mi się karmienie piersią, wyjscie na spacer czy wyjazd poza miasto, że w każdej chwili będę w stanie dziecko nakarmić piersią.
A teraz jak mam za każdym razem szykować butelkę, nie widzę sensu w dawaniu piersi.
Nie wiem co porobić.
Pomóżcie.

Maz powiedział że wymyślam, bym dala sztuczne i też mała będzie najedzona.
 
reklama
Ale jak karmisz mm, to też jestes w stanie w kazdej chwili nakarmić :)

Ja myslę, ze przydaloby Ci się przegadanie z terapeurą te porody.
 
Ale jak karmisz mm, to też jestes w stanie w kazdej chwili nakarmić :)

Ja myslę, ze przydaloby Ci się przegadanie z terapeurą te porody.
wybacz, nie dotyczalam, że córka ma miesiąc. Jesteś jeszcze przed stabilizacją laktacji, więc jest duża szansa, że przy odpowiedniej ilości sesji, rozkrecisz ilości 🙂 KPI to naprawdę ciężka praca ☹️ ale później jest już dużo łatwiej 🙂
 
Potrzebuję się wygadać.
A mianowicie.
Miesiąc temu urodziłam drugie dziecko.
Moją wymarzoną córeczkę.
Pierwszy poród zakończył się cesarskie cięciem, 6 lat temu.
Teraz druga ciążę prowadziła mi inna pani doktor, która już od 6mc ciąży podejrzewała dysproporcje piednicowo płodową.
Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że uda mi się rodzic naturalnie.
Przecież jesteśmy kobietami.
Do tego po pierwszej ciąży bardzo długo dochodziłam do siebie, mimo bólu wstawałam i jakoś funkcjonowałam.
Do tego syn mial za krótkie wędzidełko, I z karmieniem od razu się poddałam.


Teraz w 2 ciazy, Pani doktor zadecydowała o cięciu w 38tyg.
Byłam rozpaczona, a z drugiej strony myślałam że może chociaż uda mi się karmić piersią.
Pierwszy dzień po cc był straszny, miałam bardzo dużo zrostów, samo ciecie trwało ponad godzinę.
Dostałam mala na piers, łapała ją, byłam przeszczesliwa.
1 doba zero mleka, dopiero w 3 dobie pojawił się odrazu nawał, przystawialm córkę do piersi. Mimo że było bardzo ciężko, brzuch bolał, wszystko bardzo bolało, nie poddawałam się. W 3 dobie pielęgniarka ze szpitala, albo położna, nie wiem kim ta pani była, kazała zakupić kapturki i przez kapturki karmić.
Mala strasznie się denerwowała i niechciala łapać piersi. Z kapturkiem jakoś zaczęło to iść.
Piersi miałam bardzo twarde i bardzo bolały.
Myślę ok, niech będą te kapturki, byle mała się najadla, w domu je odstawimy, jak w końcu będę mogła wygodnie usiąść.
Po powrocie do domu. Mała większość czasu spała, cyca łapała przez katurek.
W 6 dobę przyszła do mnie położna, powiedziała że pierwszą przyczyną, przez którą mała niechce lapac piersi jest to że są ona za twarde.
A w szpitalu nikt mi tego nie powiedział, tylko na siłę główkę wciskali w pierś.
No i mała już niechciala złapać piersi bez tych nakładek, myślę ok ważne że jest na moim mleku, z tymi kapturkami sobie jakoś poradzimy.
Mała przez te 3 dni od wyjścia ze szpitala, nie przytyla ani nie schudla.
Położna zaleciła więcej przestawiać i więcej karmić. I tak sobie działaliśmy do 14 dnia jej życia aż poszłyśmy do pediatry na pierwszą wizytę i okazało się, że mała nadal nie wazy tyle ile przy urodzeniu.
Brakuje jej 60 gram.
I usłyszałam od pediatry że moje karmienie jest nie efektowne.
Bo dziecko powinno do swojej wagi wrócić max w 10 dobie żucia a już ma 14.
Lekarka kazała dokarmiac mm, I przyjść za tydzień.
Po konsultacji z położna, zaleciła dokarmianie, wiec w ciągu tygodnia dokarmiałam po cycu max 3 razy. Tak 30/40 ml.
W tydzień mała przybrana 300g.
Pediatra nadal z efektu jest nie zadowolona, mam dokarmiac jeszcze więcej.
Mała na piersi jest do godziny, potem dostaje mm którego wciąga jeszcze do 60 do 90ml.
Tak jest przy każdym karmieniu.

