jestem
wpadli do mnie goście
całkiem niezapowiedzianie...
i szał po prostu..bo z 2,5 letnim synusiem
i ja-ciocia..zaglaskiwałam Go na śmierc
Gnagna-bliźniaczki rodziły sie w Opolu...
nie chce nic mówic..ale lekarze w Opolu nie naleza do najlepszych...
nawet nie do dobrych...
ale..wracajac do tematu...
wizyta moja wygladała tak-godzinka obsuwki...ale pani w rejestracji miła-poszlismy z mezem na spacer,a ona obiecała zadwonic jak bedzie wchodzic pani przed nami.
lekarz zrobił na nas bardzo dobrewrazenie.
taki..fachowiec.
obejrzał wszystkie wyniki..nawet te sprzed 4 lat.
zebrał bardzo dokładny wywiad.
wypytał nie tylko mnie..ale i męża..
pytał mnie nawet o włoski na sutkach
gdybym nie wiedziala ze to ma znaczenie endokrynologiczne wywaliłabym mu z liścia
pytał czy przytyłam w ostatnim czasie..badał kark...
sam mi powiedział ze mam ataki głodu!
nie mówiłam niczego takiego...(od wielu lat mam bulimię-teraz juz sporadycznie mam objawy..ale w wywiadzie jest..i nawet nie zdązyłam powiedziec..gosc sam skaść wiedział)
wiedział kiedy mnie wysypują pryszcze(dokłądnie dni cyklu określił)
potem przemaglował mojego meza...
jakie choroby przebył.
ile razy w miesiącu współżyjemy.
czy problemy z tym..czy tamtym
potem moje badanie..ledwo zajrzał i mówi-"nadżerka"...na co ja z tego fotela..z oczami juz wielkimi na p0ł twarzy"jaka nadżerka"!!!???
przez tyle czasu w Opolu nikt nie widział nadzerki badając mnie 3-4razy w tygodniu??????????????kasujac 250zł za cytologię i kolposkopie na jak to mówią tam"najlepszym sprzecie"????
potem usg...jeden jajnik ciągle 10cm.
mój maż ropa w nasieniu!!!!
jainsulinoopornosc i podwyzszone te fsh ...tez fsh do lh nie bardzo.
i konkluzja taka...że generalnie przy tym wszystkim co mam...in vitro praktycznie nie miało szans wyjść...
malo tego..lekarz powiedział mi ze jak poprostujemy to,co teraz trzeba poprostowac to byc moze wcale nie bedzie trzeba robic kolejnego in vitro.
ze jest szansa iz zaskoczy z uiu.
ale na razie trzeba powtorzyc czesc badan.zrobic kilka dodatkowych.u mnie i męza.
nie kazał powtzrac wszytskich...ale czesc jest zupełnie innych.
moj maz w opolu nie miał posiewu nasienia..nie miał pełnego spermiogramu.tylko to ogólne...ktore niewiele mówi...
musi teraz zrobic wszystko.
byłam w szoku..
naprawdę.
z dwoch powodów...pierwszy-taki negatywny..ze w opolu po prostu zerują na cudzej krzywdzie..jak ktos ma fuksa to się uda...ale jesli cokolwiek jest nie tak-nie ma w opolu szans ani na podleczenie,ani na powodzenie...
bo nie chodzi przeciez o to w klinikachleczenia nieplodnosci zeby tylko robic in vitro..ale wałsnie zeby naprostowac co sie da i sprawic by in vitro było ostatecznoscią!
drugi powód..to szok ze szczescia..ze byc moze nie trzeba bedzie in vitro.
ze wreszcie mam jakis konkret.cos wiem...
tyle dziewuszki.
jestem zadowolona
zmęczona,ale zadowolona
dzięki ze jesteście:*