reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jestem w ciąży. Nie potrafię się tym cieszyć

A jakiej pomocy oczekujesz?
W ciąży już jesteś więc nic z tym nie zrobisz ale nikt nie zmusi Cię do wychowania dziecka - jeśli nie chcesz być mamą możesz dziecko zostawić w szpitalu albo skontaktuj się z jakimś ośrodkiem adopcyjnym i dowiedz się jak to wszystko wygląda. Pewnie są jakieś grupy wsparcia dla dziewczyn w podobnej sytuacji.
Miałam nadzieję znaleźć kogoś, kto miał podobne stany i wyszedł na prostą.
 
reklama
Pierwszy psycholog doradził mi aborcję, drugi przyznał, że wszystkie jego pacjentki z podobnym problemem nie wyszły z tego. Trzeci w ogóle nie podejmował rozmów o nieakceptowanym przeze mnie dziecku tylko o depresji i sam ostatecznie zrezygnował.
Bardzo mi przykro. Mogłaś poprostu na samym początku zakończyć ciąże jeśli jej nie chciałaś :( Teraz to już jedynie adopcja, co również jest wyjściem.
 
Miałam nadzieję znaleźć kogoś, kto miał podobne stany i wyszedł na prostą.
Myslę że jest mnóstwo mam które nie chciały ciąży a pozniej potrafiły się cieszyć już z posiadanego dziecka i odwrotnie te co chciały i macierzyństwo je przygniotło. Trzymam kciuki aby było u Ciebie jak w pierwszym przypadku.
 
Miałam nadzieję znaleźć kogoś, kto miał podobne stany i wyszedł na prostą.
Mam nadzieję że kogoś tu znajdziesz, może poszukaj też na FB. Myślę że kobiet w podobnym stanie do Twojego jest bardzo bardzo dużo. Ja niestety nie pomogę bo moje macierzyństwo to świadomie wybrana przeze mnie droga. Życzę Ci żebyś znalazła kogoś z kimś znajdziesz wspólny język, kto da swoim przykładem iskierkę nadzieji. Ja od siebie powiem Ci że brak radości w ciąży, smutek, żal, strach to nic dziwnego czy złego - to normalne. Ba, normalnym też jest że niektóre kobiety nie chcą mieć dzieci. Fajnie że szukasz "bratniej duszy", że nie poddałaś się. To świadczy o Twojej mądrości i sile.
 
Miałam nadzieję znaleźć kogoś, kto miał podobne stany i wyszedł na prostą.
ja byłam wkurzona pierwszą ciążą. Może nie była to wpadka, ale nie była planowana, według lekarzy mialam nie móc zajść w ciążę, więc przeżyłam bardzo nieprzyjemne zaskoczenie jak w 1 cyklu po odstawieniu zaszłam w ciążę.
Ciąża dała mi w kość potwornie. A jednocześnie była mi całkowicie obojętna. Chodziłam na wizyty z musu, nie chciałam słuchać akcji serca, na początku przy każdej wizycie liczyłam na to, że serca nie będzie, ale stosowałam się do zaleceń i tyle. Wkurzała mnie każda jedna dolegliwość. Mdłości, nudności, wymioty. Wolałam się skupić na pracy i przeprowadzce, którą wtedy mieliśmy. Jak zaczęłam czuć ruchy, to się wkurzałam, że mnie boli. Wszyscy dookoła mi mówili, że są w szoku, że się tak nie przejmuję, a ja najbardziej martwiłam się tym, żeby mi brzuch nie rósł, bo nie mogłam na siebie patrzeć. Bolały mnie plecy, brzuch, wizyty zajmowały mi czas, którego nie miałam, męczyłam się, nie mogłam spać. Nie nawiązywałam żadnej więzi z dzieckiem w brzuchu.
A potem od 20tc weszły komplikacje (nie z mojej winy) i w efekcie urodziłam w 22tc, a córka zmarła 1.5 dnia później.
I nie mialam poczucia ulgi jak urodziłam. Jak ją zobaczyłam w inkubatorze, to dałabym się za nią pokroić i do tej pory nie potrafię sobie wybaczyć własnej obojętności z czasu ciąży. Do tej pory siedzę czasami i się zastanawiam czy ta moja niechęć spowodowała to, co się stało i czy córka zmarła ze świadomością bycia niechcianym dzieckiem. I muszę żyć dalej ze świadomością tego, że taka byłam i tak reagowałam, bo nawet nie wpadłam na to, że coś jest nie tak i że już wtedy mogłam szukać psychologa, żeby to przegadać.

WIem doskonale, jak ciąża potrafi negatywnie zaskoczyć, zwłaszcza jeżeli masz objawy, które przeszkadzają Ci w codziennym funkcjonkwaniu. Mogę Ci tylko powiedzieć, że to jest jedna z naturalnych reakcji na wieść o ciąży. Wiele kobiet ma tak jak Ty, nawet w momencie, kiedy ciąża jest wystarana i wyczekana. Nie wyrzucaj sobie nic teraz. Hormony robią swoje. Trzymaj się życia i sięgaj po każdą pomoc, która jest Ci oferowana.

Jeżeli chcesz spróbować jeszcze raz z psychologiem, to mogę Ci dać namiar na moją terapeutkę, z którą pracuję już prawie rok, a która pracuje w szpitalu na położnictwie i specjalizuje się w pomocy kobietom w trudnych sytuacjach okołoporodowych. Przyjmuje online przez whatsapp.
 
Przykro mi, że tak się czujesz. Napisałaś, że jesteś pod opieką psychiatry i masz depresję ( rozumiem, że zdiagnozowaną) - czy on wie, w jakim stanie się znajdujesz? On najlepiej cię zna i będzie mógł Tobą pokierować - wie, czy potrzebujesz zmianę farmakologii, czy np. powinnaś trafić na oddział i tam uzyskać pomoc.

Jeśli chodzi o psychologów, to psycholog nie ma prawa ci radzić, to nie jest jego rola. Pomijając ten fakt, co oznacza, że "wszystkie jego pacjentki z podobnym problemem nie wyszły z tego."?

Niechciana/nieoczekiwana ciąża jest rzeczywiście wyzwaniem i może powodować skrajne reakcje i emocje. Nikt z nas nie jest w stanie powiedzieć, czy zmieni się twoje nastawienie, natomiast, to co możesz zrobić dla samej siebie, to z uogólnień przejść do szczegółów i odpowiedzieć na kilka pytań, które być może obniżą twój lęk/niechęć, itp.

Napisałaś: Nie potrafię sobie wyobrazić bycia matką. To zdanie pokazuje, że masz jakąś wizję matki. I sprawdź, co konkretnie sobie wyobrażasz? Co jest dla ciebie trudne? Lęk o to, czy będziesz się sprawdzać w tej roli, a może lęk przed uwiązaniem, przed oceną, itd.? Samo uświadomienie pozwoli ci na odpowiedź na kolejne pytania - czy to jest w 100% prawda i skąd wiesz, to co myślisz. Możesz też wtedy zastanowić się na co masz wpływ? Bo, tak jak pisały dziewczyny są różne rozwiązania. I możesz zrzec się dziecka. I tak, uważam, że każda z nas ma takie prawo, a nikt nie ma praw tego oceniać.

A jeśli chodzi o samo stwierdzenie " Nie potrafię sobie wyobrazić bycia matką." to każda z nas ma jakieś założenia i często rozjeżdżają się one z rzeczywistością ;) Ile ja miałam pomysłów na swoje macierzyństwo zanim dzieci pojawiły się na świecie ;) Jaką ja miałam załamkę, kiedy okazało się, że nieoczekiwanie i pomimo antykoncepcji jestem w drugiej ciąży. Byłam pewna, że nie dźwignę powtórnego macierzyństwa. Dźwignęłam. Po jakimś czasie zaakceptowałam ciążę. Jako mama miałam lepsze i gorsze momenty. I takie totalnie fatalne również ;) I takie super też. Czy moje życie się skończyło? Pewne jego aspekty tak, a jednocześnie otworzyły się inne możliwości. I nadal nie potrafię odpowiedzieć, czy moje życie bez dzieci byłoby lepsze, czy gorsze. Byłoby inne. Z perspektywy za to wiem, że dzieciom zawdzięczam mnóstwo dobrych rzeczy i trochę stresujących sytuacji. I tak. Cieszę się, że są, również dlatego, że to fantastyczni młodzi ludzie, którzy już sami zarządzają własnym życiem :) Ja już jestem obserwatorką i osobą, na którą zawsze mogą liczyć. I przyznam, że nadal niekoniecznie zachwycam się malusieńkimi dziećmi ;) Bywa też tak i znam takie przypadki osób, które nie lubią dzieci... poza swoimi :) I najważniejsze, czy ty masz jakieś wsparcie? Osoby, które będą z tobą i które cię rozumieją? Bo to bardzo ważne zaplecze :)
I na koniec - może jeszcze daj szansę terapeucie, nie psychologowi, jeśli do psychologów się zraziłaś i porozmawiaj z psychiatrą.
 
