reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Iui - inseminacja w walce o pierwszą dzidzię

Po której Inseminacji zaszłaś w ciążę?


  • Wszystkich głosujących
    295
Cholera jasna Nati :wściekła/y: Dobrze, że masz plan. Ja też już do IUI nie podchodzę, czekamy na wizytę kwalifikacyjną do ivf, wydaliśmy tylko kasę na próżno. Dokładnie tak jak mówisz, połowa ivf już by była a szanse dużo większe.
 
reklama
Nati to witaj i Ty po drugiej stronie lustra:(
Ale bez strachu, ja inv wspominam lepiej niz moje 3 iui,te mnie zmaltretowaly psychicznie bardzo.
i dziewczyny nie zalujcie wydanej kasy, zawsze mogło sie udać przecież. Najważniejsze chyba w odpowiednim momencie powiedzieć sobie STOP.
Tu chyba Piaska napisała, jesli sie mylę proszę mnie poprawić, ze o inv nie ma mowy i zamierza zrobic 8-11 iui.
Tak tylko moze napisać ktoś kto jest na początku drogi. Bo pomijając kasę i czas, ktory moze nie wszystkich goni to iui jest bardzo dużym obciążeniem psychicznym. To nie jest żaden luzik i nie da sie żyć dawnym życiem i trzaskac iui. Chyba, ze tylko ja mam takie odczucie weteranki?

Do tego dochodzi jeszcze partner. Dlaczego nawet jak byli początkowo przeciwni inv potem zmieniają zdanie? Bo to po czasie jest tak samo dla nich obciążające i zaczynaja sie czuć jak worek z nasieniem, jak reproduktor.
To kolezanka z naszego wątku miała poważny kryzys w związku, a podstawa wlasnie było nie co innego jak trzaskanie iui na akord.

I ja nie mowie, ze iui sie nie udaje! Trzeba tylko miec świadomość, ze nie jest dla każdego i zeby wiedzieć , kiedy zmienic ścieżkę.
Bo to przerażające inv tez nie jest dla każdego, nie jest cudem, a jedynie moze sie nim stać. Daje 30% szans.
Wlasnie 4 koleżanki z naszego wątku są w trakcie procedury i nie jest to ich pierwsza próba...
Ewis wlasnie poniosła porażkę. A reszta dziewczyn ciagle walczy.
Przepraszam jeżeli któraś z Was urazilam lub wystraszylam swoimi słowami.
Ale jestem dzis bardzo blisko myślami z dziewczynami, ktore kiedyś wierzyly w jedna tylko sluszna drogę zwana iui...
I strasznie sie boje o te dziewczyny, bo dla Nich innych furtek juz nie ma:(
 
Pole masz absolutną rację i podpisuję się pod nią jak najbardziej!!!
Człowiek na początku ma nadzieję, wierzy, że właśnie jemu się uda za pierwszym max drugim podejściem i już!!!
Ale z perspektywy czasu mogę teraz powiedzieć, zrobiliśmy co mogliśmy i teraz koniec. Chwila na odsapnięcie, regeneracja psychiczna, bo wbrew pozorom dostaje się po "dupie" obu partnerom i jak są możliwości działać dalej. Będzie co ma być, nic więcej my sami nie zrobimy.
Mój M już do 4 iui nie chciał podchodzić, twierdząc że nic z tego nie będzie, to bardziej ja nalegałam na niego...ale na szczęście nie poszło na noże:)
 
Asita a ja mam nadzieje, ze nie będziesz musiała M namawiać na inv:-)
Bo nie jest tak, ze one sie nie udają. Po prostu nie każdemu.
Wszak iui to nie są żadne cuda, właściwie obchodzą tylko dwa problemy, a my tak na prawdę nigdy nie wiemy co faktycznie tam w środku sie dzieje. Lekarze mogą TYLKO przypuszczać.
Sama zobaczysz na ile będziesz miała siły i odporności psychicznej.

Nati no wlasnie Ty juz jesteś po tej drugiej stronie do ktorej dotarło jak to faktycznie moze byc...
Najwazniejsze to miec wytyczoną ścieżkę i wszystko pójdzie dobrze.
Jezeli tylko finanse, zdrowie i chęci to macie nowa furtkę, a co ja gadam furtkę! Bramę!!!
 
pole amen!
Gdybym wiedziała, że bede sie starać tyle lat juz dawno bym sie zdecydowała na iui a pewnie za kilka miesięcy powiem, ze gdybym wiedziała, że mi sie nie uda tych kilka IUI to bym sie dawno zdecydowała na IVF.
U nas juz nie jeden kryzys za nami w związku z sexem na zawołanie i podejrzewam, że jak nam nie wyjdzie kilka IUI to kolejny przed nami.

Czasem sama siebie podziwiam za walkę, bo juz na początku drogi bym sie pewnie poddała, gdybym wiedziała co mnie czeka, ale ja juz walczę z bezsilności. Szkoda mi tych lat i walczę, bo moze juz niedługo zła passa sie skończy. A jak sie poddam to nigdy nie zostanę matką, a z tym przeswiadczeniem nie umiem dalej żyć.

Nati
​szkoda, że i tobie nie wyszło, cholerny świat...
 
reklama
Ale mamy dziewczyny nastrój... to nie tylko nostalgia, złość a czasami wściekłość, że nie nam się udało... Cóż trzeba iść dalej, jak to Pole nazwała jeszcze mamy jedna bramę, przez którą trzeba wejść z podniesionym czołem :) i walczyć na ile starczy nam sił!!!
 
Do góry