reklama
aga 75 to brzmi strasznie, bo już miałam nadzieje, ze tak słodko u nas to zostanie... Są też minusy, maly przeważnie śpi ze mną. Dzisiaj obudził się o drugiej i w ogóle nie chciało mu się spać, zaświeciłam mu lampkę a on sobie oglądał, szturchał mnie co chwile żebym z nim rozmawiała, ale po jakiś 40 minutach zasnął. Kiedyś po wieczornym karmieniu spał do 4 rano, teraz budzi się ok. 24. A przecież powinien spać coraz dłuzej niż krócej. Ale co poradzić? ??? ??? ???
Mam prośbę czy ktoś mógłby mi przesłać książkę wasyla2@o2.pl tak na wszelki wypadek?
Z góry dzięuje i pozdrawiam
Mam prośbę czy ktoś mógłby mi przesłać książkę wasyla2@o2.pl tak na wszelki wypadek?
Z góry dzięuje i pozdrawiam
gosiaczek266
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 1 Wrzesień 2005
- Postów
- 17
hej mój maluszek ma 6 miesięcy w dzień śpi długo ale w nocy ;02;00 budzi się i chce jeść wtedy robie mleczko a on grzecznie sobie zasypia ciesze się ze niema znim żadnego klopotu jak i jedzenie tak i spanie jest super a kiedy go sobie bujam na raczkach bo czasami mam taka ochotę on sie śmieje niewie co to bujanie heh jest cudowny pozdrawiamy wszystkie mamy i ich maluszki)
Dzięki Mari za książkę. Przeczytałam ją i mam mieszane uczucia. U nas pojawia się zasadniczy problem karmienia, bo Beniamin je co godzine lub 1,5 i nie wiem jakim sposobem miałby wytrzymać 4 godziny. To samo z wieczornym karmieniem, mi już brakuje pokarmu, a beniamin za żadne skarby nie chce dojeść z butelki, tylko zasypia niedojedzony i budzi się szybciej w nocy.
Fajna metoda, ale te rytuały trudno chyba wprowadzić
Jednak spróbuje przez kilka dni (Beniamin jak nie zaśnie przy karmieniu zasypia w łózeczku już), ale w nocy nie chce mi się go odkladać , bo często ja zasypiam zanim on skończy jesc w ogóle
Dam znać jak wyjda mi jakieś rezulataty
Pozdrawiam
Fajna metoda, ale te rytuały trudno chyba wprowadzić
Jednak spróbuje przez kilka dni (Beniamin jak nie zaśnie przy karmieniu zasypia w łózeczku już), ale w nocy nie chce mi się go odkladać , bo często ja zasypiam zanim on skończy jesc w ogóle
Dam znać jak wyjda mi jakieś rezulataty
Pozdrawiam
avocado2
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 9 Listopad 2004
- Postów
- 703
U nas problem z zasypianiem był od początku. Postanowiliśmy z mężem, że dzidzia będzie spać w swoim łóżeczku. Ale połóg był tak fatalny, że nie dawałam rady z przekładaniem jej w nocy do kołyski (nawet mimo, że stała obok naszego łóżka). Poza tym mała strasznie się wierciła i stękała w nocy. Stwierdziliśmy, że męczymy się obie i to nie ma sensu. I w ten sposób dzidzia zaczęła spać w nocy na naszym łóżku. Dzięki temu karmienie szło bezproblemowo, a dzidzia spała spokojniej.
Gorzej było z zasypianiem w dzień. Na początku lulaliśmy na rękach, chodząc po mieszkaniu. To niedługo działało, bo mała budziła się odkładana do łóżeczka. Drugi sposób – przy cycu. Też na krótką metę, bo po wyjęciu cycka – pobudka. Kolejny patent – w foteliku samochodowym – też źle, bo z fotelika wyrasta, a poza tym ma taką dziwną pozycję, że boję się o jej kręgosłup. W końcu stwierdziłam: koniec tego! Trzeba nauczyć dziecko samodzielnego zasypiania, bo zwariujemy wszyscy. Nic dziwnego, że mała ma kłopoty z zasypianiem, skoro za każdym razem usypiamy ją w inny sposób!
Pierwsze kilka razy było bardzo trudne. Płakała i nie rozumiała o co chodzi. Ale nie przetrzymywaliśmy jej, żeby się wypłakała. To byłoby zbyt okrutne. Nie umiałabym.
