reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

INSEMINACJA 2021 - Komu się udało?

Po której inseminacji się udało?


  • Wszystkich głosujących
    34
Jestem po drożności było strasznie prawie zemdlałam byłam w szoku tego bólu nastawiłam się ze luzik jakoś wytrzymam a nie mogłam oddychać 3 razy mi cewnik zakładała to jeszcze nie było takie straszne jak ten kontrast który cały się rozprysnął na mnie cieszę się ze mam to już za sobą i przede wszystkim ze są drożne ❤️ Może coś było na rzeczy ze coś pozapychane było skoro tak bolało teraz czekam na iui 🤭
 
reklama
Jestem po drożności było strasznie prawie zemdlałam byłam w szoku tego bólu nastawiłam się ze luzik jakoś wytrzymam a nie mogłam oddychać 3 razy mi cewnik zakładała to jeszcze nie było takie straszne jak ten kontrast który cały się rozprysnął na mnie cieszę się ze mam to już za sobą i przede wszystkim ze są drożne ❤️ Może coś było na rzeczy ze coś pozapychane było skoro tak bolało teraz czekam na iui 🤭
Kurczę… ja miałam robione na usg i nic nie bolało. Ale najważniejsze, ze jesteś już po i ze wszystko jest w porządku 🙂 kiedy pierwszy monitoring?
 
Cześć Dziewczyny, ja również podczytuję Was od dłuższego czasu i postanowiłam się przywitać! Mam 36 lat, od kilku bezskutecznie staramy się z moim TŻ o pierwsze dziecko. Problemem jest wyłącznie czynnik męski - bardzo niska jakość nasienia oraz stwierdzone miesiąc temu u mojego TŻ niedoczynność przysadki mózgowej i torbiel w szyszynce, które zablokowały u niego produkcję FSH. Androlog przed wdrożeniem leczenia zarekomendował dwie próby inseminacji. Pierwszą z nich miałam w ubiegłym tygodniu. Od 5 do 9 dc brałam letrozol, 11 dc miałam monitoring (dwa pęcherzyki), 12 dc - na 30h przed inseminacją - dałam sobie zastrzyk z HCG, a 13 dc o 13:30 miałam inseminację. W prawym jajniku pęcherzyk 20 mm, w lewym - 17 mm. Po inseminacji poleżałam 20 minut i 27 sierpnia wypada mi termin zrobienia bety. Nie wiem czy inseminacja była robiona na pękniętych czy na niepękniętych pęcherzykach (nie wiedziałam, że można tak lub tak, i nie spytałam o to swojego lekarza, a być może on mi mówił, ale zaaferowana inseminacją nie odnotowałam? Nie wiem). Po inseminacji nie przyjmuję żadnych leków, jedynie Pregna Start. Kolejna wizyta ma być dopiero po oznaczeniu bety. Bezpośrednio po inseminacji nie czułam szczególnych objawów, ale po 2 dniach zaczął mnie bardzo mocno ciągnąć lewy jajnik, wręcz stale boli, pęcznieje mi podbrzusze. Nie jestem w stanie zbyt długo siedzieć lub chodzić, bo ból od jajnika rozchodzi się na lewą nogę. Leżę więc, tym bardziej, że jestem po inseminacji ogólnie dosyć słaba, trochę rozbita (jakby przeziebiona), i - co w tym wszystkim najgorsze - psychicznie zmęczona, bo wciąż myślę o rezultacie zabiegu.

