najgorsze jest to ze ja potrafie sobie wmowic ze mam mdlosci i bede je miec
i tak zawsze jest przy okresie... ,,gram z psychika''
no i nadzieje... dokladnie tak jak napisala
beata26, jeden dzien sie okres spoznia (przez te nerwy i stres) a juz chodze i mysle sobie ,,a moze jestem w ciazy'' no a pozniej wstretna @ i znowu placz... jesli chodzi o mnie to nie wydaje mi sie ze waga ma cos wspolnego... nie jestem jakos przesadnie gruba... caly problem ze kilogramy poszly w brzuch.... staram sie mnie jesc nie wprowadzajac zadnej w sumie diety, bo odzywiam sie w miare zdrowo no i ruch... i tak przez 4 tygodnie stracilam prawie 3 kg i co najwazniejsze czuje sie dobrze, nie chodze glodna wiec jest ok... a jesli chodzi o wage to teraz jestem 58 kg i mam 166 cm wzrostu...
jeszcze wracajac do tematu owulki to denerwuje mnie ze nie moge zajsc w ciaze a wiem dokladnie kiedy bede miec owulacje, czuje bol no i robie testy wiec dokladnie wiem... wiem tez ze pecherzyki rokno i endometrium tez... jak mialam monitorowane cykle to mialam 2 pecherzyki pozyzej 20mm no i endometrium podajze 14mm... wiec powinno byc ok... a tutaj staramy sie i nic z tego nie wychodzi
partner ma dobre nasienie (robilismy tes domowy dla mezczyzn) i wyszlo ze jest ok ale dla pewnosci na koniec lipca zrobimy jeszcze raz badania tylko ze w labolatorium...
natomiast jesli chodzi o adopcje to nie jest to takie latwe... i nie ukrywam ze chcialabym wlasne diecko... na razie nie mylse o adopcji bo chce sprobowac wszystkiego np. in vitro.... gdy bede wiedziec ze juz nie mam szans to wtedy bedziemy myslec...
ostatnio lekarz powiedzial mi ze prawdopodobienstwo zaplodnienia z clo wcale sie nie zmienia i wynosi zaledwie 20%...