reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

ja też poroniłam....

Witam serdecznie

Minęło ponad dwa miesiące od straty mojego kochanego i upragnionego syneczka Michałka. Odszedł od nas w czwartym miesiącu ciąży. Długo o niego walczyliśmy, niestety nie udało się i nasz Aniołek odszedł. Nadal myśl o tym co się stało bardzo boli, ale przynajmniej potrafię już o tym pisać i mówić. Nigdy w najgorszych koszmarach nie śniło mi się, że będę zapala znicze na grobie mojego ukochanego dzieciątka ( to jest najgorsze co może spotkać kobietę ). Bardzo tęsknię za moim synkiem. Oddałabym wszystko co mam i jeszcze więcej, żeby nadal był z nami....., ale niestety nic nie mogę zrobić...Leżałam miesiąc w szpitalu z krwotokami ( mogłam wstawać tylko do toalety ). Było już nawet trochę lepiej ( tak bardzo się cieszyłam !!!! ) i na święta miałam wrócić do domu z moim synkiem w brzuszku. Niestety tydzień przed świętami dostałam gorączki...wdało się zakażenie wewnątrzmaciczne, odeszły mi wody a słowa lekarza do dzisiaj brzmią w moich uszach jak najgorszy koszmar: " dla dziecka nie ma już ratunku....musimy ratować Panią ...". To było straszne....Wróciłam do domu na święta ale bez mojego syneczka....Dla mnie nie było żadnych świąt....zaraz po świętach był jego pogrzeb. Późniejsze miesiące to był dla mnie koszmar. Ciągłe łzy i pytania DLACZEGO???. Zostało mi po nim jedynie kilka zdjęć USG i króciutki filmik z USG....tylko tyle. Staram się pomału wracać do życia, ale jest to bardzo trudne. Mam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia, że moje najukochańsze dziecko leży w grobie, a ja zaczynam myśleć o takich sprawach jak zakupy, sprzątanie, gotowanie itp.
 
reklama
iza doskonale Cię rozumiem... Z tego co piszesz to musiałyśmy stracic nasze dzieci w tym samym czasie. Ja zabieg miałam 20.12. Ból nie do opisania i nie do przetrwania! Ja nie pochowałam swojego dzidziusia bo poroniłam samoistnie a później miałam tylko "czyszczenie".
Musimy mieć siłę żeby to wszystko przetrwać, i właśnie te codzienne sprawy pozawalaja nam nie zwariować.
Jeszcze doczekamy się małych "terrorystów":-)
Będzie dobrze;-)
 
Bardzo chciałabym mieć takiego małego "terrorystę". Staraliśmy się z mężem o dziecko od 5 lat, to była moja pierwsza ciąża ( bardzo wyczekana i wytęskniona ). Z tego co mówią lekarze, szansa na następną ciążę i ewentualne jej donoszenie jest bardzo minimalna. Bardzo tęsknię za moim kochanym synusiem....Nie mogłam go dotknąć, przytulić i pocałować, a tak bardzo go pokochałam, był i jest moim światełkiem - moim najukochańszym Aniołkiem. Tak bardzo chciałabym móc cofnąć czas, może byłabym w stanie jakoś temu wszystkiemu zapobiec.
Kwiatuszek23 ja miałam zabieg 21.12.2011 r. - mój synek urodził się martwy... a jeszcze kilka dni wcześniej widziałam go na usg i lekarz pocieszał mnie, że jest już lepiej i że na święta będę już w domu z moim dzidziusiem w brzuszku ..:((((
 
Ja zaszłam w ciąże na tzw "pierwszy strzał" 3 mieisące po slubie ale mąż pracował za granicą i musielismy tyle czekać.
Uwierz mi że nic byś nie zrobiła inaczej. Czekałas na to dziecko! Moja kuzynka poroniła w 5 m-c. Jak zaszła w ciąże lekarz powiedział jej że jak wstanie z łóżka i pójdzie do łazienki to umrze!!! Nie mam pojęcia co to za lekarz wiem tylko tyle że z Wrocławia. Potem nie łatwo jej było zajść w ciąże ale teraz ma synka i uwierz mi to jest dopiero terrorysta:-)
 
Kwiatuszek23 bardzo dziękuję za pocieszenie. Napewno się nie poddam...zawsze jakaś szansa jest. Tylko niestety ja raczej na "pierwszy strzał" nie mogę liczyć. Ja trzy razy podchodziłam do IN VITRO zanim się udało. Przeszłam operację i kilka innych zabiegów. Każda strata dzieciątka bardzo boli, ale ja za długo i za bardzo na nie czekałam. Narazie muszę dojść do siebie zanim podejmę decyzję o następnej próbie. Bardzo bałabym się, że znowu pójdzie coś nie tak. Teraz już niestety wiem, że zajść w ciążę to jedno a szczęśliwie ją donosić to drugie. Nie wiem czy sama poradziłabym sobie z tą stratą. Cały czas chodzę na grupy wsparcia i do psychologa - i chyba dzięki temu i mojej rodzince pomału z tego wychodzę. Ale przez pierwsze dwa miesiące nie byłam w stanie nawet wyjść z domu, posprzątać czy ugotować - nie widziałam wogóle sensu, aby zająć się chociaż podstawowymi obowiązkami. Ale obie musimy wierzyć, że jeszcze zostaniemy mamusiami.
 
reklama
Iza- bardzo mi przykro z powodu Twojej straty (*) zapraszam na wątek ciąża po poronieniu jest nas tam sporo mamy taką grupę wsparcia:-)dołącz do nas koniecznie.
 
Do góry