Oli częściej chodzi na nogach, ale wózek jest mi jeszcze potrzebny w niektórych sytuacjach, np jak idę na rynek, czy do Biedronki, to mam gdzie załadować zakupy, a Oli idzie koło wózka
Po co mam je dźwigać w ręku, jak mogę je wieźć
Co jakiś czas kupuję na rynku piasek dla kotów, a to jest wielki wór 10 kilogramowy i też wolę go wieźć a nie nieść.
Jak jedziemy do sklepów samochodem to nie bierzemy wózka.
Jednak czasem Oli siedzi w wózku, sama do niego wchodzi. Zdarzają mi się takie sytuacje, kiedy musimy wyjść jak jest już ciemnawo (a teraz przecież szybko się robi ciemno) i Oli czasem ma takie odbicia, że nie chce iść na nogach w ciemności, boi się, a wózku czuje się bezpieczniejsza. Nie wiem skąd jej się ten strach wziął, bo w domu absolutnie nie boi się ciemności, potrafi sama się zamknąć w ciemnej łazience i woła:
mamunia ratunku!, że niby nie może się otworzyć (choć już potrafi), a jak do niej przychodzę i otwieram drzwi, to ma uśmiech od ucha do ucha, że taką super zabawę wymyśliła i widać, że napewno tej łazienkowej ciemności się nie boi.
No i myślę, że jeszcze wózek może się przydać w takiej sytuacji, gdy Oli mi zachoruje, będzie źle się czuła i będzie trzeba lecieć do przychodni. Po co wtedy ją męczyć na nogach, jeśli może jechać w wózku. Jak narazie to tylko założenie, bo do tej pory to Tomek zawsze nas zawoził, ale muszę założyć, że może mu kiedyś coś wyskoczyć i będę musiała do przychodni iść sama.