moj synek bardzo duzo plakal przez pierwsze 2 miesiace swojego zycia. wlasciwie nie plakal tylko wtedy, kiedy spal. w dzien mozna rzec plakal, a od godziny 18 do 20 darl sie jakby go ze skory obdzierali. wygladalo to na kolke, choc do konca nie wiadomo, bo darl sie nawet jak puszczal baczki i zrobil kupe. oboje z mezem codziennie wymyslalismy nowe sposoby i teorie, jak mu pomoc, tez sie stresowalismy bo ten jego placz byl taki rozdzierajacy. na sama kapiel sie uspokajal, ale zaraz po kapieli zaczynal sie dramat, wrzask i placz. nie udalo nam sie wyeliminowac jego placzu ani sprawic zeby nie darl sie po kapieli, ale pare sposobow nam sie sprawdzilo, bo maly mniej plakal a nawet bywalo ze sie uspokajal na dluzej. oto one:
1. zmienilismy pore kapieli z 19 na ok. 16 (zeby maly nie byl zmeczony) bardzo pomoglo
2. przed kapiela robilismy mu delikatny masaz i glaskanie
3. nosilam go duzo w chuscie, zeby byl ciagle blisko mnie
4. przy glosnym placzu wlaczalam odkurzacz, i nosilam go, uspokajal sie od razu
5. przy wkladaniu do kapieli zanurzalam nozki i powolutku, spokojnie przemawiajac do niego zanurzalam reszte cialka, skracajac czas kapieli do minimum
6. przy napadach placzu pakowalam go w chuste i szlam na dwor (nie bylo problemu bo bylo lato)
7. bardzo duzo go glaskalam i spiewalam mu, bo on od urodzenia byl bardzo niespokojny
8. kupilismu mu w niemczech "sab simplex" na kolki (koszt okolo 10 euro)
9. przed kapiela puszczalismy cichutko kolysanki-utulanki (piekna plyta, polecam) lecialy w tle az do zasniecia
nie wiem jak bylo u ciebie z porodem. moj antos mial problem z niedotlenieniem (podwojnie zawinieta pepowina), poddusil sie, wyciagneli go z brzucha przez cesarke niedotlenionego, zachlysnietego zielonymi wodami-koszmar-dostal 6 pkt. podobno po trudnych porodach, po cesarkach (nawet tych planowanych), szczegolnie po historiach z owinieciem pepowina dzieci sa duzo bardziej zaleknione i trudniej przechodza okres noworodkowy (ten porod to dla nich wielka trauma), wiec trzeba duzo cierpliwosci zeby pomoc im zaadaptowac sie na tym swiecie.
na pocieszenie powiem ci, ze okolo 3 miesiaca zycia wszystko minelo. nie wiem na ile to zasluga naszych sposobow a na ile kwestia wieku, wazne ze przeszlo. teraz Antos chichra sie i zasmiewa i jest bardzo radosnym i wesolym 4 miesieczniakiem, a w pierwszych tygodniach jego zycia tracilam wiare, ze kiedykolwiek sie do nas usmiechnie
zycze duzo cierpliwosci i powodzenia