reklama
K
KingaP
Gość
Joanno!! wiedziałam, że to napiszesz ...
Ja tam jestem przekonana do wodnego porodu
Azik! Przykro mi, że tak to z Tobą jest. Mam nadzieję, że malutkie urodzi się naturalnie
Ja tam jestem przekonana do wodnego porodu
Azik! Przykro mi, że tak to z Tobą jest. Mam nadzieję, że malutkie urodzi się naturalnie
A
azik
Gość
no właśnie, a ja bym chciała naturalnie, jak się wdałam w mamę to byłoby krótko
mnie urodziła w godzinkę a starszego brata w 3
mnie urodziła w godzinkę a starszego brata w 3
Chyba Was wyprzedziłam, bo wczoraj będąc służbowo na spotkaniu w swoim szpitalu, zaszłam też na porodówkę. Pani położna bardzo miła, nawet sama zaproponowała, że sama mnie oprowadzi po oddziale. Wygładałam w tym kostiumie i z teczką jak wizytacja, a nie ciężarna . Ale szpital faktycznie bardzo fajny. Ładnie odnowione. My jesteśmy zdecydowani na poród rodzinny, zresztą poprzedni też tak miałam tylko w innym szpitalu i z innym tata . Sala do porodów rodzinnych składa się z dwóch pomieszczeń i lazienki. Jedno pomieszczenie to kanapa, fotele, a drugie to sala porodowa. Jest też możliwość porodu w wodzie, też piękny pokój. Bardzo rodzinnie tak mi się wydało, no z pewnością przyjaźniej niż na Karowej, własciwie "fabryce dzieci" . Gdzie tam mówić o intymności jak rodzi pięć kobiet jednocześni w tym jedna bliźniaki. Ale to juz temat który opisałam w innym wątku.
Dziwne było to, że było to , że rodziła jedna kobieta i nie krzyczała. rany też bym tak chciała.
Najważniejsze, że nie musimy chodzić do szkoły rodzenia, bo mieszkająć w tygodniu w róznych miastach byłoby nam trudno, no chyba że Tomek by chodziła sam w Poznaniu, a ja sama w Warszawie .
I w ten sposób jestem przygotowana do porodu ;D.
Dziwne było to, że było to , że rodziła jedna kobieta i nie krzyczała. rany też bym tak chciała.
Najważniejsze, że nie musimy chodzić do szkoły rodzenia, bo mieszkająć w tygodniu w róznych miastach byłoby nam trudno, no chyba że Tomek by chodziła sam w Poznaniu, a ja sama w Warszawie .
I w ten sposób jestem przygotowana do porodu ;D.
K
KingaP
Gość
Ja nie wyobrażam sobie innego porodu niż rodzinny (mam nadzieję, że Rafał też nie). Rozmawiamy o tym tak naturalnie, że do głowy mi nie przyszło, że on może nie chcieć.
Słuchamy doświadczeń naszych znajomych i przyjaciół i wszyscy faceci uczestniczący w porodach twierdzą, że nie wyobrażają sobie, żeby nie byc przy swoich żonach. Myslę, że świadomość mężczyzn bardzo zmieniła się od czasów naszych mam i nasi mężczyźni są napewno JUŻ bardzo związani z naszymi Maleństwami, prawda?
Myślę, że świadczy o tym (dla mnie samej) reakcja mojej mamy, Rafała mamy i innych "starszych" osób, na zdjęcie z usg. Wszyscy twierdzą, że to niesamowite, że dziecko mozna aż tak podejrzeć...
Wracając do tematu: myslę, że poród rodzinny to jest to, co zbliża ojca do dziecka. I ich nieobeconość byłaby dla nich krzywdząca.
PS. Znam wiele kobiet, które też mdleją na widok krwi i co?? nikt ich nie zwalnia z konieczności rodzenia.... Ściskam. K
Słuchamy doświadczeń naszych znajomych i przyjaciół i wszyscy faceci uczestniczący w porodach twierdzą, że nie wyobrażają sobie, żeby nie byc przy swoich żonach. Myslę, że świadomość mężczyzn bardzo zmieniła się od czasów naszych mam i nasi mężczyźni są napewno JUŻ bardzo związani z naszymi Maleństwami, prawda?
Myślę, że świadczy o tym (dla mnie samej) reakcja mojej mamy, Rafała mamy i innych "starszych" osób, na zdjęcie z usg. Wszyscy twierdzą, że to niesamowite, że dziecko mozna aż tak podejrzeć...
Wracając do tematu: myslę, że poród rodzinny to jest to, co zbliża ojca do dziecka. I ich nieobeconość byłaby dla nich krzywdząca.
PS. Znam wiele kobiet, które też mdleją na widok krwi i co?? nikt ich nie zwalnia z konieczności rodzenia.... Ściskam. K
maga_86
mama jagódki ciągutki
- Dołączył(a)
- 9 Wrzesień 2005
- Postów
- 1 458
ja wolałabym rodzić sama,bez obecności mamy,przyjaciółki czy ukochanego,poród jest sytuacją ekstremalną,nie wiem jak się zachowam w obliczu bólu(choć zamierzam rodzić ze znieczuleniem),nie chciałabym,aby mój ukochany usłyszał słowa wypowiedziane przeze mnie w chwili uniesienia,a sprawiające mu ból,nie chciałabym,aby widział mnie zmęczoną cierpiącą,aby miał wyrzuty sumienia,że to "przez niego" muszę tak cierpieć...nie chcę rodzić z nim,ale z drugiej strony nie wiem czy mam prawo odebrać mu możliwość,której pragnie....
wodniczka22
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Lipiec 2005
- Postów
- 306
Ja będę najprawdopodobiej rodzić sama, bo mój mąż nie chce...ale ja nie mam mu tego za złe...to była jego decyzja i ja ją szanuje...i tak chyba wolę rodzić bez niego :laugh:
Zgadzam się z tym co napisałam maga86 :laugh:
Zgadzam się z tym co napisałam maga86 :laugh:
A
azik
Gość
a ja nie wiem, pewnie bym chciała by był przy mnie...
ale już za pierwszym razem wywyinełam mu numer, bo nie chciałam by wszyscy stali pod dzrwiami i martwili sie... urodziłam i napisałm im sms, ale miałam cc - i tak nikt by przy mnie nie mgł być (przynajmniej wtedy było to niemożliwe).
ale jakbym rodziła nayuralnie to chyba bym chciała mieć igora koło siebie... juz nie w takich sytuacjach mnie widział... a i tak takich sytuacji w zyciu bedzie niestety sporo, i nie da sie ich uniknąć.
ale już za pierwszym razem wywyinełam mu numer, bo nie chciałam by wszyscy stali pod dzrwiami i martwili sie... urodziłam i napisałm im sms, ale miałam cc - i tak nikt by przy mnie nie mgł być (przynajmniej wtedy było to niemożliwe).
ale jakbym rodziła nayuralnie to chyba bym chciała mieć igora koło siebie... juz nie w takich sytuacjach mnie widział... a i tak takich sytuacji w zyciu bedzie niestety sporo, i nie da sie ich uniknąć.
reklama
wiewio
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Sierpień 2005
- Postów
- 151
Dokładnie, trochę dziwi mnie że mężczyźni po wspólnym porodzie nabywają wstrętu do swojej ukochanej kobiety i odchodzą. Przecież to śmieszne. W życiu bywają różne sytuacje. Można cięzko zachorować. Nowotwory- aktualny straszny temat- gdybym zachorowała (mam nadzieję że nigdy to się nie zdarzy), a mój ukochany odszedłby ode mnie bo byłabym bez włosów, nie miałabym piersi i popaloną skórę to czy można byłoby to nazwać miłością?? To znaczyłoby że chciałby mnie zawsze oglądać piękną i tak naprawdę nie było w nim żadnego głębszego uczucia dla mnie. Co do wspólnego porodu uważam że powinna to być absolutnie obustronna decyzja, jednak najwazniejsza jest argumentacja. Ja dzięki argumentacji mojego męża przekonałam się do wspólnego porodu, chociaż na początku byłam przeciwna. Wytłumaczył mi to tak prosto i przekonująco, że nie mogłam się nie zgodzić. Teraz z tą myślą czuje się dużo bezpieczniej. Buziaki!
Podziel się: