Anecia1111
Fanka BB :)
bardzo wzruszyla mnie Wasza historia!!!! życzę dużo zdrówka dla Jasia!!! dzielny z niego chłopak :-)
a na pocieszenie powiem że moja bardzo dobra koleżanka dokładnie 11.11.2011 r urodziła w 27 tyg córcię która ważyła zaldwie 545 g!!!! i może to trudne do uwierzenia ale mala ma obecnie prawie rok i 2 miesiące, jest zdrowa jak rybka, piękna, cudownie się rozwija i obecnie zaczyna chodzić!!!! fakt że wszytsko dzieje się i dzialo w Anglii ale uważam że jak maluszek i rodzice silni to wszystko sie uda :-)
powodzenia!
Czasem to nie wystarczy. Ale oby takich przypadków było jak najwiecej.
Gdyby tak bylo, to uwierz mi wszystkie historie wczesniaczkow konczylyby sie dobrze...
Się podpiszę.
I naprawdę proszę - zastanówcie się kobiety, co czasem piszecie, bo to, że ktoś "uważa sobie" , że wiarą można wszystko, to niech to pozostanie jedynie w sferze "uważania sobie"
Oczywiście, również wierzyłam, że nasza historia skończy się dobrze i tak się faktycznie skończyła, nawet bardzo dobrze, ale kurka, te dwa lata temu, kiedy w szpitalu spotykałam wyłącznie mamy takich skrajnych wcześniaków, każdą z taką samą wiarą w to, że się uda i zakończy dobrze, to akurat one powinny mieć najzdrowsze i najbardziej super dobrze rozwijające się dzieci.
A przede wszystkim, każde z nich powinno przeżyć... bo przecież to właśnie tam spotkałam rodziców najbardziej wierzących w swoje dzieci.
Mnie jednak trafia jak ktoś na pewnych wątkach pisze, że jest pewny tego czy tamtego a wiedzę posiada jedynie ze swojego "uważania", o doświadczeniu nie wspomnę.
Owszem, ja również w pewnym momencie powiedziałam (?), że ja wytrzymam wszystko ale jeśli dla Małego lepiej jest zasnąć... niech zaśnie... bo egoizmem byłoby chcieć jego życia dla siebie pomimo jego ogromnego cierpienia i bólu, i tylko matka, która przeszła przez coś podobnego, zrozumie mnie.
Jasne, nie jestem z tego dumna ale wtedy pomimo wiary, widziałam również fakty i okropne cierpienie i zmęczenie Wojtka kojone morfiną...
Mam to szczęście, że dziś mogę się śmiać z "ćpania" Wojtkowego, ale wtedy... wtedy miałam jedynie ogromną wiare i jeszcze więcej suchych faktów i rokowań. I pomimo mojej siły upadałam, wielokrotnie w tamtym okresie.
dziewczyny... napisałam dłuższą wypowiedź a Wy dopadłyście tylko i wyłącznie do tego jednego słowa "uważam" ... owszem może i źle powiedziane, ponieważ wiadomo że nie od tego "co rodzice chcą" zależy co stanie się z ich maluszkiem ale kiedy maluszek silny i rodzice też mają siłę to zrobią wszystko żeby ich dziecko wyszlo na prostą...
nie napisałam że każdy wcześniak jest mega sprawny, rewelacyjnie się rozwija ... napisałam tylko dla przykładu sytuację mojej koleżanki i jej córci, a Wy nie widzicie w moim poście nic oprócz tego do czego się przyczepiłyście... a tak na marginesie to popatrzcie/posłuchajcie czy Wy czasem czegoś nie "uważacie" ...
pozdrawiam
a małemu i jego rodzicom jak poprzednio życzę powodzenia!