reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Jak samopoczucie, mamusiu?

reklama
Felqua- my mamy podobnie ..tylko z Antosia chrzestną a mojego męża siostra ...jeszcze nigdy sie nie wysiliła...zawsze kupuje takie jakies dziwne rzeczy...kiepskiej jakości.:szok:
osttanio wzielam się na sposób i tak delikatnie jej mowie co moglaby kupic ..(a dodam ze to nie sa ludzie którzy nie maja pieniedzy wrecz przeciwnie )...
my zawsze dla jej dzieci kupujemy prezenty które , pozwola się jej dzieciom rozwinac...w kazdym badź razie jej dzieci zawsze sa zadowolone z prezentow .....:tak:
 
U nas z Rafała rodzicami jest ok. Fajne prezenty kupują, chociaż niektórych z nich można użyć raz w roku (ostatni hit: sanki :-) )

A my w dalszym ciągu prowadzimy remont... Już cieszyłam się, że jest dobrze, bo zaczęło wyglądać, pan zaczął być "ludzki", ale wczoraj czar prysnął :baffled:

Tak się zdenerwowałam, że ciśnienie mi podskoczyło nieźle (dosłownie). Byłam gotowa na pogonienie faceta z domu... i może to nieludzkie z mojej strony, ale bez zapłaty....


szybciutko postaram sie opisać powód mojego niezadowolenia :blink:

Pan położył tynki, tam gdzie chcieliśmy płytki na ścianie (oprócz miejsc blisko wanny, bo tam musi dociąć płytki do odpowiedniej wielkości), położył posadzkę no i wziął sie za szpachlowanie.

Do tego momentu było ok. Wszystko zaczęło już nabierać kształtu i powoli widzieliśmy efekty robót.

Wczoraj starł nierówności , zagruntował i pomalował ściany nad płytkami pierwszą podkładową farbą (kolor zbliżony do właściwego). Z daleka ok. Pojechał do domu, Rafał wrócił z pracy i zaczęliśmy sie przyglądać temu co powstało.
Czar prysnął.
Jak zobaczyłam to co zrobił, myślałam, że dostane zawału. Rysy po papierze, którym szlifował; odgniecenia od wiaderek :szok:; kropki, które powstały w miejscach gdzie położył zbyt gęstą szpachlę (porobiły sie bąbelki, których wierzchnią warstwę starł, a dziurki zostały), poodbijana szpachla na złączeniu płytki ze ścianą. No czysta masakra!

Łzy stanęły mi w oczach. Ryczeć mi się chciało, bo my sami też robiliśmy remonty i efekt jest 100 razy lepszy, niż to co robi ten pan.

Rafał poprosił sąsiada, żeby to zobaczył i doradził nam jak postąpić z fachowcem. Ten znowu jak to zobaczył, to zrobił taką minę, że wiedziałam, że mamy rację i to nie jest tak, że sie czepiamy i jesteśmy upierdliwi, tylko mamy jakieś poczucie estetyki.

Stanęło na tym, że sąsiad powiedział, żebyśmy już nie kazali mu nic poprawiać, niech zrobi z łazienką na tyle, żebyśmy mogli z niej korzystać (tzn. zamontuje i zabuduje wannę) i umywalkę, niech dokończy i idzie won!

I co? na to mój Rafał przytaknął sąsiadowi, stwierdził, że może faktycznie nie pogłębiać tego co zepsuł. Stwierdził, że zapłacimy mu i niech spada.

A ja ochłonęłam trochę i stwierdziłam, że te pieniądze, na które się umówiliśmy nie są małe i ja nie pozwolę na to, żeby to tak zostawić.
Powiedziałam Rafałowi, że jeśli ściany będą w takim stanie, jak się zapowiadają, nie zapłacimy panu całości, odliczymy to, co weźmie ktoś za wyszpachlowanie ścian i pomalowanie ich.

Więc Rafał jeszcze stwierdził, że zadzwoni jeszcze do jego brata, który pierwotnie miał to robić i zapyta go co w tej sytuacji zadecydować. (Brat nie wyrobił się z jakąś robotą i zadzwonił do nas, żeby nam powiedzieć, że może podesłać nam brata, a jeśli będzie coś nie tak, to on się zajmie i dokończy, jak skończy to z czym się wcześniej nie wyrobił. Zapewnił nas, że brat zrobi tak samo jak on, więc mu uwierzyliśmy)
Wiecie... Brat był strasznie zdziwiony, jak Rafał opisał mu te niedoróbki, które są, a on zabrał się do malowania. Poradził nam, żebyśmy pogadali z fachowcem i zażądali poprawek.
Kolejny telefon do samego zainteresowanego wykonawcy... A ten rozbrajającym głosem rzekł, że on to wszystko widział i wie, a Rafał ma się nie pieklić i poczekać na efekt końcowy :szok:. Rafał na to, że on tak spokojnie nie będzie czekał na końcowe efekty widząc, że w trakcie jest coś spieprzone. Zażyczył sobie, żeby pan pojawił się u nas dziś za 15 ósma, żeby pokazać co nam się nie podoba. Facet powiedział, że nie jest to konieczne, więc Rafał stwierdził, że nie będzie robił z siebie pajaca w pracy i pojedzie nie czekając na pana... Po czym pan o 7:45 zastukał do drzwi i był zdziwiony, że "męża nie ma?"

No i zaczęła sie jazda, ale ze mną :tak::tak:

Wygarnęłam mu o sądzę o tej robocie, o tym, że jeśli widział te niedociągnięcia, które widoczne już były po zagruntowaniu ścian, to najzwyczajniej w świecie marnuje farbę, na którą jeszcze będzie nakładał jakąś gotową masę szpachlową!!! Na tym się nie skończyło o reszcie nie będę pisać, ale powiedziałam mu co miałam na sercu.

Reszta później, bo Karola przyjechała do tego bałaganu... Mama nie może się nią dziś zająć i nie miałam serca jej do drugiej babci wysyłać :confused:
 
Kinga nie strasz kobito :-p wspolczuje
my dzis zaczynamy wlasciwie wczoraj - dzis wylatuja wszystkie futryny z dzrzwiami i sciany sa klote pod nowa elektryke ehh wspolczuje sasiada tak przed swiatami no ale jeszcze tyroche czasu
poowiedzcie mi kiedy powinnam zaprzestac dzialan remontowo - demolujaco - upiekszajacych :-p - na ile przed swietami?????
 
U nas z Rafała rodzicami jest ok. Fajne prezenty kupują, chociaż niektórych z nich można użyć raz w roku (ostatni hit: sanki :-) )

A my w dalszym ciągu prowadzimy remont... Już cieszyłam się, że jest dobrze, bo zaczęło wyglądać, pan zaczął być "ludzki", ale wczoraj czar prysnął :baffled:

Tak się zdenerwowałam, że ciśnienie mi podskoczyło nieźle (dosłownie). Byłam gotowa na pogonienie faceta z domu... i może to nieludzkie z mojej strony, ale bez zapłaty....


szybciutko postaram sie opisać powód mojego niezadowolenia :blink:

Pan położył tynki, tam gdzie chcieliśmy płytki na ścianie (oprócz miejsc blisko wanny, bo tam musi dociąć płytki do odpowiedniej wielkości), położył posadzkę no i wziął sie za szpachlowanie.

Do tego momentu było ok. Wszystko zaczęło już nabierać kształtu i powoli widzieliśmy efekty robót.

Wczoraj starł nierówności , zagruntował i pomalował ściany nad płytkami pierwszą podkładową farbą (kolor zbliżony do właściwego). Z daleka ok. Pojechał do domu, Rafał wrócił z pracy i zaczęliśmy sie przyglądać temu co powstało.
Czar prysnął.
Jak zobaczyłam to co zrobił, myślałam, że dostane zawału. Rysy po papierze, którym szlifował; odgniecenia od wiaderek :szok:; kropki, które powstały w miejscach gdzie położył zbyt gęstą szpachlę (porobiły sie bąbelki, których wierzchnią warstwę starł, a dziurki zostały), poodbijana szpachla na złączeniu płytki ze ścianą. No czysta masakra!

Łzy stanęły mi w oczach. Ryczeć mi się chciało, bo my sami też robiliśmy remonty i efekt jest 100 razy lepszy, niż to co robi ten pan.

Rafał poprosił sąsiada, żeby to zobaczył i doradził nam jak postąpić z fachowcem. Ten znowu jak to zobaczył, to zrobił taką minę, że wiedziałam, że mamy rację i to nie jest tak, że sie czepiamy i jesteśmy upierdliwi, tylko mamy jakieś poczucie estetyki.

Stanęło na tym, że sąsiad powiedział, żebyśmy już nie kazali mu nic poprawiać, niech zrobi z łazienką na tyle, żebyśmy mogli z niej korzystać (tzn. zamontuje i zabuduje wannę) i umywalkę, niech dokończy i idzie won!

I co? na to mój Rafał przytaknął sąsiadowi, stwierdził, że może faktycznie nie pogłębiać tego co zepsuł. Stwierdził, że zapłacimy mu i niech spada.

A ja ochłonęłam trochę i stwierdziłam, że te pieniądze, na które się umówiliśmy nie są małe i ja nie pozwolę na to, żeby to tak zostawić.
Powiedziałam Rafałowi, że jeśli ściany będą w takim stanie, jak się zapowiadają, nie zapłacimy panu całości, odliczymy to, co weźmie ktoś za wyszpachlowanie ścian i pomalowanie ich.

Więc Rafał jeszcze stwierdził, że zadzwoni jeszcze do jego brata, który pierwotnie miał to robić i zapyta go co w tej sytuacji zadecydować. (Brat nie wyrobił się z jakąś robotą i zadzwonił do nas, żeby nam powiedzieć, że może podesłać nam brata, a jeśli będzie coś nie tak, to on się zajmie i dokończy, jak skończy to z czym się wcześniej nie wyrobił. Zapewnił nas, że brat zrobi tak samo jak on, więc mu uwierzyliśmy)
Wiecie... Brat był strasznie zdziwiony, jak Rafał opisał mu te niedoróbki, które są, a on zabrał się do malowania. Poradził nam, żebyśmy pogadali z fachowcem i zażądali poprawek.
Kolejny telefon do samego zainteresowanego wykonawcy... A ten rozbrajającym głosem rzekł, że on to wszystko widział i wie, a Rafał ma się nie pieklić i poczekać na efekt końcowy :szok:. Rafał na to, że on tak spokojnie nie będzie czekał na końcowe efekty widząc, że w trakcie jest coś spieprzone. Zażyczył sobie, żeby pan pojawił się u nas dziś za 15 ósma, żeby pokazać co nam się nie podoba. Facet powiedział, że nie jest to konieczne, więc Rafał stwierdził, że nie będzie robił z siebie pajaca w pracy i pojedzie nie czekając na pana... Po czym pan o 7:45 zastukał do drzwi i był zdziwiony, że "męża nie ma?"

No i zaczęła sie jazda, ale ze mną :tak::tak:

Wygarnęłam mu o sądzę o tej robocie, o tym, że jeśli widział te niedociągnięcia, które widoczne już były po zagruntowaniu ścian, to najzwyczajniej w świecie marnuje farbę, na którą jeszcze będzie nakładał jakąś gotową masę szpachlową!!! Na tym się nie skończyło o reszcie nie będę pisać, ale powiedziałam mu co miałam na sercu.

Reszta później, bo Karola przyjechała do tego bałaganu... Mama nie może się nią dziś zająć i nie miałam serca jej do drugiej babci wysyłać :confused:

Kinga- ja Ci się nie dziwie że się wkurzyłas...ale spokojnie ...nie denerwuj się bo to szkodzi i Tobie i maluchowi

weź to na zimno i egzekwuj co Twoje....ale pan robotnik jest boski ..ale jak pyskuje ....skandal ...oj Kinia chetnie bym tam do Was przyjechała i osobiście temu Panu powiedziała co sądzę o takiej pracy...
Ale powiem Ci coś dla rozluxnienia sytuacji .....my jak kupowalismy nasze mieszkanie ...elementem który nas przyciagnął była zdrobiona łazienka ...ale jak w detalach się pooglada jak ona jest zrobiona można pęknac ze smiechu..a teraz się okazało ze cos tam jest nie tak i cieknie ...przyszedł nasz fachowiec hydraulik i zdiagnozował że odpływ mamy i uwaga "pod górke " i woda się wraca zamiast odplywac masakra..i efekt lazienka do remontu..............wiec teraz remont bedzie powiekszony o lazienkę ....ale my mamy swoja super ekipe zaprzyjaźnioną wiec wszystko zrobia na medal......:tak::-D
 
Mogę skończyć, bo przyjechała teściowa, wzięła Karolę na dwór :tak:


