reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak ułatwić zajście w ciażę?-pozycje i specyfiki

Dziewczyny, a nie myślałyście o adopcji? Ja miałam w przeszłości operację ginekologiczną, bałam się, że odbije się ona później na naszych staraniach o dziecko. Przez kilka miesięcy nam się nie udawało, wiem, że to krótko w porównaniu z tym jak długo starają się niektóre z Was, przez ten czas myślałam, że podczas operacji coś mi uszkodzili i, że pewnie nie będę mogła mieć dzieci, ale po kilku miesiącach zobaczyłam upragnione dwie kreski na teście.

Przez ten czas kiedy próbowaliśmy i się nie udawało, oboje z mężem rozmawialiśmy o adopcji dziecka i braliśmy taką możliwość pod uwagę. Wy jej nie bierzecie?
 
reklama
Dziewczyny, ja dziś byłam u dalekiej koleżanki i ona jest w 5 miesiącu ciązy i wyobraźcie sobie że paliła papierosy, co prawda przy mnie 1, ale byłam w szoku. TO moja daleka koleżanka, ale.... Mówi, że nie może przestać, nie rozumiem tego. Starała sie rok o dzidziusia i teraz jak jej się udało pali papierosy bo nie może przestac, tak mówi. Brak mi słów
 
no wlasnie, coraz wiecej brzuszkow widac i to tylko dobija :( ostatnio przez hormony wiele przytylam... denerwuje mnine to bo tutaj lato a ja z takim brzuchem :( gdybym byla w ciazy to niema problemu ze mam troszeczke odlozonego tluszczyku a tak czuje sie tragicznie... diet nie moge miec poniewaz biore hormony, uprawiam troche sport ale to za wiele nie pomaga...
myslalam o psychologu ale mieszkam w irlandii i sczezrze to nie mam pojecia gdzie tutaj jest jakis... a o adopcji ,,jeszcze'' nie myslimy... nie wiem czy jestem gotowa na taki krok :( niestety... staramy sie przeszlo rok... wydaje mi sie ze to za wczesnie zeby myslec o adopcji...
co do sposobow na depresje to nie mam zadnych :( niby wydaje mi sie ze jestem silna ze juz nie bede plakac (jest tak ale tylko do ostatnich dni cyklu), pozniej przychodzi @ i lzy same cisna sie do oczu :( i wyje przez kilka dni i znowu to samo... buuuu... fizycznie czuje sie silna psychicznie czuje sie tragicznie, jak najwiekszy cienias... taka zwykla @ a potrafi tak wiele zmienic, pograzyc osobe w smutku :(
 
Na depresje lepiej zająć się czymś innym, ale łatwiej to napisać niż powiedzieć. Ja też właśnie przez to staranie przytyłam parę kilo, też myślałam, że no przecież jak zajde w ciąże to i tak przytyje, więc jadłam wieczorami i wogóle... Ale teraz wzięłam się za siebie, tzn. staram sie mniej jeść
 
ja stram sie jak moge zeby tylko myslec o czyms innym tylko ze jak sie naprawde pragnie miec dziecko to byle jaki szczegol (jak dziecki na ulicy, kobiety z brzuszkami, gazety, internet, reklamy w tv, sklepy z ciuchami dla dzieci) i znow mnie dopadaja chore mysli :( ahhhhhhhh
 
Sandra rozumiem Ciebie doskonale:-( ja z moim mężem staraliśmy się przeszło 3 lata o maleństwo, teraz jestem w 35 tyg ciąży ale napiszę Ci jak to było ze mną. Od czasu jak zaczelismy się starać co miesiąc przy kazdym okresie płacz i lament dlaczego się nie udało. M wspierał mnie jak tylko mogł , zapraszał na kolacje, do kina, wakacje itp, chciał zebym się czymś zajęła, więc zaczełam robić kartki okolicznościowe. Ale mimo to moje myśli wciaż krążyły wokół jednego. Po 2 latach moj M zdecydował ze pojedzie do kliniki zbadać nasienie i sprawdzi czy jest ok, ja zmieniłam lekarza na innego, bo poprzedni niestety tylko pięknie gadał , ale niewiele robił. Nasienie okazało sie dobre, więc ja wiedziałam już ze to moja wina. Obwiniałam się za kazdym razem jak przychodziła miesiączka. Dodam że moje @ były bardzo nieregularne, od 29-43 dni. Więc każde spoźnienie pow 35 dnia dawał mi nadzieję, niestety złudną. Poza tym miałam co miesiąc objawy jak na ciążę, bolące piersi od owu do miesiączki, bóle brzucha, mdłości, huśtawki nastrojów. Teraz wiem , że to pewnie z nerwów moj organizm tak reagował. W lipcu zeszłego roku miałam mieć hsg, ale miałam bakterie więc się leczyłam z nich i tak jakos do października , a w miedzy czasie wciąż probowaliśmy. Chodzilam do wspaniałego gina który robił mi usg przed owu i po żeby sprawdzić czy pęcherzyk rośnie i czy pęka. 16.10.08r miałam ostatnią miesiączkę, kupiłam testy owu, zrobiłam lekarz potwierdził ze 1-3 listopada mamy się przytulać, mierzyłam temp cały cykl (z resztą nie pierwszy bo prowadziłam zeszyt z temp i kazdy spadek powodował u mnie płacz). Miałam wszystkie objawy jak co miesiąc ze będzie @, ale temp nie spadała przez 18 dni po owu wiec zrobiłam test w 35 dniu i stał się cud, zobaczyliśmy w koncu nasze upragnione II kreski:-) Z perspektywy czasu wiem że wielki wpływ na zajście miał fakt że bardzo się stresowałam, a seks nie sprawiał mi jakiejs szczególnej przyjemności bo kochanie na czas o juz teraz bo owu nie jest miłe. Podam Ci przykład mojej koleżanki, ona 27 lat , 115 kg wagi, leczenie hormonami, 2 poronienia, 3 inseminacje i nic. Wzięła się za siebie schudła prawie 20kg, i nagle zaszła w ciążę, lekarz mowi ze to dzięki diecie. Musisz wiedziec ze im większa waga tym trudniej organizmowi zajść. Skoro nie możesz być na diecie jakiejś konkretnej to poprostu jedz 5 posiłkow regularnie, 3 wieksze i 2 przekąski, mało słodkiego, zero gazowanych, duzo owocow i warzyw i zobaczysz ze schudniesz, co z pewnością ułatwi Ci poczęcie. Życzę Ci tego z całego serca:tak: Jest stronka Nasz Bocian - Strony o Rodzinie tam jest wiele ciekawych info możesz napisać do lakarzy zapytanie, wejść na forum i pogadac ze staraczkami. Mi to pomogło. Poza tym wiem że nie łatwo jest przestać o tym myśleć, ale postaraj się znaleźć jakieś zajęcie które wypęłni Ci wolny czas, myślę że to będzie lepsze niż tabl na depresję. Ja sama myslałam o tabsach ale nie brałam bo bałam się ze przez nie jeszcze trudniej będzie mi zajść. Zaczęłam chodzić na siłownię, długie spacery z M, nadal robilam kartki, dużo czytałam (uwielbiam horrory), a w pracy miałam wciąż coś do zrobienia więc przestałam tak myśleć obsesyjnie. Strasznie się rozpisałam, ale mam nadzieję że Ci troszkę pomogę :-)
 
Dziewczyny, a nie myślałyście o adopcji? Ja miałam w przeszłości operację ginekologiczną, bałam się, że odbije się ona później na naszych staraniach o dziecko. Przez kilka miesięcy nam się nie udawało, wiem, że to krótko w porównaniu z tym jak długo starają się niektóre z Was, przez ten czas myślałam, że podczas operacji coś mi uszkodzili i, że pewnie nie będę mogła mieć dzieci, ale po kilku miesiącach zobaczyłam upragnione dwie kreski na teście.

Przez ten czas kiedy próbowaliśmy i się nie udawało, oboje z mężem rozmawialiśmy o adopcji dziecka i braliśmy taką możliwość pod uwagę. Wy jej nie bierzecie?
Szczerze ,to czasem o tym mysle, jednak sprawa jest troszke utrudniona z tego wzgledy ,ze jestesmy muzulmanami. U nas nie ma adopcji. Mozna byc rodzicami zastepczymi ,ale dziecko powinno znac swoich rodzicow. Pomimo ,ze dziecko wychowywane by bylo przez nas to , w razie gdyby to byla dziewczynka musiala by sie zakrywac przed moim mezem ,w razie chlopca ja bym musiala chodzic przed nim zakryta ,to strasznie trudne ,
Jedynym wyjsciem bylo by gdybym karmila dziecko piersia ,bo wtedy stalo by sie naszym "mlecznum dzieckiem" jednak dziecko musibyc w takim wypadku malutkie ,no i pokarm tez tak na zawolanie nie leci:sorry2:.
Troche to skomplikowane ,dlatego narazie o tym nie myslimy. W sumie mamy inne opcje ktorych jeszcze nie wykorzystalismy- inseminacje, in-vitro .

Moja znajoma , ktora rowniez juz 5 lat sie starala ,3 tyg temu miala in-vitro i dzieki Bogu jest w ciazy . To dalo mi nadzieje ,ze moze i na sie kiedys uda:happy2:.
 
najgorsze jest to ze ja potrafie sobie wmowic ze mam mdlosci i bede je miec :( i tak zawsze jest przy okresie... ,,gram z psychika'' :( no i nadzieje... dokladnie tak jak napisala beata26, jeden dzien sie okres spoznia (przez te nerwy i stres) a juz chodze i mysle sobie ,,a moze jestem w ciazy'' no a pozniej wstretna @ i znowu placz... jesli chodzi o mnie to nie wydaje mi sie ze waga ma cos wspolnego... nie jestem jakos przesadnie gruba... caly problem ze kilogramy poszly w brzuch.... staram sie mnie jesc nie wprowadzajac zadnej w sumie diety, bo odzywiam sie w miare zdrowo no i ruch... i tak przez 4 tygodnie stracilam prawie 3 kg i co najwazniejsze czuje sie dobrze, nie chodze glodna wiec jest ok... a jesli chodzi o wage to teraz jestem 58 kg i mam 166 cm wzrostu...
jeszcze wracajac do tematu owulki to denerwuje mnie ze nie moge zajsc w ciaze a wiem dokladnie kiedy bede miec owulacje, czuje bol no i robie testy wiec dokladnie wiem... wiem tez ze pecherzyki rokno i endometrium tez... jak mialam monitorowane cykle to mialam 2 pecherzyki pozyzej 20mm no i endometrium podajze 14mm... wiec powinno byc ok... a tutaj staramy sie i nic z tego nie wychodzi :( partner ma dobre nasienie (robilismy tes domowy dla mezczyzn) i wyszlo ze jest ok ale dla pewnosci na koniec lipca zrobimy jeszcze raz badania tylko ze w labolatorium...
natomiast jesli chodzi o adopcje to nie jest to takie latwe... i nie ukrywam ze chcialabym wlasne diecko... na razie nie mylse o adopcji bo chce sprobowac wszystkiego np. in vitro.... gdy bede wiedziec ze juz nie mam szans to wtedy bedziemy myslec...
ostatnio lekarz powiedzial mi ze prawdopodobienstwo zaplodnienia z clo wcale sie nie zmienia i wynosi zaledwie 20%...
 
sandrahaha wracając do twojego dawnego postu o tym że twój mężczyzna ma juz jedno dziecko z inną kobietą i że ty nie mozesz mu dać dziecka.... wiem coś o tym tylko że mojego byla kobieta zyje i czuje sie jak najlepiej i ona nie urodzila jeszcze nawet .... my juz sie staray 4 miesiące wiem że to nie jest zbyt dlugo ale dla mnie bardzo długo i nie wyobrarzam sobie jakbym miala starac sie 3 lata o matko :no::szok: aż sie boje o tym myśleć. w ogóle mój pm (w sierpniu mamy ślub ) byl z kobietą 1,5 miesiaca i los chcial ze sie rozeszli a ona mu nagle mowi ze jest w ciazy ... oczywiscie spotykalismy sie juz.... ciezko mi bylo po jakims czasie zaakceptowac tą sytuacje ale sie zgodzilam i jestem nim.... zaczelismy sie starać o dziecko no i co jeden cykl, drugi..... mi nic a ja co każdy cykl myśle o niej o tym ze ona nosi jego dziecko i wkrotce urodzi :-:)zawstydzona/y: na dodatek ona pracuje ze mna w firmie i widze ją prawie codziennie to dopiero jest niezłe prawda?? na szczescie jest w 5 miesiacu ciazy a brzucha kurka nic kompletnie nie widac i wszyscy sie smieja ze chomika urodzi i wiem ze nie powinnam tego mowic ale ciesze sie ze moj pm powiedzial ze on z tym dzieckiem nie bedzie sie spotykal, to jest jej dziecko i bedzie placil tylko alimenty z resztą powiem wam ze to dziecko i tak bezie wychowywane w nienawisci do niego wiec sie nie dziwie ze tak postanowil... ale dobra bo zeszlam z tematu... no wiec mi tez jest cholernie trudno kiedy ją widze a ja sama nie moge...:-( lekarz mi troche podniósł nadzieje bo bylam na badaniu w poniedzialek i powiedzial ze mam pecherzyk nawet pokazal ktory ma 14,5 mm i powiedzial ze powinien peknac gdzies w piatek sobote i ze mam przyjsc na poczatku lipca i zobaczymy co z nim i ze moze juz bede w ciazy?? :) troche mnie to podbudowuje ale tez płacze .... właśnie z tego powodu ze jest taka sytuacja a nie inna.... :baffled:
 
reklama
wiem coś o tym tylko że mojego byla kobieta zyje i czuje sie jak najlepiej i ona nie urodzila jeszcze nawet .... my juz sie staray 4 miesiące wiem że to nie jest zbyt dlugo ale dla mnie bardzo długo i nie wyobrarzam sobie jakbym miala starac sie 3 lata o matko
Faktycznie sytuacja nie jest za dobra:no: Nie dziwię się że źle się czujesz. Jakie to życie dziwne, niektórzy nie starają się i za pierwszym razem się udaje, a innni znowu strasznie pragną tego dzidziusia i co?:wściekła/y: Cykl za cyklem i nic :wściekła/y:
 
Do góry