Aniaslu - wiesz , mam taką kolezankę , która tez twierdziła że nie chodzenie do przedszkola dobrze robi jej synkowi, bo nie choruje. Tak było kilka lat temu. Chłopiec nie chodził do przedszkola, nie chorował ale do szkoły pójść musiał. I tu zaczał się horror. Inne dzieci podziebiały się, miały katarek , ale do szkoły chodziły bo im szybko przechopdziło. A synek mojej koleżanki był cały czas chory. Święto było gdy był zdrowy. Łapał dokjładnie wszytko i przechodził to ze zdwojoną mozą. To znaczy jak inne dziecko miało lekki katarek - on miał lawinę z nosa która często kończyła się zapaleniem oskrzeli lub oskrzelików. A generalnie chłopiec zdrowy, bez alergii itp.
on po prostu był kompletnie nie odporny na zarazki z którymi się spotkał. Taka sytuacja trwała do trzeciej klasy. Nie musze pisać jak strasznym obciązeniem dla niego i rodziców było ciagłe nadrabianie zaległości. Ale chłopak mądry to sobie radził.
Teraz , ostatnio ją spotkałam. Powiedziała że lepiej, rzadziej choruje czyli gdzieś tak powiedzmy raz na 5 tygodni.
teraz z perspektywy czasu mówi że nie posyłanie małego do przedszkola to był największy błą. I co z tego że wtedy nie chorował jak zaczał gdy powinien być odporny i się uczyć?
kiedyś wszystkich starała sie przekonac jakim dobrem jest pozostawinie dziecka w domu, jak duzo zarazków jest w przedszkolach i po co dzieci narażać na kontakt z nimi.
teraz jest zupełnie odwrotnie. Kazdego przekonuje że przedszkole jest poptrzebne, że dziecko musi się wychorowac żeby nabrac odporności.
i to prawda. Ona nauczyła sie tego na własnej skórze.
Organiz dziecka gdy nie przejdzie przez chorobę skąd ma wiedzieć jakie przeciw ciała tę chorobę zwalczają? Niestety na tym polega nabieranie odporności. Organizm też się musi uczyć a uczy się poznając "wroga" czyli chorobę.
tak więc może nie konicznie dobre jest gdy chronimy dziecko przed chorobami nie posyłając go do przedszkola. Wtedy jest ono za bardzo "pod kloszem"
owszem my jestesmy szczęśliwe bo dziecko sie zdrowo chowa ale co potem? W końcu musi się zetknąć z innymi dziećmi a co za tym idzie z przenoszonymi przez nie zarazkami. A poczatek szkoły to nie najlepszy okres na chorowanie.
Pomyśl o tym, może jednak lepiej pomeczyć się troche teraz niż później. Później bedzie trudniej dla dziecka.
on po prostu był kompletnie nie odporny na zarazki z którymi się spotkał. Taka sytuacja trwała do trzeciej klasy. Nie musze pisać jak strasznym obciązeniem dla niego i rodziców było ciagłe nadrabianie zaległości. Ale chłopak mądry to sobie radził.
Teraz , ostatnio ją spotkałam. Powiedziała że lepiej, rzadziej choruje czyli gdzieś tak powiedzmy raz na 5 tygodni.
teraz z perspektywy czasu mówi że nie posyłanie małego do przedszkola to był największy błą. I co z tego że wtedy nie chorował jak zaczał gdy powinien być odporny i się uczyć?
kiedyś wszystkich starała sie przekonac jakim dobrem jest pozostawinie dziecka w domu, jak duzo zarazków jest w przedszkolach i po co dzieci narażać na kontakt z nimi.
teraz jest zupełnie odwrotnie. Kazdego przekonuje że przedszkole jest poptrzebne, że dziecko musi się wychorowac żeby nabrac odporności.
i to prawda. Ona nauczyła sie tego na własnej skórze.
Organiz dziecka gdy nie przejdzie przez chorobę skąd ma wiedzieć jakie przeciw ciała tę chorobę zwalczają? Niestety na tym polega nabieranie odporności. Organizm też się musi uczyć a uczy się poznając "wroga" czyli chorobę.
tak więc może nie konicznie dobre jest gdy chronimy dziecko przed chorobami nie posyłając go do przedszkola. Wtedy jest ono za bardzo "pod kloszem"
owszem my jestesmy szczęśliwe bo dziecko sie zdrowo chowa ale co potem? W końcu musi się zetknąć z innymi dziećmi a co za tym idzie z przenoszonymi przez nie zarazkami. A poczatek szkoły to nie najlepszy okres na chorowanie.
Pomyśl o tym, może jednak lepiej pomeczyć się troche teraz niż później. Później bedzie trudniej dla dziecka.