dziewczyny, piszę moją historię ku pokrzepieniu. No więc mój M miał raka i 4 lata temu zakończył chemię i radioterapię (trwała 1,5 roku) . Ostatnie badania nasienia z tego roku wyszła teratozoospermia i tylko 2,9% plemników o prawidłowej budowie. Staraliśmy się juz ze 2,5 roku, sporo badań. U mnie niby wszystko OK, lekka niedoczynność TSH z 4,33 zbite na 2,68. 1.04. miałam pierwsze IUI w Invimedzie w W-wie i są 2 kreski.
Myślę, że najlepiej robić IUI na pękniętych pęcherzykach i nie na naturalnym cyklu. Mój doktorek nie chciał się bardzo zgodzić ale się uparłam. Miałam Clo 4-8dc 1,5 tbl i wyhodowałam 3 pęcherzyki, z tego 2 pękły po Pregnylu. Od podania pregnylu IUI była 42 godziny. Nie rozumiem, dlaczego robi się na nie pękniętych skoro plemniki sa przygotowane już do zapłodnienia i nie ma potrzeby czekania, chyba, że macie jakąś wysoka przeżywalność, ale tez nie wiem po co. Własnie nawet nie robi się od razu na pękniętych tylko czeka, aż jajko już ruszy w drogę.
Podsumowując, naciskajcie na cykle stymulowane (jeśli z Clo, to też nie w pierwszym cyklu bo wtedy owu jest jeszcze słaba), oczywiście coś na pęknięcie (naciskajcie na Pregnyl - 3 ampułki bo wtedy to razem kosztuje ok30 PLN a jak przepisze Wam 2 ampułki to nie jest ze zniżką i płacicie 40PLN za ampułkę). Po IUI tyłek do góry, żeby nic nie wypłynęło i potem nie myśleć przez 2 tygodnie. Ja dupka nie brałam, bo miałam progesteron OK i choć lekarz przepisał, to uważałam, że zarodek jak silny to sobie poradzi.
Pierwszy objaw najpewniejszy ciązy to ból sutków. Żadne tam kłucia w podbrzuszu niech nas nie napawają nadzieją.
Życzę Wam wszystkim udanych staranek. Przeczytałam cały ten topik, ale dopiero teraz zdecydowałam się napisać.