Od kilku dni mam już depresję nie wiem co robić.
Czy jest sens ją dostawiać do piers, mala ma 4 tyg.
Na 5 tyg znowu mam się z nią zgłosić do pediatry na ważenie.
Wiem że zdrowie dziecka jest najważniejsze, ale nie wiem co robić. Czy już nie karmić piersią, tylko butelka mm.
Próbowałam ściągać robiłam 8 sesji co 3h. W każdej ściągam z obydwu piersi max 50ml.

Czuje sie z tym wszystkim źle, bo jestem kobietą a nie umiałam urodzić naturalnie i nie potrafię karmić piersią.

I teraz nie wiem co robić, marzyło mi się karmienie piersią, wyjscie na spacer czy wyjazd poza miasto, że w każdej chwili będę w stanie dziecko nakarmić piersią.
A teraz jak mam za każdym razem szykować butelkę, nie widzę sensu w dawaniu piersi.
Nie wiem co porobić.
Pomóżcie.

Maz powiedział że wymyślam, bym dala sztuczne i też mała będzie najedzona.

A dlaczego nie zgłosisz się do CDL?
 
Potrzebuję się wygadać.
A mianowicie.
Miesiąc temu urodziłam drugie dziecko.
Moją wymarzoną córeczkę.
Pierwszy poród zakończył się cesarskie cięciem, 6 lat temu.
Teraz druga ciążę prowadziła mi inna pani doktor, która już od 6mc ciąży podejrzewała dysproporcje piednicowo płodową.
Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że uda mi się rodzic naturalnie.
Przecież jesteśmy kobietami.
Do tego po pierwszej ciąży bardzo długo dochodziłam do siebie, mimo bólu wstawałam i jakoś funkcjonowałam.
Do tego syn mial za krótkie wędzidełko, I z karmieniem od razu się poddałam.


Teraz w 2 ciazy, Pani doktor zadecydowała o cięciu w 38tyg.
Byłam rozpaczona, a z drugiej strony myślałam że może chociaż uda mi się karmić piersią.
Pierwszy dzień po cc był straszny, miałam bardzo dużo zrostów, samo ciecie trwało ponad godzinę.
Dostałam mala na piers, łapała ją, byłam przeszczesliwa.
1 doba zero mleka, dopiero w 3 dobie pojawił się odrazu nawał, przystawialm córkę do piersi. Mimo że było bardzo ciężko, brzuch bolał, wszystko bardzo bolało, nie poddawałam się. W 3 dobie pielęgniarka ze szpitala, albo położna, nie wiem kim ta pani była, kazała zakupić kapturki i przez kapturki karmić.
Mala strasznie się denerwowała i niechciala łapać piersi. Z kapturkiem jakoś zaczęło to iść.
Piersi miałam bardzo twarde i bardzo bolały.
Myślę ok, niech będą te kapturki, byle mała się najadla, w domu je odstawimy, jak w końcu będę mogła wygodnie usiąść.
Po powrocie do domu. Mała większość czasu spała, cyca łapała przez katurek.
W 6 dobę przyszła do mnie położna, powiedziała że pierwszą przyczyną, przez którą mała niechce lapac piersi jest to że są ona za twarde.
A w szpitalu nikt mi tego nie powiedział, tylko na siłę główkę wciskali w pierś.
No i mała już niechciala złapać piersi bez tych nakładek, myślę ok ważne że jest na moim mleku, z tymi kapturkami sobie jakoś poradzimy.
Mała przez te 3 dni od wyjścia ze szpitala, nie przytyla ani nie schudla.
Położna zaleciła więcej przestawiać i więcej karmić. I tak sobie działaliśmy do 14 dnia jej życia aż poszłyśmy do pediatry na pierwszą wizytę i okazało się, że mała nadal nie wazy tyle ile przy urodzeniu.
Brakuje jej 60 gram.
I usłyszałam od pediatry że moje karmienie jest nie efektowne.
Bo dziecko powinno do swojej wagi wrócić max w 10 dobie żucia a już ma 14.
Lekarka kazała dokarmiac mm, I przyjść za tydzień.
Po konsultacji z położna, zaleciła dokarmianie, wiec w ciągu tygodnia dokarmiałam po cycu max 3 razy. Tak 30/40 ml.
W tydzień mała przybrana 300g.
Pediatra nadal z efektu jest nie zadowolona, mam dokarmiac jeszcze więcej.
Mała na piersi jest do godziny, potem dostaje mm którego wciąga jeszcze do 60 do 90ml.
Tak jest przy każdym karmieniu.

Od kilku dni mam już depresję nie wiem co robić.
Czy jest sens ją dostawiać do piers, mala ma 4 tyg.
Na 5 tyg znowu mam się z nią zgłosić do pediatry na ważenie.
Wiem że zdrowie dziecka jest najważniejsze, ale nie wiem co robić. Czy już nie karmić piersią, tylko butelka mm.
Próbowałam ściągać robiłam 8 sesji co 3h. W każdej ściągam z obydwu piersi max 50ml.

Czuje sie z tym wszystkim źle, bo jestem kobietą a nie umiałam urodzić naturalnie i nie potrafię karmić piersią.

I teraz nie wiem co robić, marzyło mi się karmienie piersią, wyjscie na spacer czy wyjazd poza miasto, że w każdej chwili będę w stanie dziecko nakarmić piersią.
A teraz jak mam za każdym razem szykować butelkę, nie widzę sensu w dawaniu piersi.
Nie wiem co porobić.
Pomóżcie.

Maz powiedział że wymyślam, bym dala sztuczne i też mała będzie najedzona.
Na początku też walczyłam z karmieniem, u nas się nie udało i ostatecznie mała rozeszła na mm. Potem i mi przeszło to że nie karmie piersią. Jeśli chodzi o laktator to niektóre piersi średnio na nie reagują i nie zawsze udaje się ściągać ale nie znaczy że mleka nie ma, może warto by było jak Ci zależy zrobić konsultację z CDL? Mleko modyfikowane to nie koniec świata i nie jest niczym złym, tu też warto by było skonsultować się z terapeutą bo stres na pewno nie pomaga a jeszcz hormony szaleją więc masz prawo źle się czuć. Masz prawo do swoich emocji ale nie znaczy że musisz się udręczać, taka terapia dużo daje. Są też różne sposoby na zwiększenie ilości mleka jak odciąganie przez powrót pumping. Jest grupa na fb karmienie piersią- odciąganie pokarmu- wsparcie i porady. Może tam by dziewczyny coś poradziły a przynajmniej porozmawiały i wsparły. Pamiętaj że mleko modyfikowane nie jest złem, jest tylko innym sposobem karmienia i oba sposoby mają swoje plusy. Jeśli zdecydujesz się przejść na mm to z czasem dochodzi się do takiej wprawy że to dosłownie sekundy i mleko gotowe :) my używamy podgrzewacza, woda podgrzana czeka i z pojemnika tylko dosypuje proszek. Jesteś jeszcze przed stabilizacją laktacji i naprawdę dużo można tutaj podziałać a przynajmniej spróbować, chociażby słód jęczmienny i np ten powrót pumpimg. U mnie zadziałała psychika, dużo się stresowałam na początku i kiepsko czułam po samym porodzie i to się nawarstwiło. Zadbaj o siebie przy tym wszystkim i trzymam kciuki :)
 
Do góry