Ja też jestem w zupełnie innej sytuacji, bo moja córeczka jest bardzo wyczekiwana, po wcześniejszych problemach. Na początku ciąży też nie umiałam sie cieszyć, strasznie sie bałam.

A co do innych przypadków podobnych do Twoich to może nie opowiem o kobietach, które mają małe dzieci i nagle zapalały miłością. Znam jednak kilka przypadków, gdzie dziecko z tzw. "wpadki" (nienawidzę tego słowa w tym kontekście) było dla swoich rodziców, czy rodzica opoką w życiu, najbliższą osobą, czasami jedynym dzieckiem, bo potem były problemy... Może tak miało być po prostu.

Warto spojrzeć na to w dalszej perspektywie, a nie tylko na pieluchy i nieprzespane noce.
 
Jeśli uważasz, że dziecko może zrujnowac ci życie to po prostu pomysl o pozostawieniu go i zrzeknieciu się praw, daj dziecku prawo do życia, aby miało szansę na normalna kochająca rodzinę. Nie wiem czego oczekujesz od terapetow w tak prędkim czasie, trzeba dać sobie czas na efekty.
 
reklama
ja byłam wkurzona pierwszą ciążą. Może nie była to wpadka, ale nie była planowana, według lekarzy mialam nie móc zajść w ciążę, więc przeżyłam bardzo nieprzyjemne zaskoczenie jak w 1 cyklu po odstawieniu zaszłam w ciążę.
Ciąża dała mi w kość potwornie. A jednocześnie była mi całkowicie obojętna. Chodziłam na wizyty z musu, nie chciałam słuchać akcji serca, na początku przy każdej wizycie liczyłam na to, że serca nie będzie, ale stosowałam się do zaleceń i tyle. Wkurzała mnie każda jedna dolegliwość. Mdłości, nudności, wymioty. Wolałam się skupić na pracy i przeprowadzce, którą wtedy mieliśmy. Jak zaczęłam czuć ruchy, to się wkurzałam, że mnie boli. Wszyscy dookoła mi mówili, że są w szoku, że się tak nie przejmuję, a ja najbardziej martwiłam się tym, żeby mi brzuch nie rósł, bo nie mogłam na siebie patrzeć. Bolały mnie plecy, brzuch, wizyty zajmowały mi czas, którego nie miałam, męczyłam się, nie mogłam spać. Nie nawiązywałam żadnej więzi z dzieckiem w brzuchu.
A potem od 20tc weszły komplikacje (nie z mojej winy) i w efekcie urodziłam w 22tc, a córka zmarła 1.5 dnia później.
I nie mialam poczucia ulgi jak urodziłam. Jak ją zobaczyłam w inkubatorze, to dałabym się za nią pokroić i do tej pory nie potrafię sobie wybaczyć własnej obojętności z czasu ciąży. Do tej pory siedzę czasami i się zastanawiam czy ta moja niechęć spowodowała to, co się stało i czy córka zmarła ze świadomością bycia niechcianym dzieckiem. I muszę żyć dalej ze świadomością tego, że taka byłam i tak reagowałam, bo nawet nie wpadłam na to, że coś jest nie tak i że już wtedy mogłam szukać psychologa, żeby to przegadać.

WIem doskonale, jak ciąża potrafi negatywnie zaskoczyć, zwłaszcza jeżeli masz objawy, które przeszkadzają Ci w codziennym funkcjonkwaniu. Mogę Ci tylko powiedzieć, że to jest jedna z naturalnych reakcji na wieść o ciąży. Wiele kobiet ma tak jak Ty, nawet w momencie, kiedy ciąża jest wystarana i wyczekana. Nie wyrzucaj sobie nic teraz. Hormony robią swoje. Trzymaj się życia i sięgaj po każdą pomoc, która jest Ci oferowana.

Jeżeli chcesz spróbować jeszcze raz z psychologiem, to mogę Ci dać namiar na moją terapeutkę, z którą pracuję już prawie rok, a która pracuje w szpitalu na położnictwie i specjalizuje się w pomocy kobietom w trudnych sytuacjach okołoporodowych. Przyjmuje online przez whatsapp.
Dziękuję Ci bardzo. Jeśli możesz, to podaj mi proszę namiar do Twojej terapeutki. Przykro mi ogromnie z powodu Twojej straty.
 
Do góry