reklama
Salomii
Fanka BB :)
hehe, Arlena tez robi jak indianin ale woli jak ja swoja reka klepie, czasem cala rodzina bawi sie w plemie tomahawkow ;D
U nas mega skok rozwojowy. Brawo, kłopotki, indianin, władanie małych przedmiotów do małych dziurek i td. itp. :-) Dziś wziął rękawiczke brata mi podał, a jak wziełam i podziękowalam to banan ba pyszczku i zaraz druga podał ;-) No i chodzi po całym domu jak mały zoombiaczek. Widać, w ogóle, że się rozwinął emocjonalnie i intelektualnie ;-)
Rozmawialiśmy ostatnio z Mężem o rozwoju dziecka. Fizyczny wydaje się oczywisty, intelektualny zawsze nas zaskakuje - coś przeskakuje w główce, pyk i nagle Franek zaczyna układać piramidkę, podaje mi mokre pranie z miedniczki do rozwieszania, ubiera sobie buty (a przynajmniej usiłuje ), ściąga sweter, układa i wkłada do sortera klocki...
Ale najbardziej fascynujący jest dla nas rozwój emocjonalny takiego malucha. Jeszcze niedawno leżał sobie, jedynie instynktownie wyczuwał rodziców, a teraz jak ktoś chce mu coś dać, to patrzy na nas, czy może wziąć, jest ciut bardziej nieufny wobec obcych (choć i tak za śmiały jak na mój gust ), jak się uderzy, to nie jęczy w samotności, tylko idzie do mamy prosić o pociechę, jak jest zmęczony, to się przytula. To jest dopiero magia...
Ale najbardziej fascynujący jest dla nas rozwój emocjonalny takiego malucha. Jeszcze niedawno leżał sobie, jedynie instynktownie wyczuwał rodziców, a teraz jak ktoś chce mu coś dać, to patrzy na nas, czy może wziąć, jest ciut bardziej nieufny wobec obcych (choć i tak za śmiały jak na mój gust ), jak się uderzy, to nie jęczy w samotności, tylko idzie do mamy prosić o pociechę, jak jest zmęczony, to się przytula. To jest dopiero magia...
Ewa masz rację. Dzisiaj Luśka pierwszy raz wpadła w histerię jak rano oddałam ją dziadkowi na ręce. Cały poranek nie schodziła mi z rąk ewidentnie wiedząc, że mama zbiera się do wyjścia. Trzymała się kurczowo i wtulała we mnie. No i potem ten ryk - aż się serce kraje. Jak była mniej kumata to było znacznie prościej - zabawić ją misiem i już...
Ja teraz obserwuję Franolka, jak reaguje na nieobecność Taty. No i muszę powiedzieć, że jest dzielny, ale jak tylko słyszy, że ktoś otwiera drzwi, rzuca wszystko i leci na łeb na szyję do ganku. W domu zawsze wita Tatę w progu, jak Mąż wraca z pracy. Tylko że teraz to jest Dziadek albo Wujek, a nie Tata...:/
reklama
u nas Mikolaj za tatą szaleje od początku. jak tylko go zobaczy to do niego leci. podobnie jak Franio - zawsze wita tatę wracającego z pracy. no i już mu żyć nie daje cały wieczór hehe
w ogóle to sporo już umie. nawet nie wiedzialam, że to wszystko tak wcześnie przychodzi, u innych dzieciaków po prostu nie zwracałam uwagi. chodzić nie chodzi sam, ale za to już jest sporo słów, które ewidentnie oznaczają w jego świecie coś konkretnego: "mam" to znaczy am - bidula głodny tak mi komunikuje, że chce jeść. poza tym lapma to u niego jest "papa", "cici" to kotek, "da" to znaczy daj. gdzie idzie mikołaj? dada.
normalnie mnie to rozczula :-)
w ogóle to sporo już umie. nawet nie wiedzialam, że to wszystko tak wcześnie przychodzi, u innych dzieciaków po prostu nie zwracałam uwagi. chodzić nie chodzi sam, ale za to już jest sporo słów, które ewidentnie oznaczają w jego świecie coś konkretnego: "mam" to znaczy am - bidula głodny tak mi komunikuje, że chce jeść. poza tym lapma to u niego jest "papa", "cici" to kotek, "da" to znaczy daj. gdzie idzie mikołaj? dada.
normalnie mnie to rozczula :-)
Podziel się: