Dziewczyny... ja wywołałam temat zostawiania dzieci, więc tez czuję sie zobowiązana do wyrażenia jeszcze odrobinki swoich zdań.
Otóż ja rozgraniczam następujące sprawy:
- zostawianie dziecka z opiekunką (babcią, ciocią...)
na czas pracy, nauki. To nie podlega dyskusji, że często jest koniecznością i myślę, że po pierwsze mamie jest trudno, to i dziecko wyczuwa jej nastrój.
Nasza Karola do dziś jak spotykamy p. Beatę - do której prowadziłam K - ucieka, nie daje cześć, chowa sie i boi. I teraz wiem, że p. Beata nie przypadła Karoli do gustu.
trudno, byliśmy przyparci do muru i zdecydowaliśmy się na nią. Nie ma co tu rozgrzebywać.
Jedno wiem, oprócz tego, ze Karola nie chciała przez kilka dni u niej zostawać nie było spowodowane tym, ze ktoś jej tam krzywdę robił, ale nie chciała się z nami rozstawać i już.
- zostawianie dziecka, gdy
masz potrzebę gdzieś wyjść. Ja nie wierze, że w takich sytuacjach robi się dziecku krzywdę! nie wierzę!!
Kiedyś zgodnym chórem krzyczałyśmy tu, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Wypoczęta mama, to szczęśliwe dziecko. Zrelaksowana mama to szczęśliwe dziecko. Uśmiechnięta mama to szczęśliwe dziecko.
Można mnożyć...
Ja uważam, że każdy potrzebuje odrobiny "egoizmu" (tego dobrego).
I jeśli ja nie pozwolę sobie na oderwanie od domu, spotkanie w gronie przyjaciół (nie tylko 2 godzinne, ale dłuższe), to nikt mi na to nie pozwoli. Jeśli TERAZ nie nauczę się "wyszarpać" kilku godzin dla nas (małżeństwa) na kilka tygodni, to NIGDY nie nauczę sie tego!
Takie wspólne wyjścia z R. przypominają mi o tym, o czym już tu wielokrotnie pisałam, że MY mamy dbać o SWOJĄ relację i mamy nad nią pracować, znajdować czas dla siebie nawzajem!!
- zostawianie dziecka częste, egoistyczne (o ten drugi rodzaj egoizmu mi chodzi). Dziecko ciągle gdzieś "podrzucane"
I to dla mnie jest niebezpieczne!
Przepraszam, że tak długo, ale myślałam nad tym cały dzień
, zbierałam myśli, a dopiero teraz znalazłam chwile, żeby je tu oddać
. dzięki za cierpliwość