Hej Dziewczyny! Jestem nowa na tym pokładzie, choć czytam posty na tym wątku już od kilku tygodni, bo przyznam szczerze, bardzo mi to pomaga. 14 września (ubiegły [poniedziałek) miałam pierwsza IUI (z 3 pęcherzykami) i z trudnością wyczekuje kolejnego poniedziałku, żeby moc wykonać pierwszy test. Tak w wielkim skrócie - staramy się z mężem o nasza pierwsza minuturke prawie dwa lata (w miedzy czasie 1 poronienie w 9 tyg). Ja mam obniżone amh, a nasienie męża tez idealne niestety nie jest (choć tragedii tez nie ma) - stwierdzona obniżona ruchliwość i zaburzona budowa (morfologia). Od lutego walczymy nieustannie z pomocą lekarza w klinice niepłodności, do tej pory głownie cykle stymulowane CLO / Letrozol / CLO + Letrozol. Zdecydowałam się napisać, bo sadze, ze nikt jak Wy Dziewczyny, nie zrozumie tego, co w takich sytuacjach się czuje, mimo najszczerszych chęci otoczenia. Mam nadzieje, ze wspólnie będzie nam łatwiej przejść przez ten trudny czas i proces, a w końcu wszystkie osiągniemy ten długo wyczekiwany cel! Szczególnie uśmiecham się tutaj do dziewczyn eij i Kolendra29 (co za wstyd, nie wiem jak Was oznaczyć
, ale spokojnie, dojdziemy do tego), bo zdaje się, ze nasze testowania będą jakoś po sobie następować (tj. 23 wrzesień dla Kolendry i 30 wrzesień dla eij)
Miłego, bądź co bądź, poniedziałku! i bez żadnego Monday Blues'a!