Ememems
Rozwaliłaś mnie tym wpisem;-)
:-)
Aniko,
Wydaje mi się ,że ten nasz stan psychiczny potęguje fakt, że mało kto wie o naszej walce i niestety często o bolesnych niepowodzeniach....
:-(
Taka kumulacja emocji nie jest dobra, a niestety temat starań, problemów z zajściem w ciąże oraz strat jest dalej tematem tabu....Niestety chyba same do tego doprowadzamy, wstydzimy się mówić o tym .....ehhhh
Ostatnio wiele na ten temat rozmyslam....
Miałam sama kilka sytuacji:
Pierwsza - sama na własnej skórze...Przy pierwszej ciąży nie chciałam iść na l4, więc rozpisałam sobie nagle dwa tygodnie urlopu...
Urlop się skończył. Wróciłam do pracy, za 2 dni miałam kontrolną wizyte - niestety to był jak wyrok - ciąża się zatrzymała, obumarcie płodu....Póżniej zabieg, płacz ..... i po wszystkim...:-(
W pracy już spekulacje ,że w ciąży jestem.....po tygodniu wróciłam, choć lekarz chciał dać więcej...Każdy na mnie patrzył i szukał zachowan, które wskazywałyby na to, że jestem w ciąży oraz zmian w wyglądzie....to było straszne....
Najgorsze było jednak to jak zaczęli dopytywać, a ja musiałam wszystko obracać w żart i śmiać się z ich "przypuszczeń" ehhhh....
Tylko pytanie czy musiałam?! Nie mogłam wtedy powiedzieć żeby się łaskawie odwalili, bo właśnie stało się tak, a nie inaczej. Ale zabrakło mi odwagi!!!!
Teraz przy drugim poronieniu - zaczęło się ronienie, a ja musiałam zorganizować zebranie z pracownikami, a póżniej jeszcze iść na ważne spotkanie.....!!!!!
I teraz tak rozmyslam czy nie warto było powiedzieć wszystkim otwarcie co się stało i co się dzieje?! W sumie skąd oni mają wiedzieć?!
Teraz moja Pracownica zaszła w ciąże. W sumie to w tym samym terminie co ja....Poszła na l4. Zadzwoniła tylko do mie ,że ma jakiegoś krwiaka...Zgłosiłam fakt, zę jest w ciąży przełożonym - trzeba szukać zastępstwa. Na to moją Przełożona "co całą ciąże na l4" Nie wytrzymałam i powiedziałam, że nie chcę oceniać bo różne rzeczy teraz się dzieją.....
Jak powiedziałam (za przyzwoleniem koleżanki) u niej w pokoju,że szukamy zastępstwa, bo M nie wróci szybko. Jedna z babek - w wieku naszych mam wystrzeliła z tekstem.... To jakaś tajemnicza ciąża, nic nie chce powiedzieć.... tak mnie to wkurzyło, że jej powiedziałam swoje, że jeśli ktoś nie chce o tym mówić, to jego sprawa i powinniśmy to uszanować, a nie rzucać głupimi tekstami....wiele innych słów jeszcze poszło w ruch. Zapadła cisza. Wyszłam z pokoju...
Ale czy tak to powinno wszystko wyglądać!? Uważam ,że NIE!!!!
Sorki Dziewczyny za ten monolog, ale emocji we wmnie sporo i chciałabym żeby przestał to być temat tabu!