reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak samopoczucie, mamusiu?

reklama
Felqua- my mamy podobnie ..tylko z Antosia chrzestną a mojego męża siostra ...jeszcze nigdy sie nie wysiliła...zawsze kupuje takie jakies dziwne rzeczy...kiepskiej jakości.:szok:
osttanio wzielam się na sposób i tak delikatnie jej mowie co moglaby kupic ..(a dodam ze to nie sa ludzie którzy nie maja pieniedzy wrecz przeciwnie )...
my zawsze dla jej dzieci kupujemy prezenty które , pozwola się jej dzieciom rozwinac...w kazdym badź razie jej dzieci zawsze sa zadowolone z prezentow .....:tak:
 
U nas z Rafała rodzicami jest ok. Fajne prezenty kupują, chociaż niektórych z nich można użyć raz w roku (ostatni hit: sanki :-) )

A my w dalszym ciągu prowadzimy remont... Już cieszyłam się, że jest dobrze, bo zaczęło wyglądać, pan zaczął być "ludzki", ale wczoraj czar prysnął :baffled:

Tak się zdenerwowałam, że ciśnienie mi podskoczyło nieźle (dosłownie). Byłam gotowa na pogonienie faceta z domu... i może to nieludzkie z mojej strony, ale bez zapłaty....


szybciutko postaram sie opisać powód mojego niezadowolenia :blink:

Pan położył tynki, tam gdzie chcieliśmy płytki na ścianie (oprócz miejsc blisko wanny, bo tam musi dociąć płytki do odpowiedniej wielkości), położył posadzkę no i wziął sie za szpachlowanie.

Do tego momentu było ok. Wszystko zaczęło już nabierać kształtu i powoli widzieliśmy efekty robót.

Wczoraj starł nierówności , zagruntował i pomalował ściany nad płytkami pierwszą podkładową farbą (kolor zbliżony do właściwego). Z daleka ok. Pojechał do domu, Rafał wrócił z pracy i zaczęliśmy sie przyglądać temu co powstało.
Czar prysnął.
Jak zobaczyłam to co zrobił, myślałam, że dostane zawału. Rysy po papierze, którym szlifował; odgniecenia od wiaderek :szok:; kropki, które powstały w miejscach gdzie położył zbyt gęstą szpachlę (porobiły sie bąbelki, których wierzchnią warstwę starł, a dziurki zostały), poodbijana szpachla na złączeniu płytki ze ścianą. No czysta masakra!

Łzy stanęły mi w oczach. Ryczeć mi się chciało, bo my sami też robiliśmy remonty i efekt jest 100 razy lepszy, niż to co robi ten pan.

Rafał poprosił sąsiada, żeby to zobaczył i doradził nam jak postąpić z fachowcem. Ten znowu jak to zobaczył, to zrobił taką minę, że wiedziałam, że mamy rację i to nie jest tak, że sie czepiamy i jesteśmy upierdliwi, tylko mamy jakieś poczucie estetyki.

Stanęło na tym, że sąsiad powiedział, żebyśmy już nie kazali mu nic poprawiać, niech zrobi z łazienką na tyle, żebyśmy mogli z niej korzystać (tzn. zamontuje i zabuduje wannę) i umywalkę, niech dokończy i idzie won!

I co? na to mój Rafał przytaknął sąsiadowi, stwierdził, że może faktycznie nie pogłębiać tego co zepsuł. Stwierdził, że zapłacimy mu i niech spada.

A ja ochłonęłam trochę i stwierdziłam, że te pieniądze, na które się umówiliśmy nie są małe i ja nie pozwolę na to, żeby to tak zostawić.
Powiedziałam Rafałowi, że jeśli ściany będą w takim stanie, jak się zapowiadają, nie zapłacimy panu całości, odliczymy to, co weźmie ktoś za wyszpachlowanie ścian i pomalowanie ich.

