Hej dziewczyny. Czy ja jestem jakaś dziwna? Gdy ktoś w moim otoczeniu zachodzi w ciążę to ja jeden dzień rozpaczam na zasadzie czemu nie ja? To nie jest tak, że życzę komuś źle, tylko zastanawiam się czemu inni mają takie szczęście i są A ja nie. Mąż mnie nie rozumie, nie może pojąć czemu ja tak reaguje i uważa, że ja się nie cieszę ze szczęścia koleżanki. A to nie jest tak. Tyle już wysiłku w to wszystko włożyłam i nic A innym wystarczy parę miesięcy i już. Boję się, że mi się nigdy nie uda.
reklama
I twierdzi, że mi przeszkadza, że innym wychodzi i że ja chcę być w ciąży bo inni są. Prawda jest, że gdyby ciąża i macierzyństwo nie było czymś normalnym to pewnie bym nie miała takiego parcia. Ale to jest normalne i mi się to nie udaje i nie mogę tego znieść.
Agnieś191
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Styczeń 2017
- Postów
- 2 421
Ja Cię rozumie... kiedyś to minie. Moje przyjaciółki wszystkie byly szybciej w ciąży ode mnie. Pamietam jak polecielismy z M na Teneryfe a psiapsi spoznial się okres. Nawet zapytalam na wakacjach czy dostala itd ona odpowiedziala wymijajaco. Wrocilam, poszłam z magnesami do pracy i pytam ją ona że jest w ciąży dostałam takich dreszczy na całym ciele, z trudem powstrzymalam łzy dodam, że zaszla od razu po odstawieniu antykow, a ja już rok się starałam. Wyszlam i jak zalalam się łzami ... szlam do domu i wylam. Moj M jak mnie zobaczył powiedział tylko Ty tez bedziesz w ciąży i mnie przytulił a ja wylam jeszcze bardziej. Miałam jej za zle że mi nie napisala itd bo bym to przetrawila i pogratulowala jak wroce, a tak zareagowalam tak jak nie powinna przyjaciółka. Potem cieszylam sie,kupowalam hakies upominki jej małej. Dzis pomiedzy jej córka a moja jest rok i 4 mce roznicy.Hej dziewczyny. Czy ja jestem jakaś dziwna? Gdy ktoś w moim otoczeniu zachodzi w ciążę to ja jeden dzień rozpaczam na zasadzie czemu nie ja? To nie jest tak, że życzę komuś źle, tylko zastanawiam się czemu inni mają takie szczęście i są A ja nie. Mąż mnie nie rozumie, nie może pojąć czemu ja tak reaguje i uważa, że ja się nie cieszę ze szczęścia koleżanki. A to nie jest tak. Tyle już wysiłku w to wszystko włożyłam i nic A innym wystarczy parę miesięcy i już. Boję się, że mi się nigdy nie uda.
ola32
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Styczeń 2020
- Postów
- 1 187
Kochana, wszystkie to znamy... Odkąd się staramy to 3 moje koleżanki zaszły w ciążę, a ja nic. I za każdym razem było to dla mnie trudne. I mimo tego, że życzę im dobrze, to pytanie "dlaczego nie ja?!" nie dawało mi spokoju. W maju wybieram się na ślub przyjaciółki, kiedy rok temu go planowała mówiła, że uwzględnia to, że będę w ciąży albo z maluszkiem, więc planuje dla mnie nocleg i pokój blisko sali. Wyszło na to, że ten pokój zajmie inna nasza znajoma, z widocznym już brzuszkiem...Hej dziewczyny. Czy ja jestem jakaś dziwna? Gdy ktoś w moim otoczeniu zachodzi w ciążę to ja jeden dzień rozpaczam na zasadzie czemu nie ja? To nie jest tak, że życzę komuś źle, tylko zastanawiam się czemu inni mają takie szczęście i są A ja nie. Mąż mnie nie rozumie, nie może pojąć czemu ja tak reaguje i uważa, że ja się nie cieszę ze szczęścia koleżanki. A to nie jest tak. Tyle już wysiłku w to wszystko włożyłam i nic A innym wystarczy parę miesięcy i już. Boję się, że mi się nigdy nie uda.
To wszystko jest takie ciężkie. Mój mąż widzi to tak, że ja zazdroszczę innym i jak ja mogę się nie cieszyć ze szczęścia koleżanki.Ja Cię rozumie... kiedyś to minie. Moje przyjaciółki wszystkie byly szybciej w ciąży ode mnie. Pamietam jak polecielismy z M na Teneryfe a psiapsi spoznial się okres. Nawet zapytalam na wakacjach czy dostala itd ona odpowiedziala wymijajaco. Wrocilam, poszłam z magnesami do pracy i pytam ją ona że jest w ciąży dostałam takich dreszczy na całym ciele, z trudem powstrzymalam łzy dodam, że zaszla od razu po odstawieniu antykow, a ja już rok się starałam. Wyszlam i jak zalalam się łzami ... szlam do domu i wylam. Moj M jak mnie zobaczył powiedział tylko Ty tez bedziesz w ciąży i mnie przytulił a ja wylam jeszcze bardziej. Miałam jej za zle że mi nie napisala itd bo bym to przetrawila i pogratulowala jak wroce, a tak zareagowalam tak jak nie powinna przyjaciółka. Potem cieszylam sie,kupowalam hakies upominki jej małej. Dzis pomiedzy jej córka a moja jest rok i 4 mce roznicy.
