reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Iui - inseminacja w walce o pierwszą dzidzię

Po której Inseminacji zaszłaś w ciążę?


  • Wszystkich głosujących
    295
Mój mąż widzi to tak, że ja zazdroszczę innym
No pewnie, że zazdrościsz! Wszystkie zazdrościmy ;) Co nie znaczy, że jesteśmy złymi ludźmi i życzymy komuś źle.
Może to drastyczne słowa, ale trzeba przezwyciężyć złe emocje, ja sama przez chyba rok non stop myślałam, że nam się na pewno nie uda. Że w ogóle bez sensu się starać jak i tak z tego pewnie nic nie wyjdzie.
Asia ma rację. Ja chodzę na terapię i moja terapeutka pokazuje mi, że posiadając nadzieję "robię w głowie miejsce" na tę ciążę :) Że nastawieniem "na pewno się nie uda" mogę sobie tylko szkodzić, bo mój organizm przyswaja taki komunikat. Zachęca mnie, żebym wierzyła że się uda, wyobrażała sobie jak byłoby gdyby maluch pojawił się na świecie - słowem: budowała w sobie gotowość na ten cud :)
 
reklama
Kochana ja pytanie dlaczego nie ja? Zadaje sobie codziennie od ponad 7 lat i nadal nie znam odpowiedzi. W tym czasie dużo koleżanek znajomych w rodzinie ogłaszało ciążę albo już po fakcie dowiadywałam się o dzieciach i szczerze każdej z tych dziewczyn gratulowalam bo to cudowne wiadomości ale zarazem w głębi serca każdej zazdrościłam zazdroszczę i będę zazdrościć do póki sama nie zaznam tego uczucia.
Mój mąż też widzi smutek w moich oczach ilekroć gdzieś widzimy malutkie dzieci i ja też widzę że jemu też jest źle z tym że nas spotyka ta nie moc i niesprawiedliwość losu i braku potomstwa ale na początku też się tym nie przejmował dopiero od jakiś 2 lat przemyślał że naprawdę coś się dzieje że maluszka jeszcze nie ma i wspiera mnie mocno jak tylko potrafi. Np wczoraj przyszedł przytulił i zapytał co robimy dalej odpowiedziałam miesiąc spokojnych igraszek później wizyta u gin rozpoczęcie planu in vitro i oby pierwsza procedura się udała i m z uśmiechem że on na wszystko się zgadza i żebym się nie martwiła on mnie będzie wspierał i pomoże mi w przeżyciu stymulacji hormonalnej i że będzie mi pomagał zastrzyki robić bo wie że to dla mnie będzie najgorsze. I za to właśnie kochamy naszych m i wiem że twój też taki jest tylko może też potrzebuje czasu żeby sobie to uświadomic dojrzeć że tobie z tą sytuacja jest ciężko bo jesteś kobietą i tobie z czystego instynktu macierzyńskiego przychodzą takie cierpienia i pragnienie posiadania maleństwa.
Więc głowa do góry pozytywne myślenie i w każdy cykl wchodzić z uśmiechem bo się wkoncu uda. Gdzieś musi być koniec tej drogi dla każdej z nas[emoji3059][emoji8]
Zazdroszcze Ci meza a wlasciwie jego podejscia do tego wszystkiego.Na moim musze wszystko wymuszac bo dla niego jest problem w oddaniu nasienia-tyle ma do zrobienia.Jestem po pierws-ej inseminacji a on mi juz oswisdczyl ze jak sie nie uda to on sie wypisuje z tego.Tlumacze mu wszystko ale on jest jakis oporny.Wiem ze on chce miec dziecko i mnie kocha i wiem ze zrobi wszystko o co go poprosze a raczej wtmusze.Trudno mi z tym ze wszystko jest takie wymuszane.
 
Ja na początku też wymuszalam i tłumaczyłam i mój m też się buntował a później widział jaka struta chodziłam i sam doszedł do wniosku że coś z tym trzeba zrobić.
Ja nie mam idealnego męża bo nie ma idealnych ludzi ale kocham go takiego jakim jest i bardzo mu dziękuję że dzięki niemu i jego pracy stać nas na in vitro bo ja już z emocji stresu i tego wszystkiego zrezygnowałam z pracy.
Zazdroszcze Ci meza a wlasciwie jego podejscia do tego wszystkiego.Na moim musze wszystko wymuszac bo dla niego jest problem w oddaniu nasienia-tyle ma do zrobienia.Jestem po pierws-ej inseminacji a on mi juz oswisdczyl ze jak sie nie uda to on sie wypisuje z tego.Tlumacze mu wszystko ale on jest jakis oporny.Wiem ze on chce miec dziecko i mnie kocha i wiem ze zrobi wszystko o co go poprosze a raczej wtmusze.Trudno mi z tym ze wszystko jest takie wymuszane.
 
Hejka ja dziś robiłam betę i wyszła 4. Cykl naturalny to jest jakoś 11 dzień po owulacji. Sama sobie policzyłam. Idę do lekarza zobaczymy co powie.. znów biochemiczna już 3 ;/;/ załamka
 
No pewnie, że zazdrościsz! Wszystkie zazdrościmy ;) Co nie znaczy, że jesteśmy złymi ludźmi i życzymy komuś źle.

