Brzmi jak koszmar
Droga mamo, proszę, uratuj to biedne, małe dziecko przed tuczeniem na siłę przez babcię.
Porozmawiaj miło, albo mniej miło, ale wyznacz babci nieprzekraczalne granice. To ty jesteś mamą i to ty decydujesz. O ile regularne pory posiłków to super sprawa (ja jem nieregularnie i kompulsywnie, jestem gruba), tak wciskanie na siłę jedzenia dziecku, aż do wymiotów
jest zwyczajnym okrucieństwem.
No i ślad w psychice zostanie. Np. kompulsywne objadanie się, w efekcie nie radzenia sobie z emocjami.
Koleżanka wyżej dobrze napisała. Dziewczynka nauczy się zadowalać innych wbrew sobie i za wszelką cenę.
To nie jest dobre, ani zdrowe.
Mnie zmuszano do jedzenia. Też babcia. Do dzisiaj nie mogę sobie z tym poradzić. Albo się głodzę, albo objadam. Zajadam stresy, zajadam sukcesy. Rozwaliłam organizm. Dopiero po 40 tce dojrzałam do wizyty u psychologa. Chcę się rozprawić z moim patologicznym stosunkiem do jedzenia. Pokonać stare demony. Problem z jedzeniem mnie niszczy, wpływa na moje życie. Żyję, żeby jeść, a nie jem żeby żyć. Wiesz, jak jest z tym strasznie ciężko? Zjadam koszmarne ilości kalorii po nocy, w tajemnicy, jak nikt nie widzi.
Swoich dzieci nigdy nie zmuszałam do jedzenia. Proponowałam, jak nie jadły, to nie. Angażowałam do prac w kuchni. Bawiliśmy się jedzeniem. Teraz są młodzi, wysocy, szczupli. Mają zdrowe nawyki, nie jadają śmieci (mak ich nie kusi).
Proszę, nie pozwól zrobić krzywdy swojej małej córeczce. Rany zadane psychice potrafią nie goić się latami.
Ocal ją.