W tym wszystkim mam tylko jedno pytanie w głowie. Czy mi się uda? Mam przeczucie że nie...Kochana, wszystkie to znamy... Odkąd się staramy to 3 moje koleżanki zaszły w ciążę, a ja nic. I za każdym razem było to dla mnie trudne. I mimo tego, że życzę im dobrze, to pytanie "dlaczego nie ja?!" nie dawało mi spokoju. W maju wybieram się na ślub przyjaciółki, kiedy rok temu go planowała mówiła, że uwzględnia to, że będę w ciąży albo z maluszkiem, więc planuje dla mnie nocleg i pokój blisko sali. Wyszło na to, że ten pokój zajmie inna nasza znajoma, z widocznym już brzuszkiem...
Na początku zawsze dopada negatywne nastawienie, ale z czasem to minie. Najważniejsze jest pozytywne myślenie i walka! Musisz podjąć decyzje, albo walczysz i przyjmujesz wszystko mobilizująco, albo płaczesz w poduszkę i się poddajesz.W tym wszystkim mam tylko jedno pytanie w głowie. Czy mi się uda? Mam przeczucie że nie...
Może to drastyczne słowa, ale trzeba przezwyciężyć złe emocje, ja sama przez chyba rok non stop myślałam, że nam się na pewno nie uda. Że w ogóle bez sensu się starać jak i tak z tego pewnie nic nie wyjdzie.
Ale podjęliśmy z mężem decyzje, że musimy zawalczyć, nie mamy nic do stracenia...
Głowa do góry @Kinia9292 !!! Nie jesteś sama, popatrz ile nas tutaj. Potraktuj to jako mobilizacje do działania
kolor nadzieji
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Kwiecień 2019
- Postów
- 5 108
Kochana ja pytanie dlaczego nie ja? Zadaje sobie codziennie od ponad 7 lat i nadal nie znam odpowiedzi. W tym czasie dużo koleżanek znajomych w rodzinie ogłaszało ciążę albo już po fakcie dowiadywałam się o dzieciach i szczerze każdej z tych dziewczyn gratulowalam bo to cudowne wiadomości ale zarazem w głębi serca każdej zazdrościłam zazdroszczę i będę zazdrościć do póki sama nie zaznam tego uczucia.
Mój mąż też widzi smutek w moich oczach ilekroć gdzieś widzimy malutkie dzieci i ja też widzę że jemu też jest źle z tym że nas spotyka ta nie moc i niesprawiedliwość losu i braku potomstwa ale na początku też się tym nie przejmował dopiero od jakiś 2 lat przemyślał że naprawdę coś się dzieje że maluszka jeszcze nie ma i wspiera mnie mocno jak tylko potrafi. Np wczoraj przyszedł przytulił i zapytał co robimy dalej odpowiedziałam miesiąc spokojnych igraszek później wizyta u gin rozpoczęcie planu in vitro i oby pierwsza procedura się udała i m z uśmiechem że on na wszystko się zgadza i żebym się nie martwiła on mnie będzie wspierał i pomoże mi w przeżyciu stymulacji hormonalnej i że będzie mi pomagał zastrzyki robić bo wie że to dla mnie będzie najgorsze. I za to właśnie kochamy naszych m i wiem że twój też taki jest tylko może też potrzebuje czasu żeby sobie to uświadomic dojrzeć że tobie z tą sytuacja jest ciężko bo jesteś kobietą i tobie z czystego instynktu macierzyńskiego przychodzą takie cierpienia i pragnienie posiadania maleństwa.
Więc głowa do góry pozytywne myślenie i w każdy cykl wchodzić z uśmiechem bo się wkoncu uda. Gdzieś musi być koniec tej drogi dla każdej z nas[emoji3059][emoji8]
Mój mąż też widzi smutek w moich oczach ilekroć gdzieś widzimy malutkie dzieci i ja też widzę że jemu też jest źle z tym że nas spotyka ta nie moc i niesprawiedliwość losu i braku potomstwa ale na początku też się tym nie przejmował dopiero od jakiś 2 lat przemyślał że naprawdę coś się dzieje że maluszka jeszcze nie ma i wspiera mnie mocno jak tylko potrafi. Np wczoraj przyszedł przytulił i zapytał co robimy dalej odpowiedziałam miesiąc spokojnych igraszek później wizyta u gin rozpoczęcie planu in vitro i oby pierwsza procedura się udała i m z uśmiechem że on na wszystko się zgadza i żebym się nie martwiła on mnie będzie wspierał i pomoże mi w przeżyciu stymulacji hormonalnej i że będzie mi pomagał zastrzyki robić bo wie że to dla mnie będzie najgorsze. I za to właśnie kochamy naszych m i wiem że twój też taki jest tylko może też potrzebuje czasu żeby sobie to uświadomic dojrzeć że tobie z tą sytuacja jest ciężko bo jesteś kobietą i tobie z czystego instynktu macierzyńskiego przychodzą takie cierpienia i pragnienie posiadania maleństwa.
