reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Iui - inseminacja w walce o pierwszą dzidzię

Po której Inseminacji zaszłaś w ciążę?


  • Wszystkich głosujących
    295
Magda
Kumam:-p:rofl2::-D Przepraszam ale siedzę teraz i czytam o tych ANA i wiem mniej niż wiedziałam....ehhhh to jakaś czarna magia:-:)-(

Beti,Jeżeli tylko ciś....to pisz:), a jak masz taką potrzebę to i nr tel dam, to sobie pobojczymy:-p Pamiętaj nie jesteś sama:)
 
reklama
Lumia, jakbym siebie widziała... w kilka dni po stracie myślałam, że dam radę. Im dalej, tym gorzej... naprawdę.

Beti, nie jestem w stanie wyobrazić sobie Twojego bólu. Ale skoro mój po ciąży, która skończyła się szybko, jest taki, to jaki musi być Twój :( dobrze, że piszesz o swoim stanie. Pozwól sobie na wszystkie emocje i uczucia. Dopóki tego nie przepracujesz i nie uswiafomusz sobie, że dalej twardzielki nie możesz udawać, to nie będzie dobrze. Ściskam Cię mocno :*


Magda, bardzo podoba mi się Twój plan:) przyniesie Ci Cud :*
 
no to ruszyła maszyna. jestem po pierwszym zastrzyku.cieszę się bo poszedł gładko, bezboleśnie i bezśladowo jak narazie:-) oczywiście przestudiowałam ulotkę i czekam na skutki uboczne. oby się nie pojawiły.


Lumia a te dodatnie ANA jakim sposobem się zwalcza?


udanego dnia dla wszystkich
 
Ememems
Rozwaliłaś mnie tym wpisem;-):-D:rofl2::-)

Aniko,
Wydaje mi się ,że ten nasz stan psychiczny potęguje fakt, że mało kto wie o naszej walce i niestety często o bolesnych niepowodzeniach....:no::-(
Taka kumulacja emocji nie jest dobra, a niestety temat starań, problemów z zajściem w ciąże oraz strat jest dalej tematem tabu....Niestety chyba same do tego doprowadzamy, wstydzimy się mówić o tym .....ehhhh
Ostatnio wiele na ten temat rozmyslam....
Miałam sama kilka sytuacji:
Pierwsza - sama na własnej skórze...Przy pierwszej ciąży nie chciałam iść na l4, więc rozpisałam sobie nagle dwa tygodnie urlopu...
Urlop się skończył. Wróciłam do pracy, za 2 dni miałam kontrolną wizyte - niestety to był jak wyrok - ciąża się zatrzymała, obumarcie płodu....Póżniej zabieg, płacz ..... i po wszystkim...:-(
W pracy już spekulacje ,że w ciąży jestem.....po tygodniu wróciłam, choć lekarz chciał dać więcej...Każdy na mnie patrzył i szukał zachowan, które wskazywałyby na to, że jestem w ciąży oraz zmian w wyglądzie....to było straszne....
Najgorsze było jednak to jak zaczęli dopytywać, a ja musiałam wszystko obracać w żart i śmiać się z ich "przypuszczeń" ehhhh....
Tylko pytanie czy musiałam?! Nie mogłam wtedy powiedzieć żeby się łaskawie odwalili, bo właśnie stało się tak, a nie inaczej. Ale zabrakło mi odwagi!!!!
Teraz przy drugim poronieniu - zaczęło się ronienie, a ja musiałam zorganizować zebranie z pracownikami, a póżniej jeszcze iść na ważne spotkanie.....!!!!!

I teraz tak rozmyslam czy nie warto było powiedzieć wszystkim otwarcie co się stało i co się dzieje?! W sumie skąd oni mają wiedzieć?!

Teraz moja Pracownica zaszła w ciąże. W sumie to w tym samym terminie co ja....Poszła na l4. Zadzwoniła tylko do mie ,że ma jakiegoś krwiaka...Zgłosiłam fakt, zę jest w ciąży przełożonym - trzeba szukać zastępstwa. Na to moją Przełożona "co całą ciąże na l4" Nie wytrzymałam i powiedziałam, że nie chcę oceniać bo różne rzeczy teraz się dzieją.....

Jak powiedziałam (za przyzwoleniem koleżanki) u niej w pokoju,że szukamy zastępstwa, bo M nie wróci szybko. Jedna z babek - w wieku naszych mam wystrzeliła z tekstem.... To jakaś tajemnicza ciąża, nic nie chce powiedzieć.... tak mnie to wkurzyło, że jej powiedziałam swoje, że jeśli ktoś nie chce o tym mówić, to jego sprawa i powinniśmy to uszanować, a nie rzucać głupimi tekstami....wiele innych słów jeszcze poszło w ruch. Zapadła cisza. Wyszłam z pokoju...

Ale czy tak to powinno wszystko wyglądać!? Uważam ,że NIE!!!!

Sorki Dziewczyny za ten monolog, ale emocji we wmnie sporo i chciałabym żeby przestał to być temat tabu!
 
Magda
No własnie dziewczyny na wątku "badania imunologiczne" piszą, że zelaznym zestawem. tzn steryd (np encorton) + heparyna + acard.
Podobno mam jakieś wysokie miano.... nie wiem czy to oznacza,że większe dawki będę musiała brać...jestem zielona:baffled:
Immunolog powiedział mui tylko o heparynie - i tu mam zgrzyt:baffled: Bo dziewczyna z tą samą diagnozą co ja bez sterydu tracila ciąże.

W ogóle zastanawiam się co to oznacza. Czy to się leczy jakoś, jaki to ma wpływ na moje życie?

Mnie się też marzy już zrobić pierwsze kłucie, choć nie wiem jak ja dam rade:-p, ale jeszcze czekam na księżną@
Magda, w każdym razie Twoja machina właśnie poszła w ruch:) super:)
 
Lumia masz rację :( u nas też mało kto wie że podchodzimy -liśmy do IUI :no: bo przecież ja już mam dzieci.A mówienie że mój ma słabe nasienie,to nie za bardzo bo facet czuje się gorszy :zawstydzona/y: ale czasami też mam ochotę wszystko wszystkim wykrzeczeć jak jest :zawstydzona/y: bo po stracie,teksty typu -następnym razem wam się uda,po prostu doprowadzają mnie do szału!!!!! Bo to wbrew pozorom nie jest takie proste,i nie dzieje się za pstryknięciem palca!!!! Ale skąd oni mają o tym wiedzieć jak my wstydzimy się o tym mówić :-:)-:)-(
 
Lumia i Beti poruszylyscie temat o ktorym mysle caly czas! I grubo sie zastanawiam czy to jest sens robic z tego tajemnice. Moj m powiedzial mi ostatnio ze on by sie chyba lepiej z tym czul gdyby juz wszyscy wiedzieli.. tym bardziej ze jestem pewna ze wiele osob juz pewno gada jakies historie no bo jak mamy 33 i 34 lata i dalej sami to chyba nie trudno sie domyslec ze jest jakis problem..
Kilka dni temu rozmawialam z moja najlepsza kuzynka i zawsze sie smialysmy ze razem zajdziemy w ciaze bo miedzy nami jest tylko kilka dni roznicy i tez chcialybysmy zeby nasze dzieci sie razem urodzily. Ona co prawda kilka lat temu poronila ale od tego czasu nic i jeszcze mi dogadywala ze to juz najwyzsza pora ze nie mamy na co czekac i ze oni czekaja na nas az sie zdecydujemy w koncu i jeszcze mi mowi: no wiesz to juz na prawde nie ma na co czekac bo juz jestesmy w takim wieku ze to roznie moze byc i zebym sie movno zastanowila czy chce jeszcze czekac. A ja ja po prostu zbywalam jak moglam.. I tak jak mowicie mam ochote wszystkim wykrzyczec ze brak dzieci to nie jest moj wybor!!! Tylko potem przychodzi chwila zastanowienia i pytanie czy mi to cos da ze wszyscy beda wiedziec? No bo dopiero wtedy zacznie sie gadanie.. a jakby sie kiedys udalo to pewno czesc pomysli ze sie gdzies puscilam skoro dziecko jest... porypane to wszystko:-(
 
reklama
Magda :* zuch dziewczyna! machina ruszyłą, nie będzie jej już można zatrzymać... i wiesz, co jest na końcu? :) :)

Lumia, wiele masz racji w swym poście. nie mówimy, a oczekujemy zrozumienia. nie mówimy, a chcemy, by się ktoś nami zainteresował. nie mówimy, a wkurzamy się na teksty "będzie dobrze", "następnym razem się uda"... błędne koło. ale tez nie chodzi o to, by wszyscy wiedzieli. u nas wie wąskie grono. to takie osoby, które potrafią zrozumieć i z którymi spotykamy się na co dzień. unikamy w ten sposób niezręcznych tekstów, spojrzeń pełnych politowania i wścibskich pytań "a wy kiedy? no najwyższa już pora!".
u mnie w pracy plotkowali już bardzo - ja bardzo rzadko chorowałąm do tej pory,a tu nagle najierw 4dni nieobecnosci, a potem 2 tygodnie. po powrocie widziałam, ze wiele osob zerka na mnie z ciekawości, a i tekst o ciązy usłyszałam... obróciłąm w żart, przemilczałam i tyle. wolę tak, niż jakby teraz wszyscy mieli się nade mną roztrząsach, pochylać i klepać po ramieniu. to nie dla mnie. takie afiszowanie się z problemem, w moim przypadku byłoby jeszcze gorsze.
ale! uważam, że nie można się z problemem zamykać w czterech ścianach i własnej głowie. bo to działa bardzo destrukcyjnie. ta karuzela myśli jest niemozliwa do zniesienia, a ból rozsadza serce. nikt sam sobie z tym nie poradzi. łątwo zbudować mur i nikogo do siebie nie dopuścić. ale w którymś momencie mur będzie za wysoki i nikt już nie będzie w stanie go przeskoczyć. mamy prawo do wszystkich uczuć. robotami nie jesteśmy. przeżywamy cięzkie chwile na każdym etapie starań, a strata to jak dla nas gwóźdź do trumny. dajmy sobie pomóc. ale nie od każdego ją przyjmujmy - potrzeba nam przytulenia, zrozumienia, ale też i konsruktywnego wsparcia. życzę nam, by każdaw swoim gronie miała takie osoby.

czytam teraz ciekawą książkę. wyczytała w niej, że uczucia kobiet w naszej sytuacji, które co miesiąc, z każdą @ przezywają stratę, porównywalne są do traumy u osób doświadczających śmierci bliskiej osoby lub choroby nowotworowej. my żyjemy w permanentnym stresie i wiemy, ze tylko jedno zdarzenie nas z tego wyciągnie. i jest beta, jest test, jest Kropek na usg, i...

ściskam Was wszytskie!!


ps. ta książka to Nadzieja na nowe życie. Poradnik dla marzących o dziecku Joanna Kwaśniewska, Justyna Kuczmierowska, Agnieszka Doboszyńska - informacje o książkach, sklep, księgarnia internetowa
aktualnie nawet w promocji. ciekawa koncepcja - 28 dni rozpisanych na zwierzenia, porady psychologów itd.
 
Do góry