Ja mam dokładnie takie samo podejście do mówienia o IVF, kompletnie nie widzę sensu kręcenia czy kłamania. No i cóż osobnikiem podobnym do Twojej mamy, jest u mnie moja babcia. No cóż... Nie ma co przebierać w słowach, moherem jest. Radio Maryja, Rydzyk i PiS to jej religia.
Jak powiedziałam że idę w IVF to usłyszałam, że lepiej żebym w ogóle dzieci nie miała. Zabolało jak jasna cholera. Powiedziałam jej tylko, że jak uważa że zdobycze medycyny są złe to niech odstawi tą siatkę leków, którą bierze, bo to też postęp medycyny.
Tutaj też moja mama wkroczyła do akcji, bo ta babcia to jej teściowa i podobno za te słowa narobiła jej takiego rabanu i awantury, że nikt nie będzie tak mówił do jej dziecka. Aż mi się dobrze zrobiło, że tej walki sama toczyć nie muszę. Babcia po kilku dniach zadzwoniła przeprosić, ale cóż niesmak pozostał. Także trzeba robić co się uważa, nie patrzeć na to co myślą inni.