Więc głowa do góry pozytywne myślenie i w każdy cykl wchodzić z uśmiechem bo się wkoncu uda. Gdzieś musi być koniec tej drogi dla każdej z nas[emoji3059][emoji8]
Hej dziewczyny. Czy ja jestem jakaś dziwna? Gdy ktoś w moim otoczeniu zachodzi w ciążę to ja jeden dzień rozpaczam na zasadzie czemu nie ja? To nie jest tak, że życzę komuś źle, tylko zastanawiam się czemu inni mają takie szczęście i są A ja nie. Mąż mnie nie rozumie, nie może pojąć czemu ja tak reaguje i uważa, że ja się nie cieszę ze szczęścia koleżanki. A to nie jest tak. Tyle już wysiłku w to wszystko włożyłam i nic A innym wystarczy parę miesięcy i już. Boję się, że mi się nigdy nie uda.
Dziękuję za Wasze słowa wsparcia przechodzę ostatnio jakis kryzys. Ostatnio się ogarnęłam trochę, to znowu ktoś w ciąży. Nie mogę nikogo za to winić, każdy ma do tego prawo. Ale jest smutek, że człowieka to nie spotyka. I to moje podejście, że na pewno się nie uda... idę chyba do psychologaKochana ja pytanie dlaczego nie ja? Zadaje sobie codziennie od ponad 7 lat i nadal nie znam odpowiedzi. W tym czasie dużo koleżanek znajomych w rodzinie ogłaszało ciążę albo już po fakcie dowiadywałam się o dzieciach i szczerze każdej z tych dziewczyn gratulowalam bo to cudowne wiadomości ale zarazem w głębi serca każdej zazdrościłam zazdroszczę i będę zazdrościć do póki sama nie zaznam tego uczucia.
Mój mąż też widzi smutek w moich oczach ilekroć gdzieś widzimy malutkie dzieci i ja też widzę że jemu też jest źle z tym że nas spotyka ta nie moc i niesprawiedliwość losu i braku potomstwa ale na początku też się tym nie przejmował dopiero od jakiś 2 lat przemyślał że naprawdę coś się dzieje że maluszka jeszcze nie ma i wspiera mnie mocno jak tylko potrafi. Np wczoraj przyszedł przytulił i zapytał co robimy dalej odpowiedziałam miesiąc spokojnych igraszek później wizyta u gin rozpoczęcie planu in vitro i oby pierwsza procedura się udała i m z uśmiechem że on na wszystko się zgadza i żebym się nie martwiła on mnie będzie wspierał i pomoże mi w przeżyciu stymulacji hormonalnej i że będzie mi pomagał zastrzyki robić bo wie że to dla mnie będzie najgorsze. I za to właśnie kochamy naszych m i wiem że twój też taki jest tylko może też potrzebuje czasu żeby sobie to uświadomic dojrzeć że tobie z tą sytuacja jest ciężko bo jesteś kobietą i tobie z czystego instynktu macierzyńskiego przychodzą takie cierpienia i pragnienie posiadania maleństwa.
Więc głowa do góry pozytywne myślenie i w każdy cykl wchodzić z uśmiechem bo się wkoncu uda. Gdzieś musi być koniec tej drogi dla każdej z nas[emoji3059][emoji8]
reklama
Agnieś191
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Styczeń 2017
- Postów
- 2 421
Jeżeli nie wierzysz ze sie uda to po co to robisz? Zrezygnuj. Prawda jest taka że kazda bedzie w ciąży tylko wymaga to czasu i czasem trzeba przejsc różne etapy. Jest tyle mozliwosci, inseminacja, in vitro coraz bardziej zaawansowane technologie, AZ, AK czy nasienie dawcy. Wszystko można tylko trzeba ułożyć to sobie w głowie. Podchodzac do in vitro miałam plan. Gdyny nie udala sie pierwsza procedura poprostu wzielabym kredyt az do skutku. Tobyl momrnt kuedy wiedzialam czego tak naprawde chce i ze sie nie podddam bo dlaczego innym sie udaje a mi nie może. Pomysl jeszcze inaczej jest coraz więcej nieplodnych par tylko wielu z nich poprostu nawet na inseminacje nie stac itd.W tym wszystkim mam tylko jedno pytanie w głowie. Czy mi się uda? Mam przeczucie że nie...
Podziel się: