reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Iui - inseminacja w walce o pierwszą dzidzię

Po której Inseminacji zaszłaś w ciążę?


  • Wszystkich głosujących
    294
Nie do końca się zgodzę. Tyle poglądów co i sytuacji. My od razu chcieliśmy dziecko. Ja byłam po przejściach. Mój mąż miał z poprzedniego związku. I co i minęło 11 lat. Tamto dziecko już prawie dorosłe. Nie tak miało być. A co by było, gdybyś nie zaszła w ciąże? Też byś uważała, że dobrze że się możesz cieszyć małżeństwem tylko we dwoje?
MY jesteśmy małżeństwem 6 lat, 5 latań starań i powiem Ci najuczciwiej na świecie, że czasami jest mi genialnie że jesteśmy tylko we dwoje (+ buldożka Zuzia), że możemy iść gdzie chcemy, zabawić się jak chcemy i nic Nas nie ogranicza. Może dlatego że od razu wiedzieliśmy że startujemy do in vitro i pozwalamy toczyć się życiu jak chce póki co. Medycyna stoi otworem, życie jest kwestią wyborów.
 
reklama
U mnie już po usg. Endo 6mm prawy jajnik tylko malutkie pecherzyki a największy 6mm. Na lewym jeden większy 8 mm.

Można napisać kolejny monitoring 3.09 ( będzie 15dc)
To rokuje na ładne endo i owu. Jesteś teraz czym stymulowana? Dalej zastrzyki tylko mniejsze dawki?
 
Ostatnia edycja:
Nie do końca się zgodzę. Tyle poglądów co i sytuacji. My od razu chcieliśmy dziecko. Ja byłam po przejściach. Mój mąż miał z poprzedniego związku. I co i minęło 11 lat. Tamto dziecko już prawie dorosłe. Nie tak miało być. A co by było, gdybyś nie zaszła w ciąże? Też byś uważała, że dobrze że się możesz cieszyć małżeństwem tylko we dwoje?
A po przemyśleniu Twojego pytania, to tak. Cieszyłabym się małżeństwem we dwoje, a raczej troje bo mamy pieseczka, którego traktujemy jak członka rodziny i dziękowałabym Bogu czy losowi jak kto woli, że na siebie trafiliśmy no i przede wszystkim dalej bym się starała z jeszcze większym kopem ;) Przed zajściem już miałam rozpisany plan działania na dalsze leczenie, a już miałam w głowie, że jak nie IUI to in vitro, jak nie in-vitro to adopcja, ale zrobiłabym wszystko żeby spełnić swoje marzenie o byciu mamą.
 
Ostatnia edycja:
Ja to całkiem niedawno zrozumiałam, że nie powinniśmy być zazdrośni o ciąże innych. Spotkałam się ze znajomą i okazało się, że też jest w ciąży, zaszła w nią krótko po ślubie i nawet mamy ten sam termin. Strasznie się ucieszyłam zaczęłam jej gratulować, a ona miała nietęgą minę. Pytam czy nie cieszy się z ciąży i nawet trochę się wkurzyłam bo myślę sobie kurde dziewczyno nawet nie wiesz co masz za szczęście. A ona zaczęła opowiadać, że owszem cieszy się bo chciała dzidziusia, ale jeszcze nie teraz. Ledwo wyszła za mąż, jest młoda (25 lat) i chciała po-korzystać trochę z małżeństwa. Wyjechać gdzieś na wspólne wakacje bez ograniczeń, że nie może skoczyć na bandżi czy najzwyczajniej w świecie się nawalić. Chcieli na jesień zacząć wielki remont i w ogóle nie jest jeszcze psychicznie gotowa na dziecko. No i ma spory problem z tarczycą musi ją mocno kontrolować i nie zdążyła zrobić z nią porządku. A ostatnio byłam u przyjaciółki, która ma dwoje dzieci małych i mówiła jak bardzo mi zazdrości, że my tak po ślubie 3 lata i dzidziuś, że zdążyłam się nacieszyć tym małżeństwem, a teraz optymalnie takie dopełnienie. Ona planowała ślub na wrzesień na spokojnie, ale zaszła w ciąże i "musieli" przełożyć na wcześniej, źle się czuła w dzień ślubu, nie mogła mieć sukni jakiej chciała bo brzuszek, nie mogła się napić, potańczyć do porządku bo ciąża zagrożona i mówi, że do tej pory ubolewa, że nie miała tego dnia takiego jak sobie wymarzyła. Po pierwszej cesarce dość szybko zaszła w drugą ciąże z zagrożeniem i to od jednego stosunku z gumką, jeszcze wcale nie w dni płodne. I mówi, że boi się teraz kochać ze swoim mężem bo boi się kolejnej ciąży, a tabletek brać nie może. I zrozumiałam, że każdy ma swoją historię i musimy skupić się na sobie! Zrozumiałam, że tak, miałam ogromne szczęście bo faktycznie miałam cudowne lata z mężem bez "kuli u nogi" i mogliśmy robić wszystko na co mamy ochotę! A walka z niepłodnością tylko nam pomogła umocnić więzi między sobą i wiem, że teraz razem damy rade nawet w najgorszych tarapatach! Nic się nie dzieje bez przyczyny, widocznie tak to miało się ułożyć i zobaczycie każdej tutaj się uda i będziemy ze śmiechem wspominać te łzy nad jedną kreską :)
To racja za szybko widzimy cudzą sytuację jako prostą do rozwiązania i zinterpretowania, a to, że w "biedzie" ludzie się zbliżają do siebie i razem walczą to chyba najpiękniejsza z ludzkich cech... mój emek jeszcze przed ślubem wiedział, że łatwo nie będzie, bałam się, że go skrzywdzę, on bał się, że jego inne z płodnością nie związane sprawy skrzywdzą mnie i wiecie co? każde z nas bało się, że drugiemu życie zmarnuje i dzięki temu tak walczyliśmy o wspólne szczęście, o każdy uśmiech rano, o wspólną kawkę i dzidzię oczywiście.
 
Kochane, jesteśmy po nagłym CC. Trafiłam na IP ze skurczami mocnymi o 20.30. Zrobili ktg i wyszło bardzo brzydkie, szybka decyzja i o 23.40 na świat przyszła Michalinka. Waga 2900 i 51cm. 10/10. Jestem zakochana, leżę już na sali i czekam aż ninja przyniosą, zdjęcie wstawię jutro [emoji4][emoji4][emoji4] tatuś pokangurowal troszke, teraz odesłaliśmy go do domu [emoji846]
Matko Polko!!! Jeden dzień człowiek nie zaglądnie... gratulacje mamusiu!!! Dobrze, ze była szybka reakcja i wszystko dobrze sie skończyło.
Łaaaaaaa!!!! Evelevel tuli już maleństwo. Wyciumaj Michalinke od cioci Zuzik. Kocham ją jak swoje [emoji8] [emoji8] [emoji8] [emoji8]
Dużo zdrówka dla Was.
Jakby coś, jakieś pytania, pisz śmiało na priv :)
 
Ostatnia edycja:
Evelevel gratulacje [emoji4][emoji4][emoji4]
Reqiem co to za korona Ci na głowie wyrosła? [emoji12] awansowałas na prezesa forum czy jak? [emoji12]

A co do zazdrosci to powiem Wam, ze bronie się przed tym bo najzwyczajniej w świecie taka nie jestem, nie zazdroszczę nigdy niczego innym. Ale z dzieckiem jest coś takiego... innego. Chyba podświadomość robi swoje... ja muszę przyznać ze nie potrafię się cieszyć moja 6tyg siostrzenica... miałam ja tylko raz na rękach. Czuje się dziwnie, chociaż chciałabym się zupełnie inaczej zachowywać, to jednak mam jakaś blokadę ... przy siostrzeńcu 5 lat temu było inaczej- częściej chodziłam do siostry, zostawałam z nim, bawiłam się itd... a teraz to jest dla mnie jakaś porażka i nie umiem tego wytłumaczyć, dlaczego tak jest
Kochana ale czy to jest zazdrość? myślę, że nie - że po prostu przykro się zastanawiać czy się uda kolejny raz, a przebywając z tak małym maluszkiem myśli same nachodzą... nikt z nas nie jest masochistą (chyba, że się mylę :D) i raczej unikamy przykrych sytuacji, podrośnie, nabierzesz dystansu do niego i siebie, będziesz super ciocią! :D
 
MY jesteśmy małżeństwem 6 lat, 5 latań starań i powiem Ci najuczciwiej na świecie, że czasami jest mi genialnie że jesteśmy tylko we dwoje (+ buldożka Zuzia), że możemy iść gdzie chcemy, zabawić się jak chcemy i nic Nas nie ogranicza. Może dlatego że od razu wiedzieliśmy że startujemy do in vitro i pozwalamy toczyć się życiu jak chce póki co. Medycyna stoi otworem, życie jest kwestią wyborów.
mój mąż przed ivf speniał z tego powodu, z tydzień chodził struty, bo jak to będzie z dzidzią... jak już się okazało, że jestem w ciąży to najpierw się ucieszył, a potem po kilku dniach przyszedł do mnie i spytał czy kiedyś jeszcze wylecimy na wakacje... wariat! Mówię, mu będą wakacje i imprezy, ale najpierw płacze i pampersiochy, wszystko po kolei :)
 
Kochana ale czy to jest zazdrość? myślę, że nie - że po prostu przykro się zastanawiać czy się uda kolejny raz, a przebywając z tak małym maluszkiem myśli same nachodzą... nikt z nas nie jest masochistą (chyba, że się mylę :D) i raczej unikamy przykrych sytuacji, podrośnie, nabierzesz dystansu do niego i siebie, będziesz super ciocią! :D

Nie, zazdrość może nie... ale jakaś taka niemoc. Tzn ja zawsze jakoś do dzieci nie miałam podejścia.. ona jest taka malutka.. boje się ze jej zrobię krzywdę, albo zrobię coś nie tak...
 
reklama
Nie, zazdrość może nie... ale jakaś taka niemoc. Tzn ja zawsze jakoś do dzieci nie miałam podejścia.. ona jest taka malutka.. boje się ze jej zrobię krzywdę, albo zrobię coś nie tak...
no właśnie... więc to normalne mój emek ostatnio 7 miesięcznego bratanka bał sie wziąć - mówię mu kotek ale nasz dzidzia będzie tyciulka przy nim jak Ty ją weźmiesz? Bać się będzie jak nic.. ale mówi, że swoje to inaczej - zobaczymy :).
 
Do góry