Monika, nie oczekuj, ze ludzie zrozumieja. Nie ma takiej mozliwosci. Empatia i zrozumienie dzialaja tak ze wszystko, co slyszymy i widzimy,podswiadomie oceniamy w kontekscie swoich wlasnych dowiadczen zyciowych. Jak ktos nie poronil, nie ma do czego tego odniesc i taka osoba chocby bardzo chciala, nie umie sie postawic wTwoich butach. I czesto bedzie ja to frustrowac, ze nie umie sie wczuc. Kazdy ma w glowie, ze poronienie = bardzo trudne doswiadczenie, ale to nic nie mowi. Wiec kazdy probuje po omacku Cie pocieszyc, tak, jak jemu sie wydaje, ze powinno sie pocieszac osobe w takiej sytuacji. Wiekszosc sposobow bedzie jednak chybiona. Nie zlosc sie na nich o to, to nie ma sensu. Jezeli chcesz rozmawiac, powiedz im, ze chcesz. Powiedz tez wprost, jakie teksty rania. To naprawde ulatwia komunikacje.
Moja przyjaciolka nie odzywala sie do mnie przez pewien czas, potem jak pies kolo jeza chodzila wokol wyciagniecia mnie na kawe, tak, ze w zasadzie sama sie musialam domyslic i wyjsc z propozycja. Moznaby sie obrazic, ze nie wspiera, nie pomaga, unika, ale od razu mozna sie domyslic, ze sie po prostu boi, ze sie zachowa niewlasciwie. Jak rozmawialysmy, stwierdzila, ze obawiala sie wyjsc z propozycja. Dlaczego? Dlatego, ze ona sama nigdy nie stracila dziecka i nie ma bladego pojecia, jak taka osoba moze sie czuc, czy nie za wczesnie na wyjscie do ludzi, czy nie wole siedziec przez tydzien z glowa pod poduszka i plakac. I ze bala sie spotkania, bo bala sie, ze nie bedzie potrafic odpowiednio zareagowac, nie bedzie wiedziala, co zrobic, jak ja sie poplacze, nie bedzie wiedziala, czy cos, co powie, mnie przypadkiem nie zrani, a tego by nie chciala. Byla potwornie przejeta tym, ze nie ma mojego doswiadczenia do czego odniesc i choc probuje, nie moze poczuc. Monika, to jest trudne dla otoczenia. Wiem, ze teraz chcialabys, zeby caly swiat Ciebie wlasnie rozumial, ale sprobuj sie wczuc w ich polozenie.