reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Karmienie naszych brzdąców piersią i / lub butelką

AdiLea nie ma szans byś śpiąc z dzieckiem zrobiła mu jakąś krzywdę :tak: Zobaczysz! Jak się Istotka pojawi to będziesz się budzić z każdym jej westchnieniem, mrugnięciem, ruchem :-) - my Mamy tak mamy :-D
A tatuś? Tutaj instynkt chyba nie jest aż tak rozwinięty...

Osobiście nie jestem do końca przekonana, która opcja jest lepsza. Mam znajome, które spały z dziećmi, ale odzwyczajały je dopiero po skończeniu roczku (a jedna wręcz po dwóch i pół), kiedy dziecko było już w stanie pojąć przynajmniej prosty komunikat słowny. Nie wiem, co gorsze dla dziecka - od początku przyzwyczajać do własnego łóżeczka (ale tak, żeby dziecko miało poczucie bezpieczeństwa, a w zamian poza okresem spania dawać mu dużo czułości), czy najpierw przyzwyczaić do spania z rodzicami, a potem brutalnie przenosić pięciomiesięczne niemowlę do osobnego łóżeczka, co jeszcze się skumuluje z powrotem mamy do pracy, odstawieniem karmienia itd...

Poza tym osobiście też się trochę boję spania z dzieckiem w łóżku - oboje z mężem jesteśmy przyzwyczajeni do spania w łóżku z kotem (oczywiście ze względu na dziecko odzwyczajamy kota od spania w naszej sypialni, ale nasze nawyki pozostają - jeśli nawet coś żywego, ciepłego i miękkiego właśnie skopałaś, to niech to coś miękkiego samo sobie radzi :-D).

Na razie jestem na etapie myślenia: spróbujemy z osobnym łóżeczkiem obok naszego łóżka w sypialni. Jeśli Mała będzie dużo płakać, albo mi nie będzie się chciało wstawać na karmienie, to bierzemy do siebie do łóżka.
 
reklama
Witajcie Kochane!
Z tego co czytam nie tylko my z Haneczką borykamy się z problemem karmienia piersią...
W związku z jej przebywaniem w inkubatorze na początku karmienie piersią było wykluczone. Później Malutka miała zbyt mały dziubek by złapać moją dość płaską brodawkę (nawet silikonowe nakładki nie pomagały) więc była karmiona butelką ale moim mlekiem. Na początku za jednym zamachem ściągałam i 120 ml mleka do momentu gdy nie dostałam zapalenia piersi i temp. 40 st., która niczym nie dawała się zbić. Po trzech dniach poszłam do lekarza i ten stwierdził, że bez antybiotyku się nie obejdzie... Potem ściągałam już tylko 50 ml mleka... Ale to przestało Hani wystarczać i bez mleka modyfikowanego się nie obyło. Miałam nadzieję, że jak wrócimy do domu to sytuacja się poprawi, ale było odwrotnie.Laktatorem jestem w stanie zebrać na raz ok 20 ml, gdy przystawię Malutką do piersi to wypływ mleka jest dużo bardziej obfity, ale córcia jakoś nie kwapi się do ciągnięcia cyca:no: Albo bardzo sie denerwuje (bo nie radzi sobie z ciągnięciem przyzwyczajona do smoczka) albo od razu zasypia i to co wypija wystarcza jej na pół godziny snu:-( Tym sposobem musiałabym cały dzień spędzić z dzieckiem uwieszonym u piersi a i tak byłoby głodne:-(
Najgorsze jest to że podświadomie chyba się poddaje... Nie mam już siły męczyć siebie i jej. Ponadto Haneczka ma już siedem tygodni i nie wiem czy nie jest zwyczajnie za późno by zmieniać jej przyzwyczajenia. Trudne to...


Gemini, moj Jas byl naswietlany lampami ze wzgledu na zoltaczke. Pelne dwie doby. Nie moglam go stamtad wyciagac i oczywiscie karmic tez nie. Byl karmiony po palcu przeze mnie ale niestety bilurbina lepiej sie wytraca ze sztucznym mlekiem. Dodatkowo trzeba bylo miedzy posilkami dopajac glukoza. Wiec karmilam go dwie doby sztucznym a swoje sciagalam i wylewalam. I tak jak piszesz, pierwszego dnia sciagnelam 130 ml a drugiego 40 ml. Cycki sflaczaly. Dodatkowy stres ze sztucznego mialam dawac okolo 60 ml a tu nawet tyle nie ma. I wiesz co? Jak mi wczoraj powiedzieli ze koniec naswietlan i moge go wyjac, to jak go wzielam na rece to od razu cycki mnie zabolaly i stwardnialy i moj syn je a potem spi ponad 3 godziny wiec podejrzewam ze sie najada.
A co wazniejsze przy sztucznym jedna noc mialam zrypana bo go bolal brzuszek i nie mogl sie zalatwic. W koncu pielegniarka sie rano zlitowala nad nami i cewnikiem go pobudzila i sie zalatwil. Wczoraj zaczelam go piersia karmic wiec w nocy zwalil wielka kupe jakas rzadka i czarna a teraz juz ma normalne...
Wiec spoko, nie zaniedbaj sciagania pokarmu a pozniej sie rozbujasz z laktacja na bank...
 
co do spania z kimś małym w łóżku i obawy przed uszkodzeniem :-)
to rzeczywiście jest coś takiego, że śpi sie inaczej z małą bezbronną istotką...
Melulu ja potrafie swojego psa skopać, przydusić, to on musi uważac żebym ja jemu nie zrobiła krzywdy...no ale cóż chce spać w łóżku to musi dawać sobie jakoś rade...ale jak miałam małego szczeniaczka wywalonego jak śmieć do kontenera, pokaleczonego, zagłodzonego z potworną gorączką to spałam z nim w łóżku 2 tygodnie i jak zawsze sie rzucam na łóżku, przewracam z boku na bok, ściągam przescieradlo nie sciagajac kołdry (moj mąż dotąd nie moze sie nadziwic co ja w nocy z poscielą potrafie zrobic) tak wtedy spałam w jednym miejscu moje ciało przy jego ciałku i budziłam sie natychmiast jak sie poruszył, głośniej westchnął, pisnął przez sen itp itd fakt że nie wysypiałam sie za bardzo bo to jest takie półspanie raczej ale jak po 2 tyg przeniosłam go do jego klatki obok mojego łóżka to tez spałam "jednym okiem" i co chwila sie wybudzałam jak on choćby mruknął delikatnie...podświadomośc jakoś tak działa...
położne za to na szkole rodzenia podkreślały żeby w samym szpitalu po porodzie uważać z karmineim dziecka na łóżku na leżąco ...bo jestesmy padniete po porodzie, starciłysmy troche krwi, nie jestesmy przyzwyczajone do pobudek co godzina na karmienie i ogolnie jestesmy wykonczone przez to wszytsko...podobno zdarzały sie przypadki że matki zasypiały na dziecku któro właśnie karmiły w nocy na łóżku...wiec polozen radzily ze jak chce nam sie mocno spac to najlepiej zejsc z lozka nakarmic na ftelu lub odlozyc dziecko nawet placzace a sameu sie polozyc one przyjda i pomoga...
 
Wracając do tematu spania z dzieckiem....
to przy synku ja nie miałam nic przeciwko, było to dla mnie wygodniejsze i maluszek był spokojny- niestety mąż był innego zdania (nie krytykuję go bo on poprostu bał się zrobić mu krzywdę) i odkładał małego do łóżeczka.
Łóżeczko ustawiliśmy maksymalnie blisko naszego, tak że mogłam synka pogłaskać po główce i cały czas monitorować jego oddech. Polecam takie ustawienie przynajmniej na początku kiedy do dziecka wstaje się po klika razy w ciągu jednej nocy, wystarczy wtedy tylko wspiąć się na łokciu żeby zobaczyć czy z dzieckiem wszystko ok. Dobrym patentem jest też noszenie pieluszki tetrowej na sobie (ja nosiłam na klatce piersiowej na biustonoszu przez godzinkę) a później rozkładałam ją w łóżeczku- maluch czuł wtedy mój zapach- no i zapach mleka oczywiście:tak:
 
U mnie też z karmieniem nie wesoło. W ciąży nie leciało mi nic kompletnie. Siara powiła mi się w 3 dobie po porodzie, zaczęłam masować piersi i próbować wyciskać mleko. Wczoraj włączyłam do tego laktator, mój mąż musiał się bardzo namęczyć, żeby zaczęło coś lecieć. Ale opłacało się napompował 25ml, już coś, zobaczymy co bedzie dalej. Dziś już znowu mam twrade piersi, więc zaraz musi mi ściągnąć. Bardzo chciałabym karmić piersią, ale jeżeli będę miała tylko tyle w piersiach to nic z tego nie będzie. Małemu podaje mleko z butelki, bo nie mam innego wyjścia. Wkurza mnie to, bo mały dobrze się przyssał i gdybym miała pokarm nie byłoby problemu. Nie powiem, że jest to łatwe, ale warto pobudzać sutki laktatorem. Ja jeszcze mam nadzieję.
 
a co do spania w łóżku to tatusiowie mają też swój instynk i krzywdy dzidzi nie zrobią bo podobnie jak mamy śpią wtedy na pełnym czuwaniu :-)
my z mężem sypiamy na jednym boku a dzidzia po środku nas i tylko wystarczy że westchnie to od razu obydwoje mamy otwarte oczy. :-D

i mamy aniołka, którego z całym sercem mogę szczerze polecić - jak dzidzia śpi w łóżeczku to czujemy się znacznie bezpieczniej i bardziej komfortowo jak nie musimy co chwila zaglądać do łóżeczka i sprawdzać czy mała oddycha bo monitoruje to za nas urządzenie. Gorzej jak się włączy alarm - dziś już 2x i z prawie atakiem serca biegliśmy z drugiego pokoju sprawdzać co z niuńką :sorry2:
 
a co do spania w łóżku to tatusiowie mają też swój instynk i krzywdy dzidzi nie zrobią bo podobnie jak mamy śpią wtedy na pełnym czuwaniu :-)
my z mężem sypiamy na jednym boku a dzidzia po środku nas i tylko wystarczy że westchnie to od razu obydwoje mamy otwarte oczy. :-D

Dokładnie! Mąż nigdy nie zrobił małemu krzywdy niechcący w trakcie spania :tak:
Inny przykład - dopóki nie byłam w tej ciąży zdarzało mi się oberwać np. ręką męża, gdy zmieniał pozycję w łóżku. Teraz ma tak czuły sen, że nigdy mi w żaden sposób brzuszka nie uraził, choć lubi sypiać czasem np. z podwiniętymi kolanami.
 
co do ściągania laktatorem, moja mam mówiła, że warto po każdym karmieniu ściągac mleko z piersi, to nie zalega i się nie przepala, a jak jest go mało to pierś zostaje pobudzona i następnym razem jest szansa ,że będzie go więcej...:tak:

co do intuicji panów... może z maluszkiem jest inaczej... ale jak dwa miesiące temu moja małżowina;-) kopnęła mnie z kolana w cztery litery, to myślałam, że urodzę :-p
a on też w stresie, bo myślał, że w brzusio kopną :szok: przerażony chodził... ale to pewnie z racji tego, że na nocki pracuje i ma zaburzony rytm dzien-noc...
teraz się z tego śmiejemy, ale pupa caly dzien obrazona byla..:)
 
Nie ma takiej opcji, żeby uszkodzić dzidzię w łóżku. Człowiek wtedy inaczej śpi, nie potrafię tego wyjśnić dosłowanie, ale to jest takie coś. Nie to, że się już nie śpi tylko czuwa, owszem sen już wygląda inaczej. Ale człowiek jest normalnie wypoczęty. My dziś pierwszy raz spaliśmy z małym, bo było nam go tak szkoda, jak bolał go brzuszek, bo kupki nie mógł zrobić. I mój mąż stwierdził, że dla niego to lepiej jak mały jest z nami, wtedy czuje się bezpieczniej. Nie musi myśleć o tym czy oddycha itd. Pierwsz nasza noc w domu wyglądała tak, że jak tylko mały stęknął, lub nic nie było słychać, to my już byliśmy przy łóżeczku. Ja 2 noce spędziłam w szpitalu i spałam na siedząco.
Kiedyś byłam przeciwniczką spania z dzieckiem w łóżku, ale teraz zrozumiałam to. Wiem, że nie powinno się przyzwyczaić dzieci do spania ze sobą, bo później człowiek będzie musiał z tym walczyć. Ale jak się widzi małą kruszynkę która Cię potrzebuje, miękniesz:tak:
 
reklama
Nie nadrobię wątku, przeczytałam tylko ostatnią stronę. u mnie mleko sie pojawiło, karmię piersią plus dokarmianie z 2 razy dziennie. Jak wróciłam ze szpitala i walnęłam się na łóżko to nie było mowy by mnie obudzic, Janek mnie podeptał, a ja nic, wiec musiała rodzinka butle dac. No i teraz jak Jas ma drzemkę to ja śpię przy nim, a jakby co Wituś jest karmiony przez tatę. Laktatorem mało mi sciąga, bo juz próbowałam zostawiac w lodówce do podania, zobaczymy, może uda się z czasem, nie to trudno. Witus nie lubi zbytnio modyfikowanego, cyc rządzi.

Janek od początku spał sam i było to naprawdę super dla nas i dla niego, ale tym razem Wituś spi trochę w wózeczku (tak do pierwszej pobudki) a potem w łóżku. Na jego kwilenie muszę reagowac szybciutko, by nie obudził Janka i tak jest nam wygodniej.
 
Do góry