Presja jest tym większa, że jeśli te dwie inseminacje się nie powiodą, to mój TŻ musi rozpocząć leczenie, które potrwa min. 3-6 miesięcy i jeśli jego organizm go dobrze nie przyjmie, może poskutkować nieodwracalnym uszkodzeniem nadnerczy czy stałą blokadą przysadki do produkcji testosteronu. Przed kolejnymi starami będziemy musieli poczekać kolejne 3 miesiące na pełną spermatogenezę, a kolejne próby będą musiały być już wyłącznie in vitro. Trochę się tego wszystkiego boję. Wybór przed jakim stoimy jest dość dramatyczny. Niełatwy jest też aspekt finansowy tego późniejszego leczenia - zastrzyki na pobudzenie przysadki są bardzo drogie (od 250 zł. do 1600 zł. za jeden zastrzyk, do podawania nawet co 2,5 dnia), koszt in vitro same znacie. Jeszcze nie tracę nadziei, że w końcu wszystko skończy się dla nas happy endem. Ale chyba potrzebowałam się wygadać i stąd ten mój dzisiejszy wpis.

Trzymam za Was wszystkie mocno kciuki!
 
Kurczę… ja miałam robione na usg i nic nie bolało. Ale najważniejsze, ze jesteś już po i ze wszystko jest w porządku 🙂 kiedy pierwszy monitoring?
W piątek monitoring w poniedziałek owulacja pewnie umówi na poniedziałek iui 🤭
Cześć Dziewczyny, ja również podczytuję Was od dłuższego czasu i postanowiłam się przywitać! Mam 36 lat, od kilku bezskutecznie staramy się z moim TŻ o pierwsze dziecko. Problemem jest wyłącznie czynnik męski - bardzo niska jakość nasienia oraz stwierdzone miesiąc temu u mojego TŻ niedoczynność przysadki mózgowej i torbiel w szyszynce, które zablokowały u niego produkcję FSH. Androlog przed wdrożeniem leczenia zarekomendował dwie próby inseminacji. Pierwszą z nich miałam w ubiegłym tygodniu. Od 5 do 9 dc brałam letrozol, 11 dc miałam monitoring (dwa pęcherzyki), 12 dc - na 30h przed inseminacją - dałam sobie zastrzyk z HCG, a 13 dc o 13:30 miałam inseminację. W prawym jajniku pęcherzyk 20 mm, w lewym - 17 mm. Po inseminacji poleżałam 20 minut i 27 sierpnia wypada mi termin zrobienia bety. Nie wiem czy inseminacja była robiona na pękniętych czy na niepękniętych pęcherzykach (nie wiedziałam, że można tak lub tak, i nie spytałam o to swojego lekarza, a być może on mi mówił, ale zaaferowana inseminacją nie odnotowałam? Nie wiem). Po inseminacji nie przyjmuję żadnych leków, jedynie Pregna Start. Kolejna wizyta ma być dopiero po oznaczeniu bety. Bezpośrednio po inseminacji nie czułam szczególnych objawów, ale po 2 dniach zaczął mnie bardzo mocno ciągnąć lewy jajnik, wręcz stale boli, pęcznieje mi podbrzusze. Nie jestem w stanie zbyt długo siedzieć lub chodzić, bo ból od jajnika rozchodzi się na lewą nogę. Leżę więc, tym bardziej, że jestem po inseminacji ogólnie dosyć słaba, trochę rozbita (jakby przeziebiona), i - co w tym wszystkim najgorsze - psychicznie zmęczona, bo wciąż myślę o rezultacie zabiegu.

Presja jest tym większa, że jeśli te dwie inseminacje się nie powiodą, to mój TŻ musi rozpocząć leczenie, które potrwa min. 3-6 miesięcy i jeśli jego organizm go dobrze nie przyjmie, może poskutkować nieodwracalnym uszkodzeniem nadnerczy czy stałą blokadą przysadki do produkcji testosteronu. Przed kolejnymi starami będziemy musieli poczekać kolejne 3 miesiące na pełną spermatogenezę, a kolejne próby będą musiały być już wyłącznie in vitro. Trochę się tego wszystkiego boję. Wybór przed jakim stoimy jest dość dramatyczny. Niełatwy jest też aspekt finansowy tego późniejszego leczenia - zastrzyki na pobudzenie przysadki są bardzo drogie (od 250 zł. do 1600 zł. za jeden zastrzyk, do podawania nawet co 2,5 dnia), koszt in vitro same znacie. Jeszcze nie tracę nadziei, że w końcu wszystko skończy się dla nas happy endem. Ale chyba potrzebowałam się wygadać i stąd ten mój dzisiejszy wpis.

Trzymam za Was wszystkie mocno kciuki!
trzymam kciuki👍 wierze ze teraz się udało ❤️
 
Cześć Dziewczyny, ja również podczytuję Was od dłuższego czasu i postanowiłam się przywitać! Mam 36 lat, od kilku bezskutecznie staramy się z moim TŻ o pierwsze dziecko. Problemem jest wyłącznie czynnik męski - bardzo niska jakość nasienia oraz stwierdzone miesiąc temu u mojego TŻ niedoczynność przysadki mózgowej i torbiel w szyszynce, które zablokowały u niego produkcję FSH. Androlog przed wdrożeniem leczenia zarekomendował dwie próby inseminacji. Pierwszą z nich miałam w ubiegłym tygodniu. Od 5 do 9 dc brałam letrozol, 11 dc miałam monitoring (dwa pęcherzyki), 12 dc - na 30h przed inseminacją - dałam sobie zastrzyk z HCG, a 13 dc o 13:30 miałam inseminację. W prawym jajniku pęcherzyk 20 mm, w lewym - 17 mm. Po inseminacji poleżałam 20 minut i 27 sierpnia wypada mi termin zrobienia bety. Nie wiem czy inseminacja była robiona na pękniętych czy na niepękniętych pęcherzykach (nie wiedziałam, że można tak lub tak, i nie spytałam o to swojego lekarza, a być może on mi mówił, ale zaaferowana inseminacją nie odnotowałam? Nie wiem). Po inseminacji nie przyjmuję żadnych leków, jedynie Pregna Start. Kolejna wizyta ma być dopiero po oznaczeniu bety. Bezpośrednio po inseminacji nie czułam szczególnych objawów, ale po 2 dniach zaczął mnie bardzo mocno ciągnąć lewy jajnik, wręcz stale boli, pęcznieje mi podbrzusze. Nie jestem w stanie zbyt długo siedzieć lub chodzić, bo ból od jajnika rozchodzi się na lewą nogę. Leżę więc, tym bardziej, że jestem po inseminacji ogólnie dosyć słaba, trochę rozbita (jakby przeziebiona), i - co w tym wszystkim najgorsze - psychicznie zmęczona, bo wciąż myślę o rezultacie zabiegu.

Presja jest tym większa, że jeśli te dwie inseminacje się nie powiodą, to mój TŻ musi rozpocząć leczenie, które potrwa min. 3-6 miesięcy i jeśli jego organizm go dobrze nie przyjmie, może poskutkować nieodwracalnym uszkodzeniem nadnerczy czy stałą blokadą przysadki do produkcji testosteronu. Przed kolejnymi starami będziemy musieli poczekać kolejne 3 miesiące na pełną spermatogenezę, a kolejne próby będą musiały być już wyłącznie in vitro. Trochę się tego wszystkiego boję. Wybór przed jakim stoimy jest dość dramatyczny. Niełatwy jest też aspekt finansowy tego późniejszego leczenia - zastrzyki na pobudzenie przysadki są bardzo drogie (od 250 zł. do 1600 zł. za jeden zastrzyk, do podawania nawet co 2,5 dnia), koszt in vitro same znacie. Jeszcze nie tracę nadziei, że w końcu wszystko skończy się dla nas happy endem. Ale chyba potrzebowałam się wygadać i stąd ten mój dzisiejszy wpis.

Trzymam za Was wszystkie mocno kciuki!
To przeziębienie jak czytam to często prowadzi do 2 kreseczek :)
 
To przeziębienie jak czytam to często prowadzi do 2 kreseczek :)

Powiem szczerze, że nawet nie myślałam o tych objawach w tym kontekście - sądziłam, że to stanowczo za wcześnie. Raczej, że może wdało się jakieś zakażenie albo jakaś dziwna reakcja na te leki. Ale Twoja wersja o wiele bardziej mi się podoba :) Tylko właśnie, czy te 2 dni od IUI to nie za szybko? A może któraś z Was miała podobnie?

Aga, trzymam kciuki za poniedziałek! Co zaś się tyczy badania drożności to ja w czerwcu miałam robione sono-HSG, z pianką jako kontrastem. I mimo niestwierdzonych żadnych zrostów (!), bolało jak diabli, choć wzięłam 2 tabl. no-spy i paracetamolu przed badaniem. Najważniejsze, że to już za nami :)
 
Cześć Dziewczyny, ja również podczytuję Was od dłuższego czasu i postanowiłam się przywitać! Mam 36 lat, od kilku bezskutecznie staramy się z moim TŻ o pierwsze dziecko. Problemem jest wyłącznie czynnik męski - bardzo niska jakość nasienia oraz stwierdzone miesiąc temu u mojego TŻ niedoczynność przysadki mózgowej i torbiel w szyszynce, które zablokowały u niego produkcję FSH. Androlog przed wdrożeniem leczenia zarekomendował dwie próby inseminacji. Pierwszą z nich miałam w ubiegłym tygodniu. Od 5 do 9 dc brałam letrozol, 11 dc miałam monitoring (dwa pęcherzyki), 12 dc - na 30h przed inseminacją - dałam sobie zastrzyk z HCG, a 13 dc o 13:30 miałam inseminację. W prawym jajniku pęcherzyk 20 mm, w lewym - 17 mm. Po inseminacji poleżałam 20 minut i 27 sierpnia wypada mi termin zrobienia bety. Nie wiem czy inseminacja była robiona na pękniętych czy na niepękniętych pęcherzykach (nie wiedziałam, że można tak lub tak, i nie spytałam o to swojego lekarza, a być może on mi mówił, ale zaaferowana inseminacją nie odnotowałam? Nie wiem). Po inseminacji nie przyjmuję żadnych leków, jedynie Pregna Start. Kolejna wizyta ma być dopiero po oznaczeniu bety. Bezpośrednio po inseminacji nie czułam szczególnych objawów, ale po 2 dniach zaczął mnie bardzo mocno ciągnąć lewy jajnik, wręcz stale boli, pęcznieje mi podbrzusze. Nie jestem w stanie zbyt długo siedzieć lub chodzić, bo ból od jajnika rozchodzi się na lewą nogę. Leżę więc, tym bardziej, że jestem po inseminacji ogólnie dosyć słaba, trochę rozbita (jakby przeziebiona), i - co w tym wszystkim najgorsze - psychicznie zmęczona, bo wciąż myślę o rezultacie zabiegu.

Presja jest tym większa, że jeśli te dwie inseminacje się nie powiodą, to mój TŻ musi rozpocząć leczenie, które potrwa min. 3-6 miesięcy i jeśli jego organizm go dobrze nie przyjmie, może poskutkować nieodwracalnym uszkodzeniem nadnerczy czy stałą blokadą przysadki do produkcji testosteronu. Przed kolejnymi starami będziemy musieli poczekać kolejne 3 miesiące na pełną spermatogenezę, a kolejne próby będą musiały być już wyłącznie in vitro. Trochę się tego wszystkiego boję. Wybór przed jakim stoimy jest dość dramatyczny. Niełatwy jest też aspekt finansowy tego późniejszego leczenia - zastrzyki na pobudzenie przysadki są bardzo drogie (od 250 zł. do 1600 zł. za jeden zastrzyk, do podawania nawet co 2,5 dnia), koszt in vitro same znacie. Jeszcze nie tracę nadziei, że w końcu wszystko skończy się dla nas happy endem. Ale chyba potrzebowałam się wygadać i stąd ten mój dzisiejszy wpis.

Trzymam za Was wszystkie mocno kciuki!
Też byłam totalnie rozbita i u mnie beta póki co rośnie jak szalona, wiec mam nadzieje, ze wszystko jest w porządku i ze u Ciebie będzie podobnie! Trzymam kciuki i dawaj koniecznie znac jak będziesz testować 😍
 
Ja jestem totalny świrus i dzisiaj znowu badałam betę 🙈 jest już prawie 900.. Mam nadzieje, ze skoro tak rośnie jak szalona to nie spotkają nas zadne przykre niespodzianki 🙏
 
reklama
Cześć Dziewczyny, ja również podczytuję Was od dłuższego czasu i postanowiłam się przywitać! Mam 36 lat, od kilku bezskutecznie staramy się z moim TŻ o pierwsze dziecko. Problemem jest wyłącznie czynnik męski - bardzo niska jakość nasienia oraz stwierdzone miesiąc temu u mojego TŻ niedoczynność przysadki mózgowej i torbiel w szyszynce, które zablokowały u niego produkcję FSH. Androlog przed wdrożeniem leczenia zarekomendował dwie próby inseminacji. Pierwszą z nich miałam w ubiegłym tygodniu. Od 5 do 9 dc brałam letrozol, 11 dc miałam monitoring (dwa pęcherzyki), 12 dc - na 30h przed inseminacją - dałam sobie zastrzyk z HCG, a 13 dc o 13:30 miałam inseminację. W prawym jajniku pęcherzyk 20 mm, w lewym - 17 mm. Po inseminacji poleżałam 20 minut i 27 sierpnia wypada mi termin zrobienia bety. Nie wiem czy inseminacja była robiona na pękniętych czy na niepękniętych pęcherzykach (nie wiedziałam, że można tak lub tak, i nie spytałam o to swojego lekarza, a być może on mi mówił, ale zaaferowana inseminacją nie odnotowałam? Nie wiem). Po inseminacji nie przyjmuję żadnych leków, jedynie Pregna Start. Kolejna wizyta ma być dopiero po oznaczeniu bety. Bezpośrednio po inseminacji nie czułam szczególnych objawów, ale po 2 dniach zaczął mnie bardzo mocno ciągnąć lewy jajnik, wręcz stale boli, pęcznieje mi podbrzusze. Nie jestem w stanie zbyt długo siedzieć lub chodzić, bo ból od jajnika rozchodzi się na lewą nogę. Leżę więc, tym bardziej, że jestem po inseminacji ogólnie dosyć słaba, trochę rozbita (jakby przeziebiona), i - co w tym wszystkim najgorsze - psychicznie zmęczona, bo wciąż myślę o rezultacie zabiegu.

Presja jest tym większa, że jeśli te dwie inseminacje się nie powiodą, to mój TŻ musi rozpocząć leczenie, które potrwa min. 3-6 miesięcy i jeśli jego organizm go dobrze nie przyjmie, może poskutkować nieodwracalnym uszkodzeniem nadnerczy czy stałą blokadą przysadki do produkcji testosteronu. Przed kolejnymi starami będziemy musieli poczekać kolejne 3 miesiące na pełną spermatogenezę, a kolejne próby będą musiały być już wyłącznie in vitro. Trochę się tego wszystkiego boję. Wybór przed jakim stoimy jest dość dramatyczny. Niełatwy jest też aspekt finansowy tego późniejszego leczenia - zastrzyki na pobudzenie przysadki są bardzo drogie (od 250 zł. do 1600 zł. za jeden zastrzyk, do podawania nawet co 2,5 dnia), koszt in vitro same znacie. Jeszcze nie tracę nadziei, że w końcu wszystko skończy się dla nas happy endem. Ale chyba potrzebowałam się wygadać i stąd ten mój dzisiejszy wpis.

Trzymam za Was wszystkie mocno kciuki!
Trzymam kciuki...może akurat jedna z 2 inseminacji będzie szczęśliwa 😉 ale tak sobie myślę, że jeśli zakwalifikowali Was do inseminacji ( tzn, że nasienie nie jest takie złe), więc do in vitro chyba tym bardziej się nadaje?
 
Do góry