Asia ma rację. Ja chodzę na terapię i moja terapeutka pokazuje mi, że posiadając nadzieję "robię w głowie miejsce" na tę ciążę :) Że nastawieniem "na pewno się nie uda" mogę sobie tylko szkodzić, bo mój organizm przyswaja taki komunikat. Zachęca mnie, żebym wierzyła że się uda, wyobrażała sobie jak byłoby gdyby maluch pojawił się na świecie - słowem: budowała w sobie gotowość na ten cud :)
Bardzo miło z jej strony ...
 
Ja na początku też wymuszalam i tłumaczyłam i mój m też się buntował a później widział jaka struta chodziłam i sam doszedł do wniosku że coś z tym trzeba zrobić.
Ja nie mam idealnego męża bo nie ma idealnych ludzi ale kocham go takiego jakim jest i bardzo mu dziękuję że dzięki niemu i jego pracy stać nas na in vitro bo ja już z emocji stresu i tego wszystkiego zrezygnowałam z pracy.
Nas stac na invitro i jezeli vhodzi o kase to u nas nie ma z tym problemu.Moj maz tylko twierdzi ze po co wydawac kase jak nic z tego nie bedzie.Zamiast mnie wspierac to doluje.On pochodzi z takiej rodziny-ja to nazywam patologia emocjonalna.Moj maz myslu ze jak mi powie''daj sobie spokoj co ma byc to bedzie''to mnie tym podtrzymuje na duchu.Jestem przerazona ze ta inseminacja nie podzialala i bede musiala znowu sie nagadac.Wiem ze cos jest po mojej stronie bo pani profesor ktora robila inseminacje to az pokazywala mi jakie wynik dobre wrecz rewelacyje-80%dobrych plemnikow.
 
Nas stac na invitro i jezeli vhodzi o kase to u nas nie ma z tym problemu.Moj maz tylko twierdzi ze po co wydawac kase jak nic z tego nie bedzie.Zamiast mnie wspierac to doluje.On pochodzi z takiej rodziny-ja to nazywam patologia emocjonalna.Moj maz myslu ze jak mi powie''daj sobie spokoj co ma byc to bedzie''to mnie tym podtrzymuje na duchu.Jestem przerazona ze ta inseminacja nie podzialala i bede musiala znowu sie nagadac.Wiem ze cos jest po mojej stronie bo pani profesor ktora robila inseminacje to az pokazywala mi jakie wynik dobre wrecz rewelacyje-80%dobrych plemnikow.
Może lekarz powinien go postawić do pionu? Przedstawiać sprawę z medycznego punktu widzenia , statystyki itd. Na faceta działają suche fajty i cyferki. To jest wasza wspólna sprawa.
 
Nie może myśleć że nic z tego nie będzie bo nikt nieprzewidzi za którym razem się uda. Trzeba wierzyć że się uda i walczyc do momentu rezultatu. Bo on napewno zostanie osiągnięty.
Nas stac na invitro i jezeli vhodzi o kase to u nas nie ma z tym problemu.Moj maz tylko twierdzi ze po co wydawac kase jak nic z tego nie bedzie.Zamiast mnie wspierac to doluje.On pochodzi z takiej rodziny-ja to nazywam patologia emocjonalna.Moj maz myslu ze jak mi powie''daj sobie spokoj co ma byc to bedzie''to mnie tym podtrzymuje na duchu.Jestem przerazona ze ta inseminacja nie podzialala i bede musiala znowu sie nagadac.Wiem ze cos jest po mojej stronie bo pani profesor ktora robila inseminacje to az pokazywala mi jakie wynik dobre wrecz rewelacyje-80%dobrych plemnikow.
 
Może lekarz powinien go postawić do pionu? Przedstawiać sprawę z medycznego punktu widzenia , statystyki itd. Na faceta działają suche fajty i cyferki. To jest wasza wspólna sprawa.
Bylismy u lekarza przed pierwsza inseminacja to troche postawil go do piony,minely 2 miesiace od tej wizyty i musialam sie troche nagimnastykowac zeby poszedl i oddal troche swoich chlopakow😉
 
reklama
Zazdroszcze Ci meza a wlasciwie jego podejscia do tego wszystkiego.Na moim musze wszystko wymuszac bo dla niego jest problem w oddaniu nasienia-tyle ma do zrobienia.Jestem po pierws-ej inseminacji a on mi juz oswisdczyl ze jak sie nie uda to on sie wypisuje z tego.Tlumacze mu wszystko ale on jest jakis oporny.Wiem ze on chce miec dziecko i mnie kocha i wiem ze zrobi wszystko o co go poprosze a raczej wtmusze.Trudno mi z tym ze wszystko jest takie wymuszane.
Ja się cieszę, że nie mam tego problemu z mężem. Na serio. Nie ma oporów, żadnego wstydu. Stwierdził że on nic nie traci bo dla niego to sama przyjemność robić dziecko:) Dla mnie opór mężczyzny to tak naprawdę skrywany strach. Mówi, że źle że zazdroscisz bo sam nie chce przyznać że też innym parom zazdrości. Taka prawda. Mężczyźni niestety gorzej od nas znosza porażki. Szybciej pasują i się poddają. Chyba tylko szczera rozmowa, bez kłótni i emocji może pomóc. Zapytać się cz go on się boi w tym wszystkim. I zobacz co się wydarzy. Trzymam kciuki 😘
 
Do góry