Madzia86G
Fanka BB :)
@Magdaa..K123
Wierz mi, że rozumiem ❤
Ja w ciąży też nastawiałam się na karmienie piersią. Marzyłam o tym ! Widok własnego dziecka ssącego moją pierś ...
A potem przyszła rzeczywistość.
Brodawki płaskie, mały się strasznie denerwował, chciał jeść i ssał a nie miał czego się złapać.
Poradnie laktacyjne, masaże, laktator, ciągłe przykładanie synka do piersi żeby ssał ssał i ssał, a on denerwował się coraz bardziej.
W końcu po 3 tygodniach walki- odpuściłam.
Tym bardziej , że mleka miałam tyle co kot napłakał.
W pierwsych dniach ok bo jadł jak to noworodek niewiele, ale mając 2 tygodnie moje ilości mu już zdecydowanie nie wystarczały a piersi więcej nie produkowały.
Płakałam.
A co? Normalna rzecz.
W dniu gdy oatatecznie powiedzieliśmy- przechodzimy całkowicie na mm płakałam strasznie.
Z niedowierzania, bezsilności, z poczucia klęski.
Mały ma skończone 6 miesiecy, rozwija się prawidłowo.
Kolki jak kolki.
Były.
Kropelki takie i siakie, zmiana mleka na antykolkowe, masaże brzuszka, termofor, ćwiczenia nóżkami ( zginanie, rowerki ) ...
Potem w 3miesiącu przeszliśmy na mleko bez laktozy.
Kolki się skończyły.
Pierwsze tygodnie ale i miesiace SĄ TRUDNE i nie ma w tym żadnej filozofii.
Spałam tyle co w ogóle a w dzień nie odeśpie bo nie potrafię spać wdzień.
Nawe teraz gdy mały ma pół roku bywają noce gdy śpię tyle co kot napłakał.
Raz wstaje w nocy co 3-4h i śpi spokojnie, a raz budzi sie co 2h i skacze, wierci się, kopie ... a ja mam drzemki po 30minut.
Dla mnie obecnie mm to super sprawa.
Termos z gorącą woda, butelka z zimną, w innej mieszam gorącą z zimną żeby mieć gotową do picia, mleko, wymieszać ... gotowe.
Pierwsze momenty były ciężkie.
Fakt. Ile ciepłej, czy nie za gorąca, ile zrobić, dużo się wylewało .
Czas leci jak szalony.
Nie raz nie dwa płakałam.
Z niewyspania, codziennego niewyspania, zasypiałam trzymając go na rękach, płacz płacz płacz ...
Kłótnie z mężem. Ech.
Było- minęło.
Trzymam kciuki żeby wszystko się ułożyło
Wierz mi, że rozumiem ❤
Ja w ciąży też nastawiałam się na karmienie piersią. Marzyłam o tym ! Widok własnego dziecka ssącego moją pierś ...
A potem przyszła rzeczywistość.
Brodawki płaskie, mały się strasznie denerwował, chciał jeść i ssał a nie miał czego się złapać.
Poradnie laktacyjne, masaże, laktator, ciągłe przykładanie synka do piersi żeby ssał ssał i ssał, a on denerwował się coraz bardziej.
W końcu po 3 tygodniach walki- odpuściłam.
Tym bardziej , że mleka miałam tyle co kot napłakał.
W pierwsych dniach ok bo jadł jak to noworodek niewiele, ale mając 2 tygodnie moje ilości mu już zdecydowanie nie wystarczały a piersi więcej nie produkowały.
Płakałam.
A co? Normalna rzecz.
W dniu gdy oatatecznie powiedzieliśmy- przechodzimy całkowicie na mm płakałam strasznie.
Z niedowierzania, bezsilności, z poczucia klęski.
Mały ma skończone 6 miesiecy, rozwija się prawidłowo.
Kolki jak kolki.
Były.
Kropelki takie i siakie, zmiana mleka na antykolkowe, masaże brzuszka, termofor, ćwiczenia nóżkami ( zginanie, rowerki ) ...
Potem w 3miesiącu przeszliśmy na mleko bez laktozy.
Kolki się skończyły.
Pierwsze tygodnie ale i miesiace SĄ TRUDNE i nie ma w tym żadnej filozofii.
Spałam tyle co w ogóle a w dzień nie odeśpie bo nie potrafię spać wdzień.
Nawe teraz gdy mały ma pół roku bywają noce gdy śpię tyle co kot napłakał.
Raz wstaje w nocy co 3-4h i śpi spokojnie, a raz budzi sie co 2h i skacze, wierci się, kopie ... a ja mam drzemki po 30minut.
Dla mnie obecnie mm to super sprawa.
Termos z gorącą woda, butelka z zimną, w innej mieszam gorącą z zimną żeby mieć gotową do picia, mleko, wymieszać ... gotowe.
Pierwsze momenty były ciężkie.
Fakt. Ile ciepłej, czy nie za gorąca, ile zrobić, dużo się wylewało .
Czas leci jak szalony.
Nie raz nie dwa płakałam.
Z niewyspania, codziennego niewyspania, zasypiałam trzymając go na rękach, płacz płacz płacz ...
Kłótnie z mężem. Ech.
Było- minęło.
Trzymam kciuki żeby wszystko się ułożyło
Ostatnia edycja: