Kasiula, mój tak ma często - prawie każde karmienie w dzień - ładnie ssie a pod koniec zaczyna fikołki. Juz sie przyzwyczaiłam i jak zaczyna fikac to mu smoka daje, uspakaja sie, wyciągam smoka i karmię dalej - z reguły trochę dopije i znowu fika - no to znowu smok. I jak za któryms tam razem nie chce już cyca to oznaczam go jak nakarmionego i do odbicia daję. Brzmi koszmarnie, ale całe karmienie z tym uspakajaniem to jakies 10-20 min, więc nie jest źle.
Ja nie wiem dlaczego to robi - mam dwie skrajnie odmienne teorie. Albo się drze, że słabiej leci (bo zaczyna sie wygłupiac na końcu cycka) - ale w takim wypadku nie uspokoiłby sie na smoczku, jakby chciał więcej mleka w buzi. Druga teoria, to, że wkurza sie, że mu leci w ogóle, a on chce tylko pomemłać, i do tej teorii sie skłaniam, bo sprawdzałam nieraz i po ścisnięciu sutka mleko mi tryska, po drugie on gwałtownym ruchem odwraca głowę od sutka, przełyka i zaraz szuka cyca znowu, a po trzecie - uspokaja sie na smoczku, z którego nic nie leci.
No i jak karmię go i pod koniec on udaje, że ssie a ja udaję, że mu wierzę, to jest spokój - on sobie tam robi pseudoruchy szczęką, nic mu pewnie nie leci, trzyma cyca i tyle - wtedy takie karmienie może trwać nawet 40 minut - ja mu "pozwalam" bo z reguły przysypiam
)) Karmię już tylko na leżąco, chyba, że młody zażyczy sobie jeść poza domem, to klasycznie. A na leżąco karmię bo te *&^*%*!!! upały mnie wq&*%^*&%!! i nie daje rady przytulać tego piecyka do siebie - po karmieniu na rękach oboje jesteśmy mokrzy.