Widziałam dzisiejsze wyczyny pana - poprawki, które czynił. Zadzwoniłam do Rafała, żeby przyjechał w czasie pracy i pogadał z gościem jak chłop z chłopem :confused:
Rafał pogadał, powiedział o co chodzi, co widzi i na co się nie zgodzi... Gość stwierdził, że gdyby wiedział, że chcemy ściany mieć jak lustro, to nawet by tu nie zaczynał roboty :confused:
Wiec Rafał zapytał go, czy zrobi to tak jak my chcemy, czy kończymy robotę (nie opiszę jaki strach padł na moje serce, jak pomyślałam, że zostaniemy z tym burdelem :confused:)... Facet powiedział, ze nie będzie tego robił za takie pieniądze (w sensie - małe - 3800zł! )
Toż to szok! :szok:

Rafał na to, że ktoś ręczył za niego, ze zrobi to porządnie, więc niech albo robi albo się żegnamy... (w domyśle - bez zapłaty!) on na to: dobrze, ja to zrobię....

I kładzie gładź jeszcze raz! Ale chyba postanowił zrobić to bardzo dokładnie, bo robi wolno, ale już mi to wisi :wściekła/y:

O minie już nie wspomnę :cool2: Ale z drugiej strony patrząc z perspektywy pana, który zrobił ślicznie, to może moja mina tez byłaby obrażona, sama nie wiem ;-)
 
Kinguś, masz rację, i nie masz co się denerwować.ja się tylko denerwuję jak sobie pomyślę ile człek pracuje na te "marne" 3800:baffled: ja miałam podobną sytuację, facet "pogładził" ściany(fakt, że robił to w nocy i miał kiepskie światło), ja pomalowałam następnej nocy, a jak rano zobaczyłam efekt to się popłakałam ze złości: to samo, rysy od zacierania, dziurki itp. męczyłam się z tym, ale jak gościu przyszedł to mówię " chyba pan przedwczoraj wypił za dużo, bo ściana spie.....na.proszę ją sobie obejrzeć i zastanowić się co z tym zrobić" facet wygładził i w nagrodę jeszcze mi ją pomalował:-) a ja byłam dumna i blada bo zwykle odpuszczam. ale przy remontach i budowie człowiek się dużo uczy.
powodzenia Kinga, czekamy na zdjęcia łazienki:-):-)
 
kasiulla, nie chcę straszyć, żalę się :-D
Ale znam przypadek, kiedy sprawdzona i świetna ekipa tak spieprzyła robotę, ze znajomi pogonili ich szybko, ale krzywo postawione ściany zostały :wściekła/y:
Z doświadczenia (małego) wiem, że trzeba (dla własnego dobra) patrzeć na ręce, oglądać robotę dokładnie i zgłaszać na bieżąco problemy.

Wczoraj stwierdziliśmy, ze prawdziwi fachowcy powyjeżdżali, a ci którzy zostali - odbija im woda sodowa i to oni zaczynają stawiać warunki pracy :confused: Oczywiście są wyjątki - my na taki nie trafiliśmy, niestety :confused:

A dziś pan przyjechał na godzinę 8! Co mu sie zdarzyło do tej pory JEDEN raz. Zapytał, czy coś wyszło, co nam sie nie podoba :-D Pokazałam mu fragment narożnika, taki tam szczególik :tak:

Teraz szlifuje, zabezpieczył nawet drzwi, żeby kurz nie wydostawał sie na zewnątrz :happy2::szok::szok::szok: Do tej pory drzwi w łazience były wystawione i gdybym nie zamykała pokojowych, on nawet nie powiedziałbym, że będzie się kurzyło, bo nie będzie się spowiadał! :-p

Dziewczynki, mam nadzieję, że do soboty ja to zniosę i będę zdrowa psychicznie :happy2:
 
reklama
Kinga nie strasz kobito :-p wspolczuje
my dzis zaczynamy wlasciwie wczoraj - dzis wylatuja wszystkie futryny z dzrzwiami i sciany sa klote pod nowa elektryke ehh wspolczuje sasiada tak przed swiatami no ale jeszcze tyroche czasu
poowiedzcie mi kiedy powinnam zaprzestac dzialan remontowo - demolujaco - upiekszajacych :-p - na ile przed swietami?????

Kasia - super ze już zaczeliście remont....:tak::-D:tak::tak::-):-):-)a mysle sobie w piatek przed świetami możecie zrobic przerwe ..bo w te świeta tak w wielki piatek powinnien sie człowiek troszku wyciszyć...tak mi sie wydaje :tak::tak:
 
Do góry