Najpierw byly 2 poronienia. Okazalo sie, ze mam niewydolne cialko zolte. Przy 3 ciazy dostalam ogromne dawki hormownow i tak po 9 mcach przyszla na swiat Zofia. Niestety zostawono w moim brzuchu resztki lozyska. Po 8 tyg mialam czyszczenie. Tak mi wyczyscili, ze powstal polip, ktory przez kilka tygodni krwawil i dopiero po tym czasie mialam znowu lyzeczkowanie. Przez 2 lata od porodu nie mialam okresu. Leczylam sie hormonalnie w uni klinik w bonn. Po prawie roku terapii hormonalnej, stwierdzili, ze zrobia mi hsk. Okazalo sie, ze mam calkowicie zrosnieta szyjke macicy, dlatego nie mam okresu. Po operacji mialam okres przez 4 miesiace. Potem coraz slabszy i slabszy... Nikt nie chce zagladac mi w macice po raz 8 i dlatego znowu terapia hormonalna. Okres jest, bo czuje go. Jak zaaplikuje tampon, to pojawia sie na nim skrzepy, czasem czarne, czasem brazowe. Bez tamponu nie wiedzialabym, ze cos w ogole sie dzieje, bo "krew" nie dociera do podpaski. Lecze sie w klinice bezplodnosci w bonn. Dostaje tylko duphaston i estrifam. W sumie taka zdesperowana walke o 2 dziecko rozpoczelam we wrzesniu 2018. Do tej pory nic. Mam potwierdzony syndrom aschermanna. Mialam juz 2 iui, pierwsza przy endometrium 3 mm i druga przy 4. Moja lekarka twierdzi, ze nie jest zle...