Czesc dziewczyny.
nie odzywalam sie od wczoraj ale moj M bardzo pilnowal bym chociaz na jeden dzien odpuscila telefon a i tak mi sie teraz udalo.
ide jutro powtorzyc bete. Dzis robilam test z moczu i znowu wyszedl pozytywny. Mam nadzieje ze jutro beta bedzie jeszcze wieksza.
Tak czytalam Wasze wpisy i powiem Wam tak. Jak mnie lekar zdiagnozowal oczywiscie ten drugi bo pierwszy postawil zla diagnoze to sie zalamalam. On sam stwierdzil pare przyczyn jak wrogisc sluzu przytkany jeden jajowod tylozgiecie macicy ale powiedzial ze ciezko powiedziec czy to jedyne powody skoro w przeciagu pieciu lat staran nic nie wyszlo. Oczywiscie wspominal o iui i o ivf ale dla mnie to bylo jak jakis pieprzony sen z ktorego chcialam sie jak najszybciej wybudzic. Poczatkowo stwierdzilismy ze podchodzimy odrazu do ivf. Pomimo ze jestem bardzo wierzaca pragnienie dziecka bylo silniejsze. Pozniej na spokojnie po kilku lub kilkunastu wspolnych rozmowach i szlochach podjelismy decyzje ze jednak sprobujemy z iui. Podejdziemy max 3 razy jak sie nie uda to wtedy kolejny krok. 1 lipca mielismy pierwsza. Wczoraj robilam bete ktora jak niektore z Was wiedza wyszla 90 czyli wskazujaca ciaze. Do lekarza ide ok 1 sierpnia wiec tak naprawde jeszcze 2,5 tyg strachu i stresu. Niby juz wiem ze sie udalo a jednak strach jest.
Dziewczyny powiem Wam tak troche w zyciu przeszlam najpierw rozwod rok po slubie exmaz znalazl inna i zrobil jej dziecko ( oczywiscie my tez sie juz staralismy) myslalam ze to koniec swiata pozniej jak sie troche zaczelo ukladac i poznalam kogos uslyszalam ze cierpie na nieplodnosc ( genialna diagnoza postawiona przez pierwszego lekarza) placz strach zlosc i nie wiem co jeszcze. Zastanawialam sie co jeszcze musi mi sie przytrafic zeby wreszcie bylo troche latwiej. Przez caly ten czas oprocz rodziny i mojego Narzeczonego byla ze mna modlitwa. Modlilam sie bardzo duzo wiecej niz zwykle. Nie bylam pewna na ile mi to pomaga ale czulam ze tak jest dobrze. Caly czas wiedzialam ze na pewno kiedys bede mama jak nie teraz to nastepnym razem, bo przeciez chyba zasluguje na szczescie kazdy na nie zasluguje, kazdy kto tak bardzo pragnie dziecka.
Kurde wyszla z tego straszna epopeja ale chcialam Wam powiedziec ze trzeba wierzyc i nie poddawac sie. Zycie to roza z kolcami ale jak juz przejdziemy przez te kolce to na koncu bedzie czekal przepiekny kwiat.
Glowy do gory. Najwieksza bronia jest wiara. Wiara w to ze osiagniemy upragniny cel. Pamietajcie nigdy sie nie mozna poddac!!!!!