Hej dziewczyny muszę się wygadać bo wszystko we mnie się burzy.... dostaje już na głowę z tymi plamieniami i niby okresami, od miesiąca na zmiane podpaska, wkładka i nie wiadomo co jeszcze. Dziś w pracy tak ze mnie chluslo ze myślałam ze macica ze mnie wyleciała (dobrze ze miałam choć wkładkę) założyłam podpaske a na kobiec dnia w pracy patrzę a tam nic - czysto.... mam dość. Mąż doprowadza mnie do obłędu, chodzę zła jak szerszeń wszystko rośnie we mnie i wybucha w ułamku sekundy a mała sprzeczka rodzi się w awanturę.... nie mam cierpliwości i krytykuje wszystko co widzę.... nie wiem co mi jest. Nie śpię po nocach a zmęczenie dodatkowo potęguje moja złość. Krzyczę i chce mi się ryczeć z bezsilności bo już nad sobą nie panuje. Chyba nie powinnam w takim stanie zachodzić w ciąże.....
Musiałam się komuś wygadać bo pęknę.... [emoji24][emoji24][emoji24][emoji24]