reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

już problem czy jeszcze nie?

Dołączył(a)
2 Luty 2015
Postów
8
Witam, jestem tu nowa ale liczę na jakąkolwiek pomoc, choćby malutką :)
jestem mamą 2 letniego chłopczyka, dokładnie ma 2 lata i 4mies. Mój problem polega na tym, że ze swoją siostrą rówieśniczką kuzynką nie potrafi się pobawić, ale może zacznę od początku.

Mój syn jest ogólnie grzecznym dzieckiem, w porównaniu do innych jest dość inteligentny, ma super rozwiniętą wyobraźnię pomimo nieczytania mu książek, bo on po prostu nie chce:) używa zwrotów grzecznościowych : proszę dziękuję i przepraszam, jak coś daje to mówi proszę bardzo, wszystko robi sam z siebie, jest bardzo pomocny, dużą uwagę przywiązuje do "wszyscy razem, razem z mamusią, pomogę mamusi itp itd", takich jak on mogłabym mieć 5-u :) za dwa miesiące pojawi się u nas drugi synek, trochę się obawiam ale myślę pozytywnie, robi na prawdę to o co go poproszę, czasami jest tak, że ja przejdę obok malutkiego papierka na podłodze, a on idąc za mną wróci się i go podniesie i wyrzuci do kosza, serio potrafi zaskoczyć:) mąż twierdzi, ze jest "ciapą" jak on, rzeczywiście nie jest bardzo sprytny, nie biega bardzo pewnie, czasami drżymy jak biegnie, ale nigdy nie stało się nic poważnego, w porównaniu do kuzynki rzeczywiście czasami wydaje się ciapą:) ale na wszystko przyjdzie czas.

Natomiast kuzynka jest o co najmniej 360stopni inna niż mój syn, jest dokładnie 2 tygodnie młodsza, jest jego przeciwieństwem w każdym calu, do tego jest cwana i złośliwa, nie wiem czy robi to specjalnie ale potrafi się drażnić, że coś mu daje, on wystawia rękę a ona ją chowa za siebie, no i jest płacz....

Problem z nimi zaczął się zanim zaczęli chodzić. Synek był dość spokojny, doił smoczka, nosił pieluszkę no i nie przychodziło mu do głowy bicie, zabieranie itp, natomiast Kuzynka zabierała mu smoczek, pieluszkę, no i wtedy ze strony rodziny był śmiech bo sobie radzi od małego, bo jest pewna i odważna, bo potrafi zawalczyć o to czego chce, mój syn taki nie był.

Od początku ona jest dla niego jakby rywalką, on jest do czegoś bardzo przywiązany i dla niego jest coś najważniejsze: smoczek, pieluszka, mama i tata... a ona potrafiła na siłę wpychać się na kolana moje lub męża żeby tylko syn płakał... to widać, ktoś powie że to dziecko i nie zdaje sobie jeszcze sprawy, ale tak jest do tej pory: wymuszanie, podjudzanie, zabieranie itp. No i teraz syn zauważył że może się bronić, a że ma dopiero dwa lata i nie umie sobie radzić z emocjami, jedynym rozwiązaniem jest bicie... w tym wieku nie dam mu kartki żeby w nerwach zamiast zbicia rozdarł ją, jest po prostu za mały.

Ja rozumiem to w ten sposób, że on ją pamięta od tej niestety złej dla niego strony, zabierała mu to co dla niego najważniejsze, teraz jest tak, że uczymy go, żeby jej dał to co ona chce, tłumacząc ze pobawi się i odda, że nie zabierze, że MUSI się podzielić, a on po prostu nie chce, bije ją rzeczywiście jak mu coś bierze, płacze i w ogóle, ona nie jest też bez winy, weźmie coś, widzi że on chce i idzie do niej, a ona to chowa za siebie albo rzuca gdzieś w kąt albo daje komuś dorosłemu.

No a teraz jest tak, że syn jest zły w oczach rodziny no bo bije kuzynkę... jest brzydki bo bije...

W sobotę była... były akcje... no i było "daj jej, przeproś, daj jej daj daj daj...". Jak go położyłam spać i wyszłam do kuchni, słyszę go i mi się serce kraje bo dziecko leży i gada do siebie "daj jej, daj jej, nie zabierze ci"... I tak sobie pomyślałam, że kurde, przecież nie musi dzielić się wszystkim w każdej chwili, postawiłam się w jego sytuacji i ja sama też nie chciałabym komuś oddać czegoś, co w danym momencie jest dla mnie najważniejsze, w moim przypadku może to być portfel z pieniędzmi a dla niego zwykła dla nas zabawka...