Więc Rafał jeszcze stwierdził, że zadzwoni jeszcze do jego brata, który pierwotnie miał to robić i zapyta go co w tej sytuacji zadecydować. (Brat nie wyrobił się z jakąś robotą i zadzwonił do nas, żeby nam powiedzieć, że może podesłać nam brata, a jeśli będzie coś nie tak, to on się zajmie i dokończy, jak skończy to z czym się wcześniej nie wyrobił. Zapewnił nas, że brat zrobi tak samo jak on, więc mu uwierzyliśmy)
Wiecie... Brat był strasznie zdziwiony, jak Rafał opisał mu te niedoróbki, które są, a on zabrał się do malowania. Poradził nam, żebyśmy pogadali z fachowcem i zażądali poprawek.
Kolejny telefon do samego zainteresowanego wykonawcy... A ten rozbrajającym głosem rzekł, że on to wszystko widział i wie, a Rafał ma się nie pieklić i poczekać na efekt końcowy :szok:. Rafał na to, że on tak spokojnie nie będzie czekał na końcowe efekty widząc, że w trakcie jest coś spieprzone. Zażyczył sobie, żeby pan pojawił się u nas dziś za 15 ósma, żeby pokazać co nam się nie podoba. Facet powiedział, że nie jest to konieczne, więc Rafał stwierdził, że nie będzie robił z siebie pajaca w pracy i pojedzie nie czekając na pana... Po czym pan o 7:45 zastukał do drzwi i był zdziwiony, że "męża nie ma?"

No i zaczęła sie jazda, ale ze mną :tak::tak:

Wygarnęłam mu o sądzę o tej robocie, o tym, że jeśli widział te niedociągnięcia, które widoczne już były po zagruntowaniu ścian, to najzwyczajniej w świecie marnuje farbę, na którą jeszcze będzie nakładał jakąś gotową masę szpachlową!!! Na tym się nie skończyło o reszcie nie będę pisać, ale powiedziałam mu co miałam na sercu.

Reszta później, bo Karola przyjechała do tego bałaganu... Mama nie może się nią dziś zająć i nie miałam serca jej do drugiej babci wysyłać :confused:
 
Kinga nie strasz kobito :-p wspolczuje
my dzis zaczynamy wlasciwie wczoraj - dzis wylatuja wszystkie futryny z dzrzwiami i sciany sa klote pod nowa elektryke ehh wspolczuje sasiada tak przed swiatami no ale jeszcze tyroche czasu
poowiedzcie mi kiedy powinnam zaprzestac dzialan remontowo - demolujaco - upiekszajacych :-p - na ile przed swietami?????
 
U nas z Rafała rodzicami jest ok. Fajne prezenty kupują, chociaż niektórych z nich można użyć raz w roku (ostatni hit: sanki :-) )

A my w dalszym ciągu prowadzimy remont... Już cieszyłam się, że jest dobrze, bo zaczęło wyglądać, pan zaczął być "ludzki", ale wczoraj czar prysnął :baffled:

Tak się zdenerwowałam, że ciśnienie mi podskoczyło nieźle (dosłownie). Byłam gotowa na pogonienie faceta z domu... i może to nieludzkie z mojej strony, ale bez zapłaty....


szybciutko postaram sie opisać powód mojego niezadowolenia :blink:

Pan położył tynki, tam gdzie chcieliśmy płytki na ścianie (oprócz miejsc blisko wanny, bo tam musi dociąć płytki do odpowiedniej wielkości), położył posadzkę no i wziął sie za szpachlowanie.

Do tego momentu było ok. Wszystko zaczęło już nabierać kształtu i powoli widzieliśmy efekty robót.

Wczoraj starł nierówności , zagruntował i pomalował ściany nad płytkami pierwszą podkładową farbą (kolor zbliżony do właściwego). Z daleka ok. Pojechał do domu, Rafał wrócił z pracy i zaczęliśmy sie przyglądać temu co powstało.
Czar prysnął.
Jak zobaczyłam to co zrobił, myślałam, że dostane zawału. Rysy po papierze, którym szlifował; odgniecenia od wiaderek :szok:; kropki, które powstały w miejscach gdzie położył zbyt gęstą szpachlę (porobiły sie bąbelki, których wierzchnią warstwę starł, a dziurki zostały), poodbijana szpachla na złączeniu płytki ze ścianą. No czysta masakra!

Łzy stanęły mi w oczach. Ryczeć mi się chciało, bo my sami też robiliśmy remonty i efekt jest 100 razy lepszy, niż to co robi ten pan.

Rafał poprosił sąsiada, żeby to zobaczył i doradził nam jak postąpić z fachowcem. Ten znowu jak to zobaczył, to zrobił taką minę, że wiedziałam, że mamy rację i to nie jest tak, że sie czepiamy i jesteśmy upierdliwi, tylko mamy jakieś poczucie estetyki.

Stanęło na tym, że sąsiad powiedział, żebyśmy już nie kazali mu nic poprawiać, niech zrobi z łazienką na tyle, żebyśmy mogli z niej korzystać (tzn. zamontuje i zabuduje wannę) i umywalkę, niech dokończy i idzie won!

I co? na to mój Rafał przytaknął sąsiadowi, stwierdził, że może faktycznie nie pogłębiać tego co zepsuł. Stwierdził, że zapłacimy mu i niech spada.

A ja ochłonęłam trochę i stwierdziłam, że te pieniądze, na które się umówiliśmy nie są małe i ja nie pozwolę na to, żeby to tak zostawić.
Powiedziałam Rafałowi, że jeśli ściany będą w takim stanie, jak się zapowiadają, nie zapłacimy panu całości, odliczymy to, co weźmie ktoś za wyszpachlowanie ścian i pomalowanie ich.

Więc Rafał jeszcze stwierdził, że zadzwoni jeszcze do jego brata, który pierwotnie miał to robić i zapyta go co w tej sytuacji zadecydować. (Brat nie wyrobił się z jakąś robotą i zadzwonił do nas, żeby nam powiedzieć, że może podesłać nam brata, a jeśli będzie coś nie tak, to on się zajmie i dokończy, jak skończy to z czym się wcześniej nie wyrobił. Zapewnił nas, że brat zrobi tak samo jak on, więc mu uwierzyliśmy)
Wiecie... Brat był strasznie zdziwiony, jak Rafał opisał mu te niedoróbki, które są, a on zabrał się do malowania. Poradził nam, żebyśmy pogadali z fachowcem i zażądali poprawek.
Kolejny telefon do samego zainteresowanego wykonawcy... A ten rozbrajającym głosem rzekł, że on to wszystko widział i wie, a Rafał ma się nie pieklić i poczekać na efekt końcowy :szok:. Rafał na to, że on tak spokojnie nie będzie czekał na końcowe efekty widząc, że w trakcie jest coś spieprzone. Zażyczył sobie, żeby pan pojawił się u nas dziś za 15 ósma, żeby pokazać co nam się nie podoba. Facet powiedział, że nie jest to konieczne, więc Rafał stwierdził, że nie będzie robił z siebie pajaca w pracy i pojedzie nie czekając na pana... Po czym pan o 7:45 zastukał do drzwi i był zdziwiony, że "męża nie ma?"

No i zaczęła sie jazda, ale ze mną :tak::tak:

Wygarnęłam mu o sądzę o tej robocie, o tym, że jeśli widział te niedociągnięcia, które widoczne już były po zagruntowaniu ścian, to najzwyczajniej w świecie marnuje farbę, na którą jeszcze będzie nakładał jakąś gotową masę szpachlową!!! Na tym się nie skończyło o reszcie nie będę pisać, ale powiedziałam mu co miałam na sercu.

Reszta później, bo Karola przyjechała do tego bałaganu... Mama nie może się nią dziś zająć i nie miałam serca jej do drugiej babci wysyłać :confused:

Kinga- ja Ci się nie dziwie że się wkurzyłas...ale spokojnie ...nie denerwuj się bo to szkodzi i Tobie i maluchowi

weź to na zimno i egzekwuj co Twoje....ale pan robotnik jest boski ..ale jak pyskuje ....skandal ...oj Kinia chetnie bym tam do Was przyjechała i osobiście temu Panu powiedziała co sądzę o takiej pracy...
Ale powiem Ci coś dla rozluxnienia sytuacji .....my jak kupowalismy nasze mieszkanie ...elementem który nas przyciagnął była zdrobiona łazienka ...ale jak w detalach się pooglada jak ona jest zrobiona można pęknac ze smiechu..a teraz się okazało ze cos tam jest nie tak i cieknie ...przyszedł nasz fachowiec hydraulik i zdiagnozował że odpływ mamy i uwaga "pod górke " i woda się wraca zamiast odplywac masakra..i efekt lazienka do remontu..............wiec teraz remont bedzie powiekszony o lazienkę ....ale my mamy swoja super ekipe zaprzyjaźnioną wiec wszystko zrobia na medal......:tak::-D
 
Mogę skończyć, bo przyjechała teściowa, wzięła Karolę na dwór :tak:


Widziałam dzisiejsze wyczyny pana - poprawki, które czynił. Zadzwoniłam do Rafała, żeby przyjechał w czasie pracy i pogadał z gościem jak chłop z chłopem :confused:
Rafał pogadał, powiedział o co chodzi, co widzi i na co się nie zgodzi... Gość stwierdził, że gdyby wiedział, że chcemy ściany mieć jak lustro, to nawet by tu nie zaczynał roboty :confused:
Wiec Rafał zapytał go, czy zrobi to tak jak my chcemy, czy kończymy robotę (nie opiszę jaki strach padł na moje serce, jak pomyślałam, że zostaniemy z tym burdelem :confused:)... Facet powiedział, ze nie będzie tego robił za takie pieniądze (w sensie - małe - 3800zł! )
Toż to szok! :szok:

Rafał na to, że ktoś ręczył za niego, ze zrobi to porządnie, więc niech albo robi albo się żegnamy... (w domyśle - bez zapłaty!) on na to: dobrze, ja to zrobię....

I kładzie gładź jeszcze raz! Ale chyba postanowił zrobić to bardzo dokładnie, bo robi wolno, ale już mi to wisi :wściekła/y:

O minie już nie wspomnę :cool2: Ale z drugiej strony patrząc z perspektywy pana, który zrobił ślicznie, to może moja mina tez byłaby obrażona, sama nie wiem ;-)
 
Kinguś, masz rację, i nie masz co się denerwować.ja się tylko denerwuję jak sobie pomyślę ile człek pracuje na te "marne" 3800:baffled: ja miałam podobną sytuację, facet "pogładził" ściany(fakt, że robił to w nocy i miał kiepskie światło), ja pomalowałam następnej nocy, a jak rano zobaczyłam efekt to się popłakałam ze złości: to samo, rysy od zacierania, dziurki itp. męczyłam się z tym, ale jak gościu przyszedł to mówię " chyba pan przedwczoraj wypił za dużo, bo ściana spie.....na.proszę ją sobie obejrzeć i zastanowić się co z tym zrobić" facet wygładził i w nagrodę jeszcze mi ją pomalował:-) a ja byłam dumna i blada bo zwykle odpuszczam. ale przy remontach i budowie człowiek się dużo uczy.
powodzenia Kinga, czekamy na zdjęcia łazienki:-):-)
 
kasiulla, nie chcę straszyć, żalę się :-D
Ale znam przypadek, kiedy sprawdzona i świetna ekipa tak spieprzyła robotę, ze znajomi pogonili ich szybko, ale krzywo postawione ściany zostały :wściekła/y:
Z doświadczenia (małego) wiem, że trzeba (dla własnego dobra) patrzeć na ręce, oglądać robotę dokładnie i zgłaszać na bieżąco problemy.

Wczoraj stwierdziliśmy, ze prawdziwi fachowcy powyjeżdżali, a ci którzy zostali - odbija im woda sodowa i to oni zaczynają stawiać warunki pracy :confused: Oczywiście są wyjątki - my na taki nie trafiliśmy, niestety :confused:

A dziś pan przyjechał na godzinę 8! Co mu sie zdarzyło do tej pory JEDEN raz. Zapytał, czy coś wyszło, co nam sie nie podoba :-D Pokazałam mu fragment narożnika, taki tam szczególik :tak:

Teraz szlifuje, zabezpieczył nawet drzwi, żeby kurz nie wydostawał sie na zewnątrz :happy2::szok::szok::szok: Do tej pory drzwi w łazience były wystawione i gdybym nie zamykała pokojowych, on nawet nie powiedziałbym, że będzie się kurzyło, bo nie będzie się spowiadał! :-p

Dziewczynki, mam nadzieję, że do soboty ja to zniosę i będę zdrowa psychicznie :happy2:
 
reklama
Kinga nie strasz kobito :-p wspolczuje
my dzis zaczynamy wlasciwie wczoraj - dzis wylatuja wszystkie futryny z dzrzwiami i sciany sa klote pod nowa elektryke ehh wspolczuje sasiada tak przed swiatami no ale jeszcze tyroche czasu
poowiedzcie mi kiedy powinnam zaprzestac dzialan remontowo - demolujaco - upiekszajacych :-p - na ile przed swietami?????

Kasia - super ze już zaczeliście remont....:tak::-D:tak::tak::-):-):-)a mysle sobie w piatek przed świetami możecie zrobic przerwe ..bo w te świeta tak w wielki piatek powinnien sie człowiek troszku wyciszyć...tak mi sie wydaje :tak::tak:
 
Do góry