Nel331
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Sierpień 2021
- Postów
- 15 557
Trzymaj się dzielnie.. daj sobie czas i zbierz siły na kolejną próbę..! Mi zawsze wypłakanie się pomagało.. wierze w Ciebie[emoji847]
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Trzymaj się dzielnie.. daj sobie czas i zbierz siły na kolejną próbę..! Mi zawsze wypłakanie się pomagało.. wierze w Ciebie[emoji847]
Ja po pierwszej IUI (chociaż znam statystyki) to tez się uryczałam. I tak się starałam dbać o siebie. Nawet l4 wzięłam bo sie stresuje praca. W piątek miałam drugie podejście około godziny 16. Dzień wcześniej miałam monitoring i jeszcze był cały pęcherzyk 21mm ale w tym samym dniu ok 19 poczułam ukłucie po stronie pęcherzyka. I zastanawiałam sie czy jest sens tej inseminacji jak już prawdopodobnie minęło 20 godzin. Nie nastawiam sie i teraz staram sie normalnie funkcjonować. Nawet sie winka napiłam w piątek Ale mój stan psychiczny jest kiepski i wiem, ze pewnie będę miała zepsute święta mimo tego, ze sie nie nastawiam jak w poprzednim cyklu. A testuje akurat 2 dni przed wigilia. Nawet sie zastanawiam czy iść tracić kasę czy czekać od razu na miesiączkę.
Kochana uwierz mi, my kobiety możemy wszystko. Za mną 6 nieudanych inseminacji, po każdej porażce, a szczególnie po tych 3 ostatnich nie miałam siły oddychać.... Ból był przeogromny. Poprzednie święta do d...py. Starałam się trzymać fason ale od środka rozdzierało Mąż zaciągnął mnie na in vitro, nie wiem co wtedy miałam w głowie, chyba coś na zasadzie, dobra spróbujemy żeby nie było że nie próbowaliśmy wszystkiego... To był tak wykańczający emocjonalnie rok że w sumie podchodziłam do tego bez emocji bo już ich w sobie nie miałam.... A teraz piszę to znowu ze łzami w oczach bo w brzuchu mieszkają moje dzieci także naprawdę warto. Dziewczyny walczcie!!!!Ja po pierwszej IUI (chociaż znam statystyki) to tez się uryczałam. I tak się starałam dbać o siebie. Nawet l4 wzięłam bo sie stresuje praca. W piątek miałam drugie podejście około godziny 16. Dzień wcześniej miałam monitoring i jeszcze był cały pęcherzyk 21mm ale w tym samym dniu ok 19 poczułam ukłucie po stronie pęcherzyka. I zastanawiałam sie czy jest sens tej inseminacji jak już prawdopodobnie minęło 20 godzin. Nie nastawiam sie i teraz staram sie normalnie funkcjonować. Nawet sie winka napiłam w piątek Ale mój stan psychiczny jest kiepski i wiem, ze pewnie będę miała zepsute święta mimo tego, ze sie nie nastawiam jak w poprzednim cyklu. A testuje akurat 2 dni przed wigilia. Nawet sie zastanawiam czy iść tracić kasę czy czekać od razu na miesiączkę.
Dodatkowo w styczniu zapisałam sie do psychiatry. Mam wrazenie, ze jestem wypalona w pracy, do tego mam ciągły stres przez nią i osoby. Jak mam tam iść to jest mi niedobrze. Mysle tez, ze dopóki tutaj tego nie ustabilizuje to nie uda mi sie zajść w ciążę.
Trzymam kciuki za dwie kreski , a może akurat się udało . Nie można zakładać najgorszego . Tak jak @eij napisała trzeba walczyć do samego końca . Każda z nas, która się starała bądź stara o dziecko wie jakie to wszystko trudne Trzymaj się I jeszcze raz mocno trzymam kciukiJa po pierwszej IUI (chociaż znam statystyki) to tez się uryczałam. I tak się starałam dbać o siebie. Nawet l4 wzięłam bo sie stresuje praca. W piątek miałam drugie podejście około godziny 16. Dzień wcześniej miałam monitoring i jeszcze był cały pęcherzyk 21mm ale w tym samym dniu ok 19 poczułam ukłucie po stronie pęcherzyka. I zastanawiałam sie czy jest sens tej inseminacji jak już prawdopodobnie minęło 20 godzin. Nie nastawiam sie i teraz staram sie normalnie funkcjonować. Nawet sie winka napiłam w piątek Ale mój stan psychiczny jest kiepski i wiem, ze pewnie będę miała zepsute święta mimo tego, ze sie nie nastawiam jak w poprzednim cyklu. A testuje akurat 2 dni przed wigilia. Nawet sie zastanawiam czy iść tracić kasę czy czekać od razu na miesiączkę.
