ivka76
Fanka BB :)
U nas dziadkowie z obu stron zawsze wszystko konsultują, co chcą kupić Szymciowi - nawet przed chwilą babcia dzwoniła jaki smak torcika ma być i z jakimi dodatkami :-)
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
U nas z Rafała rodzicami jest ok. Fajne prezenty kupują, chociaż niektórych z nich można użyć raz w roku (ostatni hit: sanki :-) )
A my w dalszym ciągu prowadzimy remont... Już cieszyłam się, że jest dobrze, bo zaczęło wyglądać, pan zaczął być "ludzki", ale wczoraj czar prysnął
Tak się zdenerwowałam, że ciśnienie mi podskoczyło nieźle (dosłownie). Byłam gotowa na pogonienie faceta z domu... i może to nieludzkie z mojej strony, ale bez zapłaty....
szybciutko postaram sie opisać powód mojego niezadowolenia
Pan położył tynki, tam gdzie chcieliśmy płytki na ścianie (oprócz miejsc blisko wanny, bo tam musi dociąć płytki do odpowiedniej wielkości), położył posadzkę no i wziął sie za szpachlowanie.
Do tego momentu było ok. Wszystko zaczęło już nabierać kształtu i powoli widzieliśmy efekty robót.
Wczoraj starł nierówności , zagruntował i pomalował ściany nad płytkami pierwszą podkładową farbą (kolor zbliżony do właściwego). Z daleka ok. Pojechał do domu, Rafał wrócił z pracy i zaczęliśmy sie przyglądać temu co powstało.
Czar prysnął.
Jak zobaczyłam to co zrobił, myślałam, że dostane zawału. Rysy po papierze, którym szlifował; odgniecenia od wiaderek ; kropki, które powstały w miejscach gdzie położył zbyt gęstą szpachlę (porobiły sie bąbelki, których wierzchnią warstwę starł, a dziurki zostały), poodbijana szpachla na złączeniu płytki ze ścianą. No czysta masakra!
Łzy stanęły mi w oczach. Ryczeć mi się chciało, bo my sami też robiliśmy remonty i efekt jest 100 razy lepszy, niż to co robi ten pan.
Rafał poprosił sąsiada, żeby to zobaczył i doradził nam jak postąpić z fachowcem. Ten znowu jak to zobaczył, to zrobił taką minę, że wiedziałam, że mamy rację i to nie jest tak, że sie czepiamy i jesteśmy upierdliwi, tylko mamy jakieś poczucie estetyki.
Stanęło na tym, że sąsiad powiedział, żebyśmy już nie kazali mu nic poprawiać, niech zrobi z łazienką na tyle, żebyśmy mogli z niej korzystać (tzn. zamontuje i zabuduje wannę) i umywalkę, niech dokończy i idzie won!
I co? na to mój Rafał przytaknął sąsiadowi, stwierdził, że może faktycznie nie pogłębiać tego co zepsuł. Stwierdził, że zapłacimy mu i niech spada.
A ja ochłonęłam trochę i stwierdziłam, że te pieniądze, na które się umówiliśmy nie są małe i ja nie pozwolę na to, żeby to tak zostawić.
Powiedziałam Rafałowi, że jeśli ściany będą w takim stanie, jak się zapowiadają, nie zapłacimy panu całości, odliczymy to, co weźmie ktoś za wyszpachlowanie ścian i pomalowanie ich.
Więc Rafał jeszcze stwierdził, że zadzwoni jeszcze do jego brata, który pierwotnie miał to robić i zapyta go co w tej sytuacji zadecydować. (Brat nie wyrobił się z jakąś robotą i zadzwonił do nas, żeby nam powiedzieć, że może podesłać nam brata, a jeśli będzie coś nie tak, to on się zajmie i dokończy, jak skończy to z czym się wcześniej nie wyrobił. Zapewnił nas, że brat zrobi tak samo jak on, więc mu uwierzyliśmy)
Wiecie... Brat był strasznie zdziwiony, jak Rafał opisał mu te niedoróbki, które są, a on zabrał się do malowania. Poradził nam, żebyśmy pogadali z fachowcem i zażądali poprawek.
Kolejny telefon do samego zainteresowanego wykonawcy... A ten rozbrajającym głosem rzekł, że on to wszystko widział i wie, a Rafał ma się nie pieklić i poczekać na efekt końcowy . Rafał na to, że on tak spokojnie nie będzie czekał na końcowe efekty widząc, że w trakcie jest coś spieprzone. Zażyczył sobie, żeby pan pojawił się u nas dziś za 15 ósma, żeby pokazać co nam się nie podoba. Facet powiedział, że nie jest to konieczne, więc Rafał stwierdził, że nie będzie robił z siebie pajaca w pracy i pojedzie nie czekając na pana... Po czym pan o 7:45 zastukał do drzwi i był zdziwiony, że "męża nie ma?"
No i zaczęła sie jazda, ale ze mną
Wygarnęłam mu o sądzę o tej robocie, o tym, że jeśli widział te niedociągnięcia, które widoczne już były po zagruntowaniu ścian, to najzwyczajniej w świecie marnuje farbę, na którą jeszcze będzie nakładał jakąś gotową masę szpachlową!!! Na tym się nie skończyło o reszcie nie będę pisać, ale powiedziałam mu co miałam na sercu.
Reszta później, bo Karola przyjechała do tego bałaganu... Mama nie może się nią dziś zająć i nie miałam serca jej do drugiej babci wysyłać
Kinga nie strasz kobito wspolczuje
my dzis zaczynamy wlasciwie wczoraj - dzis wylatuja wszystkie futryny z dzrzwiami i sciany sa klote pod nowa elektryke ehh wspolczuje sasiada tak przed swiatami no ale jeszcze tyroche czasu
poowiedzcie mi kiedy powinnam zaprzestac dzialan remontowo - demolujaco - upiekszajacych - na ile przed swietami?????