Termin porodu miałam na 7 listopada i w czwartek 15 listopada przyjęto nas na oddział patologi ciąży. W czwartek założyli cewnik aby rozepchać szyjkę. Ja oczywiscie miałam pecha i mi pękł, musieli wszystko oczyścić i założyć nowy. Czyszczenie po starym było znacznie gorsze niż ponowne zakładanie . W piątek około 10 rano przebili mi wody i podali oksytocynę. I się zaczęło... skurcze były silne po oksytocynę ale mało skuteczne. Rozwarcie się nie wiele powiększało. O godzinie 2 w nocy dnia następnego podjęto decyzje o cesarce. Byłam już blisko celu, bo rozwarcie było na 9 cm, ale szyjka nie chciała się do końca skrócić.
Dzisiaj już mogę powiedzieć, ze jestem szczęśliwa mama . Jeszcze lekko obolała po cc. Ale już wstałam 2 razy i jest znacznie lepiej. Jutro mam nadzieje zajmę się trochę maluchem.
Wszystkim załamującym się przesyłam pozytywne wibracje. Mi inseminacja uratowała życie i wierze ze Wam tez się uda
Dzisiaj już mogę powiedzieć, ze jestem szczęśliwa mama . Jeszcze lekko obolała po cc. Ale już wstałam 2 razy i jest znacznie lepiej. Jutro mam nadzieje zajmę się trochę maluchem.
Wszystkim załamującym się przesyłam pozytywne wibracje. Mi inseminacja uratowała życie i wierze ze Wam tez się uda