reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Jak samopoczucie, mamusiu?

reklama
Ja padam wieczorami - zupełnie nie ma mowy o klikaniu czy czytaniu. Usypiam Łukaszka u siebie w łóżku i razem śpimy do rana. Oczywiście on ma swoją kołderkę. Teraz próbuję uspać go w łóżeczku - może chociaż w dzień :-( będzie spał w swoim królestwie. Może zasnął, bo jest cichutko.
HURRA zasnął mój kochany zawodnik.

A z ostatnich informacji. Odwiedził nas i wszystkich sąsiadów dzielnicowy w związku z wezwaniami do płaczącego Łukaszka. Ciekawe, co z tego wyniknie. Zapytałam wczoraj tą dziewczynę, co mieszka nad nami (często hałasują), czy to ona wzywała policję, jak Łukaszek płakał. Powiedziała, że ostatnim razem ona, bo podobno pukała do nas i nikt jej nie otworzył i że zadzwoniła, że mieszka młoda dziewczyna itp. itd. Ja jej na to, że mam 34 lata, a synek był bardzo chory. I że ja wcale nie mam zamiaru z nikim się kłócić i uprzykrzać nikomu życia. Poza tym nie jestem tu z dzieckiem za karę. Stwierdziła, że ma 30. lat i nikt jej tyle nie daje. W ogóle rozmowa do niczego nie prowadziła. Zero chęci kontaktu z jej strony. Może myślała, że jestem jakąś małolatą. Widzę jednak, że raczej się nie dogadamy i będziemy mijać się bez słowa. Przecież nie będę nikomu nadskakiwać.
 
Marlenka ja Ci współczuje tych przeżyć z sąsiadami:no:
Z jednej strony dobrze jak ktoś reaguje na długi płacz dziecka, z drugiej strony przecież sąsiedzi Cię widzą na codzień i obserwują jaką jesteś matką więc po co te telefony na policję:confused:
Czysta złośliwość:growl:
Ja gdybym była w Twojej sytuacji to chyba każdy płacz Mateusza wywoływałby u mnie stres maksymalny.
 
Marlenka ja Ci współczuje tych przeżyć z sąsiadami:no:
Z jednej strony dobrze jak ktoś reaguje na długi płacz dziecka, z drugiej strony przecież sąsiedzi Cię widzą na codzień i obserwują jaką jesteś matką więc po co te telefony na policję:confused:
Czysta złośliwość:growl:
Ja gdybym była w Twojej sytuacji to chyba każdy płacz Mateusza wywoływałby u mnie stres maksymalny.


Z tym stresem trochę już tak jest. Moja siostra stwierdziła, że Łukaszek potrafi to nieźle wykorzystać, bo widzi, jak reaguję na jego płacz. Nie mogę przecież doprowadzić do sytuacji, kiedy to potrzebna będzie ingerencja superniani ;-) Tak torchę żartuję, ale męczy mnie to niesamowicie. Nie mogę ustępować synkowi przy każdym pomyśle, jak np. otwieranie lodówki, kręcenie kurkami w kuchence gazowej. Na moje nie wolno i wyprowadzanie z kuchni reakcją oczywiście jest płacz i krzyk NIE. Naprawdę ostatnio ulubione jego słowo.
 
reklama
Marlenka, ważne, ze próbowałaś rozmawiać. Może dasz jej do myślenia. Działaj zgodnie ze swoim instynktem, a ta laska... No cóż, jakby co, to wiesz kto dzwoni i wzywa policję.

Momentami nie chce mi się wierzyć, że są tacy ludzie, którzy są chyba ślepi, jacyś nieczuli.

Ja wychodzę z założenia, że z sąsiadami jest dobrze, jak jest dobrze, ale... no cóż, nie ma obowiązku uwielbiania wszystkich.

My wywołaliśmy "burzę" wodną (pisałam Wam kiedyś) i pozostali nas bardzo poparli, mimo, że na następną "akcję" szykuję się, bo ludzie pala nam papierosy na klatce, a ja nie zamierzam tego wdychać... Szykuję siły i czekam na dobry moment, żeby "zaatakować" ;-)
 
Do góry