Ale zgadzam się ze stwierdzeniem, że nie należy dawać dziecku bodźca, który potem zabierzemy. Więc mimo, iż ma kołyskę, to jej nie bujamy. Jedyna pomoc, jaką dostaje to smoczek do ssania.
Zatem pierwszy raz leżała na naszym łóżku, my obok niej. Płacz trwał około pół godziny. Nie chciała smoczka. Koszmar. Następnym razem poszło lepiej, tylko 20 minut płaczu. Potem 10 minut płaczu. W końcu uznaliśmy, że pora, żeby Nastka zasypiała w swoim łóżeczku, bo z naszego łóżka mogłaby spaść. Mąż jakoś przekonał ją do smoczka, co znacznie ułatwiło sprawę.
Zaczęliśmy miesiąc temu, teraz jest już prawie dobrze. Szczególnie wieczorny rytuał: kąpiel, cycuś, łóżeczko. Czasem wystarczy jej dać smoka, przykryć pielusią i zaraz sobie zasypia. Czasem jednak jeszcze jakby nie jest senna, wierzga nóżkami, wypluwa co chwilę smoczek, kwęka. Wtedy biorę ją na chwilę na ręce, żeby się wyciszyła i po chwili odkładam znów. Jak to nie zadziała kilka razy, to jeszcze raz cycuś. Wtedy już przeważnie zasypia.
Zauważyłam, że skuteczne jest ograniczenie bodźców. Wychodzę z pokoju, albo siadam tam, gdzie mnie nie zobaczy – żeby nie usiłowała nawiązywać kontaktu wzrokowego. Przewieszam przez kołyskę pieluszkę, żeby nie widziała co się dzieje w pokoju.
Myślę, że trwa to dość długo w naszym przypadku, ale to dlatego, że nie potrafię konsekwentnie robić wciąż tego samego. Co i raz gdzieś jedziemy, co ją rozregulowuje, ale zazwyczaj szybko wraca do swojego rytmu (ok. 2 godzin czuwania, potem 40 minut snu). W nocy nie przewijam ani nie podnoszę do odbeknięcia. Po prostu zaczyna postękiwać, daję pierś, ona ssie przez sen, a ja momentalnie zasypiam. Po 3 – 4 godzinach znów karmienie. Rano pielucha waży 100 kilo, ale zazwyczaj nie ma kupy. Sen nocny Nastki trwa około 12 godzin. :
Każde dziecko jest inne, dlatego nie można stosować tej samej metody do wszystkich. U nas działa akurat to, co opisałam, przynajmniej na razie. Jestem bardzo szczęśliwa, że nam się udaje. Nie wyobrażam sobie w jakim stanie byłby mój kręgosłup, gdybym się nie zdecydowała (moja siostra do dziś usypia na rękach swojego syna, który waży 13 kilo !!!).
Ale co było ważne: konsekwencja. Może nie żelazna, w końcu nie jestem cyborgiem. Jednak jeśli chcecie mieć efekty i nie umęczyć dziecka, to trzymajcie się swoich postanowień, w innym przypadku zafundujecie dzieciom tylko cierpienie, a efektu nie będzie.
Gorąco pozdrawiam i życzę przespanych nocy i spokojnych maluszków. ;D
Ania
PS. Aha, jeszcze Was pocieszę. Moja siostra cioteczna usypiała swoją córkę na rękach. Koło 5-tego miesiąca dziecko nie chciało usnąć, wierciła jej się na rękach płakała. W końcu siostra musiała ją na chwilę odłożyć i wtedy Elizka z rozkoszą błyskawicznie usnęła. Siostra była w szoku! Ot tak! Sama z siebie! Od tamtej pory minął ponad miesiąc i laleczka zasypia sama włóżeczku.
Gorzej było z zasypianiem w dzień. Na początku lulaliśmy na rękach, chodząc po mieszkaniu. To niedługo działało, bo mała budziła się odkładana do łóżeczka. Drugi sposób – przy cycu. Też na krótką metę, bo po wyjęciu cycka – pobudka. Kolejny patent – w foteliku samochodowym – też źle, bo z fotelika wyrasta, a poza tym ma taką dziwną pozycję, że boję się o jej kręgosłup. W końcu stwierdziłam: koniec tego! Trzeba nauczyć dziecko samodzielnego zasypiania, bo zwariujemy wszyscy. Nic dziwnego, że mała ma kłopoty z zasypianiem, skoro za każdym razem usypiamy ją w inny sposób!