Zaznaczę, że z innymi dziećmi: starszymi, młodszymi, rówieśnikami, takich problemów nie ma, czasami coś zaćkurzy ale nie do takiego stopnia, potrafi się podzielić bawić zgodnie a z nią po prostu nie... mam nadzieję, że jak pójdzie do przedszkola z innymi dziećmi nie będzie tak, właśnie tłumaczę sobie to w ten sposób, że tu chodzi o nią, ale nie chcę żeby to też wyszło, że bronię swoje dziecko, ale innego rozumowania w tej sytuacji nie mam...

Nie chcę tego kategoryzować do rangi problemu, bo dziś mało jest dzieci które wcale nikogo nie uderzą, ja staram się być konsekwentna, jak coś powiem i nie posłucha to robię to co zapowiedziałam, on w końcu okazuje skruchę bo nie mówię, że jest święty i nikogo innego nie uderzy, ale co do niej po prostu nie rozumie nie słucha i nie reaguje na żadne prośby groźby, muszę go po prostu od niej izolować i gadać gadać a on później swoje... jak przyjeżdżają to ja dostaję rozstroju nerwów :)

Co Wy o tym myślicie? problem czy jeszcze nie? i co radzicie? czekam na odpowiedzi :)
 
reklama
witaj :) też jestem tu nowa, widzę że jeszcze nikt nie odpowiedział na Twoje pytanie więc ja spróbuje rozjaśnić trochę problem :) na co dzień zajmuje się dziećmi troszeczkę starszymi - przedszkolakami.
Zacznę od tego że małe dzieci to straszni egoiści :) Dziecięcy egoizm to naturalny etap w ich rozwoju, interakcje społeczne oraz obserwacja zachowań (chociażby swoich rodziców) sprawia że dzieci zaczynają dostrzegać to że inni też mają jakieś uczucia.
Henryk Kretek napisał bardzo ciekawy artykuł dotyczący właśnie rozwoju moralnego (mam go w pdfie, jeżeli jesteś zainteresowana mogę podesłać na maila) - jest tam opisana chociażby teoria rozwoju Piageta, żeby nie zanudzać profesjonalnym słownictwem - w skrócie - do pewnego momentu maluchy przestrzegają zasad tylko by uniknąć kary a przecież muszą jakoś nauczyć się co rzeczywiście jest dobre a co złe, czasami więc podejmują działania krzywdzące innego człowieka nie z takową intencją ale jedynie by zaspokoić ciekawość. W opisanej sytuacji zainteresowałabym się motywami dziewczynki - czy rzeczywiście jest to złośliwe? a może dziewczynka sygnalizuje tym jakiś problem? (czasem agresja dzieci przenosi się na rówieśników ponieważ nie są one w stanie skierować jej bezpośrednio na rzecz z którą sobie nie radzą)

Nie można bagatelizować tych sytuacji jednak izolacja wydaje się rozwiązaniem które nie przyniesie pożądanych skutków. Kontakt z kuzynką jest sytuacja problemową i warto by dziecko miało okazje do próbowania swoich sił w rozwiązaniu jej, inaczej dziewczynka pozostanie nielubianą krewną.
Od najmłodszych lat trzeba wpajać dzieciom zasady szacunku do drugiego człowieka i jego własności. Warto wyznaczać wyraźne granice i otwarcie mówić o zasadach, pomagać maluchowi nazywać swoje uczucia i problemy - to naprawdę pomaga :) Wymagaj również przestrzegania zasad od kuzynki, inaczej syn może czuć pewną niesprawiedliwość, a jej również nie zaszkodzi, raczej będzie to okazja do nauki że nie wszystko jest akceptowane.
Co do wpychania się na kolana - w podobnej sytuacji znalazła się kiedyś moja krewna, uważam że rozwiązała problem rewelacyjnie - "teraz (imię) siedzi u mnie na kolanach, nie mogę Cię wziąć, możesz usiąść na kolanach cioci (imię) lub przyjść do mnie później", dziecko na początku było zdziwione, ale jako że dorosły nie ustępował rzeczywiście skorzystało z zaproponowanych kolan. Nieświadomie został tu wykorzystany Gordon - którego książkę (wychowanie bez porażek) również serdecznie polecam. Książka to ok. 300 stron, nie chce jej tu streszczać, wydaje mi się że mam gdzieś zalecenia Gordona w pigułce - jeżeli będziesz zainteresowana postaram się je odnaleźć i wrzucić tutaj :)

W sprawie emocji - może Twój synek jest jeszcze mały i sam nie zawsze wie co go gnębi ale Ty możesz mu w tym pomóc. To że poczuje zrozumienie z Twojej strony pomoże mu zrozumieć i opanować swoje emocje - "Wydaje mi się że czujesz się smutny bo Kasia zabrała Ci zabawkę", "Rozumiem że jest Ci przykro" itp - można też zaproponować jakieś rozwiązanie problemu. Wiem że brzmi to niezbyt wiarygodnie ale dzieci naprawdę dobrze reagują na taką "pomoc". Czasem po określeniu co ich gryzie otwierają się i mówią bardzo rozsądne rzeczy :)

Jeżeli chodzi o zabieranie zabawek - na wyrywanie ich z ręki drugiemu dziecku trzeba mówić nie. W sytuacji kiedy zabawka leży na podłodze i dopiero gdy zainteresuje się nią jedno dziecko, drugie również jej chce warto wyjaśnić dziecku że miało okazję użyć zabawki, teraz jednak musi zaczekać.

Post wyszedł większy niż planowałam, na koniec polecę jeszcze książkę która jest co prawda skierowana do troszkę starszych dzieci ale uważam, że jest wspaniałą pozycją dla rodziców (do nich głównie jest skierowana) - Wartości w życiu społecznym. Jak uczyć dzieci: szacunku, tolerancji, wytrwałości...? Esteve Pujol i Pons. Są tam opowiadania, ćwiczenia, zabawy oraz objaśnienia jak uczyć dzieci podstawowych wartości, a więc na przykład szacunku do drugiego człowieka :)

Mam nadzieje że pomogłam, chętnie odpowiem na wątpliwości :)
 
dziękuję za obszerną odpowiedź.
Nie będę ukrywać że sytuacja nieco się polepszyła, kiedy to pisałam byłam na serio w desperacji, najgorszym dla mnie w tej sytuacji było to, że w kontaktach z innymi rówieśnikami syn taki nie był i nadal nie jest. Może mam złe podejście ale w sytuacjach kiedy ktoś coś od niego chce (od niego też tego wymagam, żeby nie było) niech się po prostu spyta, czy może wziąć, póki co działa w jakimś stopniu, wtedy młody się dzieli i czeka na kolejkę pomimo co chwilę "mogę, chcę to". Albo jest też tak, że jak przyjadą to radość wszechobecna bo przyjechała:) a za chwilę kłótnie, wycie bo to jego itp itd, mamy wrażenie, że muszą się dotrzeć i dopiero jakoś się pobawią. Jeśli chodzi natomiast o kwestię dzielenia. Mnie wtedy zamurowało kiedy jak opisywałam leżał w łóżeczku i gada do siebie "daj jej.. odda... itd". A złośliwość to tylko moje i męża odczucia bo nikomu o tym nie mówimy, ale często zachowuje się mała złośliwie nie tylko w stosunku do naszego syna i nie chcę, żeby to było odebrane jako brona go. Oni mają tak różne charaktery, że ciężko zostawić ich na chwilę samych, za to z dziećmi innymi bawią się na prawdę ładnie, nie ukrywam że są jakieś kłótnie między nimi o zabawki czy coś, ale nie w takim stopniu. Też jestem pedagogiem, na razie tylko z wykształcenia, nie chcę żeby moje wypowiedzi były odebrane jako usprawiedliwianie się, ale często takie stawianie się w sytuacji dziecka na serio pomaga go zrozumieć i ja właśnie tak zrobiłam z moim synem - wyobraziłam sobie, że ktoś chce mi wziąć coś dla mnie najważniejszego. To że są egoistami też wiem, większych nie ma:) ale uważam, że nauka dzielenia się na siłę (w sumie tak było u nas, no bo jak to ma nie dać? w sumie wszyscy domownicy tak... najbardziej bezdzietni wujkowie i ciocie:) może przynieść odwrotne skutki i tu tak było. Kiedy zabawki leżą na podłodze i ona je sobie weźmie a on ją chce to wiadomo mówimy nie, musisz poczekać, ale jeśli ona mu zabiera "z ręki" też mówimy "nie" (najczęściej jej rodzice siedzą i piją kawę a my ich pilnujemy bo ktoś musi...). My z mężem stosujemy zasadę "spytaj" i tego wymagamy, natomiast rodzice małej tylko powiedzą "daj" i koniec reakcji i odwrócą głowę, nasz jest wtedy rozdarty bo jak to, on się musi pytać a ona nie? ale jest tłumaczenie i wszystko... próbujemy... staramy się. Muszę stwierdzić, że teoria teorią a życie często płata nam figle, mówiąc mu "wiem, rozumiem że" on ma wrażenie że mu ustąpię i będzie jak on chce :) a tu nie :) i jest jeszcze większy płacz. No ale, jakoś sobie z tym radzimy bo trzeba, a trzeba czasu :)
 
Nie wiem czy ktoś o tym pisał ale dzieci w wieku Twego syna i jego kuzynki nie mają jeszcze potrzeby kontaktu z rówieśnikami.
One uczą się jeszcze takich kontaktów.Wiadomo,że jak rówieśnik zachowuje się tak jak kuzynka to syn nie będzie miał ochoty na zabawę.
Moja córka ma również kuzynkę rówieśniczkę.I także ona zawsze córce wszystko wyrywała,kończyło się to płaczem córki.Nawet gdy były starsze kuzynka rozkazywała w co mają się bawić więc moje dziecko zwyczajnie od niej uciekało.
Teraz,mając po dziesięć lat dobrze bawią się razem,jednak gdy jest jeszcze w ich towarzystwie jedno dziecko kuzynka jest bardzo zazdrosna,całą swoją uwagę przelewa na to trzecie dziecko próbując nakłonić je by nie bawiło się z moją córką.

Wydaje mi się,że problem jest w oczach Twoich i rodziny.Oczywiście,że syn nie musi się dzielić swoimi ulubionymi zabawkami.Mojej córce gdy była w wieku Twego syna znajome dzieciaki popsuły parę ulubionych zabawek i miała opory w kwestii dzielenia się.
I ja,jak najbardziej nie negowałam tego.
Ja sama na Twoim miejscu podeszłabym do kuzynki i powiedziała,że nie może wyrywać zabawek,że ma zapytać czy może bo zabawka nie jest jej.
A najlepiej ograniczyłabym kontakty z kuzynką.
Ja tak zrobiłam w kwestii kontaktów z kuzynką córki.Mówiłam po prostu,że ona bawią się dobrze przez 15 minut i jak zaczynają się konflikty to je rozdzielamy i zabieramy..
 
Widzę że ogólnie mamy podobne wnioski, wydaje mi się że najlepszym podsumowaniem jest to, że dzieci, tak jak dorośli, mają prawo lubić kogoś mniej lub bardziej :) Dopiero koło 3 roku życia dzieci zaczynają się bawić równolegle a wspólne zabawy pojawiają się jeszcze później, dlatego często w tym obszarze występują konflikty. A co do komunikatów "rozumiem, że" - nie chodzi o przyznanie dziecku racji, a o pomoc w zrozumieniu jego emocji np. Rozumiem, że jest Ci smutno, a nie - rozumiem, że chcesz ją uderzyć :p
Ale rzeczywiście dzieci są różne i nie ma jednej złotej metody na idealne wychowanie :)
A w opisanej przez Ciebie sytuacji największym problemem są chyba niekonsekwentni rodzice kuzynki Twojego syna. Dopóki rodzice kuzynki Twojego syna nie zmienią podjeścia do tej sytuacji sprawa będzie problemem...
 
mnie jest szkoda mojego syna bo w takich sytuacjach, powiedzmy, konfliktowych, to on jest zły niezależnie od tego czy on "zaczął" czy ona, ona wszystko robi, że tak powiem, z ukrycia, a on wszystko wyrzuca z siebie, np. ona mu zabierze coś, chowa za sobą i ucieka albo rzuci tam gdzie stoi, on wtedy krzyczy bo mu zabrała, i tak wkoło, dopóki jej rodzice łaskawie nie zwrócą jej uwagi, choć nie ukrywam, że gdy siedzi tylko z nami czasami ją muszę bardziej "utemperować" niż swojego syna, przy rodzicach nie zawsze wypada a tak :) ale tak jak mówię, nie chodzi o to, żeby moje dziecko usprawiedliwiać, po prostu staram się jego zrozumieć, tzn jego zachowanie. To wszystko o egoizmie, o tym, że nie potrzebuje kontaktu z rówieśnikami też wiem, ale jak już razem są to staramy się, żeby te ich relacje jakoś się kształtowały, a że od początku było jak było teraz jest czasami problem ich uspokoić, ogólnie rzecz ujmując oboje są dobrzy, bo syn jest starszy i widzi, że w jakiś sposób może sobie z nią poradzić a ma jednak więcej siły niż ona:) a że pamięta ją z tego że mu zabierała i zabiera to ciężko im się dogadać.
 
Uważam, że dobrze robicie nie ograniczając kontaktu dzieci ze sobą, jak sama wiesz dzieci trzeba socjalizować nie izolować :) Czy próbowałaś rozmawiać z rodzicami dziewczynki? Chociażby o możliwych skutkach tego że dziecko nie ponosi konsekwencji swojego zachowania? Mówiłaś wcześniej że jesteś pedagogiem, myślę że wiesz o czym mówię. Przecież dzieci z "problemami" nie pojawiają się nagle, to lata niekonsekwencji, niezdecydowania i wahań rodziców dają takie skutki. Zasady są potrzebne do prawidłowego rozwoju dziecka, nie tylko społecznego. Nie można mówić że na wychowywanie jest za wcześnie, że w przedszkolu się nauczy itp. Może warto ich uświadomić w tym temacie?
Tłumacz synowi że nie akceptujesz rozwiązań siłowych, może masz jakiś pomysł na załagodzenie sytuacji między dziećmi? Co myślisz o spotkaniu na gruncie neutralnym, tam gdzie nie ma czego zabrać(np. plac zabaw)? To może być dla nich szansa na poznanie się z przyjaźniejszej strony. Ja znam sytuację tylko z forum, Ty osobiście więc myślę że lepiej będziesz wiedziała jakie są możliwości :)
A co do tego że nie wypada, to że przy rodzicach reagujesz mniej niż na osobności uczy małą że przy rodzicach wolno więcej, że przy nich konsekwencji nie ma. Członkowie rodziny też uczestniczą w wychowaniu, choć często nieświadomie.
 
1. Rozmowa z rodzicami kuzynki. To ich zachowanie jest problemem. Mała z jakiegoś powodu tak się zachowuje. Może właśnie dlatego, że oni siedzą i piją kawę a rodzice "drugiego dziecka" są przy nim. Może dostaje za mało uwagi od nich.
Jeżeli z jakichś powodów nie możesz sobie pozwolić na stanowcze postawienie sprawy to można bardziej dyplomatycznie: wciągnąć ich do zabawy lub ustalić że przez pół godziny mamy bawią się z dziećmi a tatusiowie piją kawę a potem zmiana.
2.Jeżeli to nie pomoże - ograniczyć kontakty. Tak jak ktoś napisał: dzieci w tym wieku nie mają jeszcze potrzeby kontaktów z innymi dziećmi. Trudno, spokój dziecka jest najważniejszy, nawet za ceną popsucia kontaktów rodzinnych.

Mój komentarz jest dość emocjonalny, ale aż mną zatrzęsło jak wyobraziłam sobie twoje śpiące dziecko mówiące przez sen.
Napisz jeszcze czy coś się zmieniło.
 
reklama
Witam po długiej ciszy jednak skupieni jesteśmy na pojawieniu się braciszka :) dziekuję za Wasze odpowiedzi, wszystkie coś wniosły, jakoś radzimy sobie z tą sprawą myślę, że wszystko zmierza ku lepszemu, ciężko mu się dzielić ale jak na taki okres czasu i kontakty z kuzynką dość nieliczne dajemy radę, póki co dumni jesteśmy że jakoś się pomału zaczynają wspólnie bawić i dogadywać, choć po części... z mężem śmiejemy się, że w wakacje "wyślemy" im syna na 2-3 dni, tak żeby zobaczyli jak to jest ich pilnować :)

Edgar z Tobą zgadzam się w 100% że ona nie ma poświęcanej tyle uwagi co nasz syn, oboje staramy się poświęcać mu jak najwięcej czasu (no tym bardziej teraz), on "robi się" niegrzeczny przy niej, tak to wygląda niestety, ale jak już mówiłam jest ciut lepiej :) a ona jest dość często zostawiana z dziadkami, rodzice pracują, spełniają swoje pasje... ja też pracowałam, spełniałam swoją pasję, ale wybrałam co innego, na siebie mam jeszcze czas, a dziecko jest dzieckiem tylko raz :)
 
Do góry