Dodatkowo w styczniu zapisałam sie do psychiatry. Mam wrazenie, ze jestem wypalona w pracy, do tego mam ciągły stres przez nią i osoby. Jak mam tam iść to jest mi niedobrze. Mysle tez, ze dopóki tutaj tego nie ustabilizuje to nie uda mi sie zajść w ciążę.
My sie staramy 2 lata. Badania są ok, drożność ok. I pokładałam w sumie ogromne nadzieje w tej inseminacji. Nastawiałam sie wyłącznie pozytywnie. I kiedy przyszedł okres to był ryk cały dzień, przepraszała męża, ze to wszystko moja wina. Czułam sie, i czuje do tej pory jakbym coś straciła. Bo skoro już to się nie powiodło. Czułam straszna złość. Nie raz nie mogłam się skupić na pracy i to się odbijało na jej efektach właśnie przez to myślenie czy się udało, albo dlaczego się nie udało.Ja po pierwszej IUI (chociaż znam statystyki) to tez się uryczałam. I tak się starałam dbać o siebie. Nawet l4 wzięłam bo sie stresuje praca. W piątek miałam drugie podejście około godziny 16. Dzień wcześniej miałam monitoring i jeszcze był cały pęcherzyk 21mm ale w tym samym dniu ok 19 poczułam ukłucie po stronie pęcherzyka. I zastanawiałam sie czy jest sens tej inseminacji jak już prawdopodobnie minęło 20 godzin. Nie nastawiam sie i teraz staram sie normalnie funkcjonować. Nawet sie winka napiłam w piątek Ale mój stan psychiczny jest kiepski i wiem, ze pewnie będę miała zepsute święta mimo tego, ze sie nie nastawiam jak w poprzednim cyklu. A testuje akurat 2 dni przed wigilia. Nawet sie zastanawiam czy iść tracić kasę czy czekać od razu na miesiączkę.
Dodatkowo w styczniu zapisałam sie do psychiatry. Mam wrazenie, ze jestem wypalona w pracy, do tego mam ciągły stres przez nią i osoby. Jak mam tam iść to jest mi niedobrze. Mysle tez, ze dopóki tutaj tego nie ustabilizuje to nie uda mi sie zajść w ciążę.
My sie staramy 2 lata. Badania są ok, drożność ok. I pokładałam w sumie ogromne nadzieje w tej inseminacji. Nastawiałam sie wyłącznie pozytywnie. I kiedy przyszedł okres to był ryk cały dzień, przepraszała męża, ze to wszystko moja wina. Czułam sie, i czuje do tej pory jakbym coś straciła. Bo skoro już to się nie powiodło. Czułam straszna złość. Nie raz nie mogłam się skupić na pracy i to się odbijało na jej efektach właśnie przez to myślenie czy się udało, albo dlaczego się nie udało.
Ale terse poeiedzialsm dosc. Właśnie zaczęłam leczyć helikobakter, biorę leki zaczynam zyc, napije się winka czy zacznę chodzić na siłownie i nie będę się stresować tym „co jeśli się udało a ja przez treningi to zepsuje” i nie zamierzam tez pozwolić na to, żeby atmosfera w pracy wpłynęła na koje samopoczucie.
Podejdziemy w styczniu do drugiej inseminacji, jeśli się nie uda to nie wiem co dalej.
Trzymam za Ciebie kciuki[emoji3590]
Po moich doświadczeniach mogę Ci doradzić tylko tyle, ze ja bym nie testowała tylko się wolaka miło zaskoczyć jak miesiączka nie przyjdzie.
Zaciśnięte mamuśkaHejka Kochane Dziś mam wizytę i jak zwykle proszę Was o kciuki bo mi one pomagają Mam o 12:45 . Odezwę się po
Trzymam kciukiHejka Kochane Dziś mam wizytę i jak zwykle proszę Was o kciuki bo mi one pomagają Mam o 12:45 . Odezwę się po
Czesc! Powiedz, że się udało u ciebie?Hejka Kochane Dziś mam wizytę i jak zwykle proszę Was o kciuki bo mi one pomagają Mam o 12:45 . Odezwę się po