Kiciuś z mama dziękują zawirtualne odwiedziny.
Nie chce duzo o sobie, wiec w skrócie. Niestety ta chemia powoli przestaje działać, rozwój choroby o 11%. Gdyby był o 20% zaprzestali by juz chemii,bo więcej szkody niz pożytku. Tak wiec za 2 miesiące ponowny tomograf, bo w takich przypadkach takie sa wymagania NFZ.
W sumie żadnych alternatyw juz nie ma...
Jezeli z wycinka wyjdzie, ze nie ma mutacji genu dostanie terapie celowaną. Działa średnio 6 tygodni. Potem jest jeszcze jakis program eksperymentalny, ktory prowadzi nasz lekarz( w sumie jedyne szczescie, ze leczy nas najlepszy uczeń dr Szczylika), do tego tez sie trzeba kwalifikować i nie mam bladego pojęcia co to. Moze byc ze placebo.
M u lekarza sie załamał i powiedział, ze pora sie żegnać.
chyba nie wytrzymałam napięcia i u lekarza wrzasnelam, ze zanim umrze to ja Go zabije. Lekarz na mnie jak na wariata, ja czerwona, tylko M sie śmiał, bo wie co ja za dziwadlo jestem
M sie szybko podniósł psychicznie albo udaje.
Na drugi dzien poszliśmy i kupił sobie dwie pary butów i spodni. Oczywiscie nie omieszkał zaznaczyć, ze jedne do trumny...
Chyba liczy na te następne leki, ale On nie wie, że jesli nawet działają to bardzo krótko. Nie bede jednak uświadamiać, bo uważam, ze nie powinnam.