reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak wyluzować podczas starań?

Napewno czymś się zając. Bieganiem, graniem w szachy, szyciem, kolekcjonowaniem znaczków. Co tam komu pasuje.
Ja brałam nowe projekty w pracy, robiłam różne kursy. Prywatnie. Robiłam te rzeczy, które mi sprawiały przyjemność.
Zebym się jeszcze za dobrze nie bawiła to ta pierwsza wyczekane ciąża skończyła się poronieniem. Co by za łatwo nie było, tak?
Kazdy musi znaleźć swoją drogę.
 
reklama
Nie brzmi to w żaden sposób atrakcyjnie.
Nie sadze, żeby ten stres przyczynił się do ciazy. Napewno nie przeszkodził ale nie sadze żeby pomógł.
ale czy ja napisalam, ze stres pomogl w zajsciu w ciaze? Co w ogole?
Po prostu nie zawsze LUZ to gwarant ciazy. U mnie akurat do ciazy doszlo w totalnym stresie, a na wyluzowaniu w nia nie zaszlam. Tyle.
 
Ale kto twierdzi, ze luz to gwarant ciazy? Jeśli masz jakiś problem medyczny to luz ci w niczym nie pomoże.
Po prostu stresowanie do stopnia wypadków drogowych w żaden sposób nie pomaga.
 
Ja starałam się z mężem 1 rok i 7 miesięcy, a tylko dlatego "tak krótko", bo postanowiliśmy się starać i badać czy wszystko w porządku, po roku zaczęliśmy głębszą diagnostykę, bo wszystkie wyniki mieliśmy książkowe. Podczas laparoskopii okazało się, że miałam oba jajowody niedrożne, pierwszy cykl po zabiegu udany. Jakbym szła radą "odpuść" to bym teraz nie była w ciąży. Miałam chwilę załamania i wylałam mnóstwo łez, ale bardziej niż negatywne testy bolała mnie bezczynność, tak to mówiłam sobie "robisz wszystko dobrze, dbacie o siebie, badanie się", a w szczęśliwym cyklu mój mąż zmusił mnie do testu, bo już pogodziłam się z myślą, że nie będę mamą.
 
Ale kto twierdzi, ze luz to gwarant ciazy? Jeśli masz jakiś problem medyczny to luz ci w niczym nie pomoże.
Po prostu stresowanie do stopnia wypadków drogowych w żaden sposób nie pomaga.
człowiek to nie robot. Ja sie ma np jeden zarodek, zaplacilo oszczednosci zycia za in vitro, przeszlo koszmarnie przez stymulacje to nikt mi nie wmowi ze mozna podejsc do ivf na luzie ;)
Tak czy siak- badac sie, badac i jeszcze raz badać.
 
Trudno powiedzieć, to bardzo indywidualna sprawa. Ja przez dwa lata biłam się o regularnym cykl, co spóźnienie to byłam pewna, że to ciąża, a okazało się, że mam IO, pcos i owulacji nie było od x czasu. Gdybym odpuściła, to nadal nie miałabym dzieci.
Ale jeśli ktoś dostaje odchyłów, robi milion badań, łyka podejrzane specyfiki, a wychodzi, że póki co jest ok, to jedyne wyjście to dać sobie spokój. Zrobić badania po roku, sprawdzić faceta i jeśli jest okej, to dać na luz. Tak uważam.
 
Jak poroniłam to mama mi powiedziała, że w ich czasach w ogóle nie było takich przypadków. Jak jakaś zaszła to już zawsze donosiła i w ogóle nie słyszało się o stratach. I tak sobie myślę… przyczyn braku ciąży czy nieudanej ciąży może być tyle, że współczesna medycyna może tego jeszcze nie ogarniać. Statystyki dla par są coraz gorsze, bo wpływa na to wiele nowych aspektów, jak zanieczyszczenie powietrza, smog, chemia w pożywieniu, nadmierne spożycie mięsa, używki, stres, smartfony, fale radiowe itd. itp. Moim zdaniem przyczyna niepowodzeń zawsze jest, tylko mamy zbyt małą wiedzę.
Te wszystkie historie jak to się cudownie udało to dla mnie tylko zbiegi okoliczności, wyjątki potwierdzające regułę. A my sobie to powtarzamy, karmimy się nadziejami i czekamy… zamiast działać…
 
Jak poroniłam to mama mi powiedziała, że w ich czasach w ogóle nie było takich przypadków. Jak jakaś zaszła to już zawsze donosiła i w ogóle nie słyszało się o stratach. I tak sobie myślę… przyczyn braku ciąży czy nieudanej ciąży może być tyle, że współczesna medycyna może tego jeszcze nie ogarniać. Statystyki dla par są coraz gorsze, bo wpływa na to wiele nowych aspektów, jak zanieczyszczenie powietrza, smog, chemia w pożywieniu, nadmierne spożycie mięsa, używki, stres, smartfony, fale radiowe itd. itp. Moim zdaniem przyczyna niepowodzeń zawsze jest, tylko mamy zbyt małą wiedzę.
Te wszystkie historie jak to się cudownie udało to dla mnie tylko zbiegi okoliczności, wyjątki potwierdzające regułę. A my sobie to powtarzamy, karmimy się nadziejami i czekamy… zamiast działać…
ale wiesz, jeśli od kilku lat działasz i narasta w Tobie gorycz (nie mówię o Tobie konkretnie), to warto udać się do jeszcze jednego specjalisty. Psychologa.
 
Cześć dziewczyny,
Myślę że taki wątek przyda się sporej części z nas podczas starań. Wiele z was poleca „wrzucić na luz”, nie rozmyślać, nie nastawiać się i przede wszystkim nie wkręcać sobie objawów... i wiecie co- macie racje, bo rozczarowanie potem potrafi zaboleć.. ale jak tu dziewczyny przestać myśleć „udało się wreszcie czy nie” jeśli obojgu przyszłym rodzicom naprawdę zależy? Sama łapie się na tym, ze mówię sobie „dobra będzie co będzie- odpuść”, ale z tylu głowy tak naprawdę krążą inne myśli.
Nie istnieje coś takiego. „Odpuść a się uda” to mit! Nie wierzcie w to :)
 
reklama
Do góry