doberek wszystkim:-)
Samotność .....słowo o wielkim znaczeniu prawda....
Ja obecnie jestem w zwiazku,kocham i czuje się bardzo kochana....ale nie zawsze tak było....
Mam dwoje dzieci z mężem.....jestesmy w trakcie rozwodu ,ten człowiek niechce mi go tak łatwo dac.....ale nie dlatego ,że mu na dzieciach zalezy...niechce podzialu majatku...zwleka,odwleka .Doprowadza mnie do szału....
Byłam samotna ....w czasie kiedy byłam mezatka.....mieszkałąm z dziecmi i z mezem....ale wsumie mieszkalam tak jakby sama z dziecmi i z nałogiem meza...
niebyl ten człowiek agresywny,nigdy nie podniusł nanas reki ale pił....wracał z pracy siadał przed kompem i pił....tak codziennie....miał swoj pokój,mieszkał wsumie z nami ,ale sam....
obrzydzał mnie....niemogłam na niego patrzec...nie potrafiłam sie zblirzyc....
wtedy poznalam kogos....
nigdy w zyciu bym nie przypuszczala ,ze bedziemy razem....
zwyczajnie kolega kuzynki....ja tu w kraju ,a on na emigracji....rozmowy nocne przez neta...pisanie....potem juz niebyło dnia bez siebie.....wsumie kawal zycia swojego nawzajem sobie przedstawilismy....nie spotykalismy sie ....
minol prawie rok ,a my nadal codziennie na laczach razem.....telefon goracy od rozmow.....
w miedzyczasie wyszlam poraz kolejny z praopozycja do meza o leczeniu....oczywiscie mnie wysmial....zaczol podnosic glos ,potem sie tlumaczyl ze byl pijany...
pewnego dnia bardzo zle sie czulam....bbolala mnie glowa wrecz pekala....dzieci były u mamy a ja sie zwijalam z bolu....zadzwonilam do meza ze ma przyjechac bo musze do szpitala ,zaraz mi glowe rozwali....zjadlam 12 tabletek i nie pomoglo.....uslyszalam w telefonie ,ze przesadzam i ze teraz niema czasu .....wieczorem zadzwonil przyjaciel,niewiem co mowilam ,bylam na wpol przytomna...musialo byc zle z tego co mowilam mu....doslownie po 20 minutach od jego telefonu ktos zaczol sie dobijac do drzwi ,a ze nie byly zamkniete to weszli....bylam juz nieprzytomna....Przyjaciel<a teraz partner> zadzwonił z zagranicy na pogotowie ,wezwal....przyjechali ....zabrali mnie,okazalo sie ,ze mialam wylew zewnetrzny....
po okolo 6 miesiacach postanowilam sie wyniesc z dziecmi z tamtego domu....
teraz jest dobrze....nie jestem juz sama.....a przeszlosc....juz niedlugo sie tej przeszlosci pozbede......i powoli ...powoli bede budowac przyszlosc....