Pierwsze kilka razy było bardzo trudne. Płakała i nie rozumiała o co chodzi. Ale nie przetrzymywaliśmy jej, żeby się wypłakała. To byłoby zbyt okrutne. Nie umiałabym.
Ale zgadzam się ze stwierdzeniem, że nie należy dawać dziecku bodźca, który potem zabierzemy. Więc mimo, iż ma kołyskę, to jej nie bujamy. Jedyna pomoc, jaką dostaje to smoczek do ssania.
Zatem pierwszy raz leżała na naszym łóżku, my obok niej. Płacz trwał około pół godziny. Nie chciała smoczka. Koszmar. Następnym razem poszło lepiej, tylko 20 minut płaczu. Potem 10 minut płaczu. W końcu uznaliśmy, że pora, żeby Nastka zasypiała w swoim łóżeczku, bo z naszego łóżka mogłaby spaść. Mąż jakoś przekonał ją do smoczka, co znacznie ułatwiło sprawę.
Zaczęliśmy miesiąc temu, teraz jest już prawie dobrze. Szczególnie wieczorny rytuał: kąpiel, cycuś, łóżeczko. Czasem wystarczy jej dać smoka, przykryć pielusią i zaraz sobie zasypia. Czasem jednak jeszcze jakby nie jest senna, wierzga nóżkami, wypluwa co chwilę smoczek, kwęka. Wtedy biorę ją na chwilę na ręce, żeby się wyciszyła i po chwili odkładam znów. Jak to nie zadziała kilka razy, to jeszcze raz cycuś. Wtedy już przeważnie zasypia.
Zauważyłam, że skuteczne jest ograniczenie bodźców. Wychodzę z pokoju, albo siadam tam, gdzie mnie nie zobaczy – żeby nie usiłowała nawiązywać kontaktu wzrokowego. Przewieszam przez kołyskę pieluszkę, żeby nie widziała co się dzieje w pokoju.
Myślę, że trwa to dość długo w naszym przypadku, ale to dlatego, że nie potrafię konsekwentnie robić wciąż tego samego. Co i raz gdzieś jedziemy, co ją rozregulowuje, ale zazwyczaj szybko wraca do swojego rytmu (ok. 2 godzin czuwania, potem 40 minut snu). W nocy nie przewijam ani nie podnoszę do odbeknięcia. Po prostu zaczyna postękiwać, daję pierś, ona ssie przez sen, a ja momentalnie zasypiam. Po 3 – 4 godzinach znów karmienie. Rano pielucha waży 100 kilo, ale zazwyczaj nie ma kupy. Sen nocny Nastki trwa około 12 godzin. :
Każde dziecko jest inne, dlatego nie można stosować tej samej metody do wszystkich. U nas działa akurat to, co opisałam, przynajmniej na razie. Jestem bardzo szczęśliwa, że nam się udaje. Nie wyobrażam sobie w jakim stanie byłby mój kręgosłup, gdybym się nie zdecydowała (moja siostra do dziś usypia na rękach swojego syna, który waży 13 kilo !!!).
Ale co było ważne: konsekwencja. Może nie żelazna, w końcu nie jestem cyborgiem. Jednak jeśli chcecie mieć efekty i nie umęczyć dziecka, to trzymajcie się swoich postanowień, w innym przypadku zafundujecie dzieciom tylko cierpienie, a efektu nie będzie.
Gorąco pozdrawiam i życzę przespanych nocy i spokojnych maluszków. ;D
Ania
PS. Aha, jeszcze Was pocieszę. Moja siostra cioteczna usypiała swoją córkę na rękach. Koło 5-tego miesiąca dziecko nie chciało usnąć, wierciła jej się na rękach płakała. W końcu siostra musiała ją na chwilę odłożyć i wtedy Elizka z rozkoszą błyskawicznie usnęła. Siostra była w szoku! Ot tak! Sama z siebie! Od tamtej pory minął ponad miesiąc i laleczka zasypia sama włóżeczku.
:laugh:
Jesli znajdziesz czas to i ja poprosze. Wyslij mi ja plizzzzzzz na kipaca@yahoo.com mam nadzieje ze ksiazka ta mi pomoze. jak ja dawno nie przespalam calej nocy, hihihiih ;D
buziaki
ania
Jesli znajdziesz czas to i ja poprosze. Wyslij mi ja plizzzzzzz na kipaca@yahoo.com mam nadzieje ze ksiazka ta mi pomoze. jak ja dawno nie przespalam calej nocy, hihihiih ;D
buziaki
ania
reklama
Podziel się: