Ja po pierwszej IUI (chociaż znam statystyki) to tez się uryczałam. I tak się starałam dbać o siebie. Nawet l4 wzięłam bo sie stresuje praca. W piątek miałam drugie podejście około godziny 16. Dzień wcześniej miałam monitoring i jeszcze był cały pęcherzyk 21mm ale w tym samym dniu ok 19 poczułam ukłucie po stronie pęcherzyka. I zastanawiałam sie czy jest sens tej inseminacji jak już prawdopodobnie minęło 20 godzin. Nie nastawiam sie i teraz staram sie normalnie funkcjonować. Nawet sie winka napiłam w piątek
![Smiling face with smiling eyes :blush: 😊](https://cdn.jsdelivr.net/joypixels/assets/8.0/png/unicode/64/1f60a.png)
Ale mój stan psychiczny jest kiepski i wiem, ze pewnie będę miała zepsute święta mimo tego, ze sie nie nastawiam jak w poprzednim cyklu. A testuje akurat 2 dni przed wigilia. Nawet sie zastanawiam czy iść tracić kasę czy czekać od razu na miesiączkę.
Dodatkowo w styczniu zapisałam sie do psychiatry. Mam wrazenie, ze jestem wypalona w pracy, do tego mam ciągły stres przez nią i osoby. Jak mam tam iść to jest mi niedobrze. Mysle tez, ze dopóki tutaj tego nie ustabilizuje to nie uda mi sie zajść w ciążę.