Kosinka94
Moderator
- Dołączył(a)
- 30 Sierpień 2021
- Postów
- 4 834
Trzymaj się mamy OkruszkuChyba próbuje z nami zostać w te święta
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Trzymaj się mamy OkruszkuChyba próbuje z nami zostać w te święta
Pozwolę sobie w odpowiedzi na Twój post wylać wszystkie żale jakie mam w sobie w tym momencie.@LadyCaro wiem że irytują Cię te oznaczenia i wyrażanie współczucia. Bardzo ciężki miałaś czas w roku na transfer i testowanie. Ale wierzę że za rok w święta będziesz tulić dzieciątko w ramionach. Wiem że zadajesz sobie pytanie dlaczego Ciebie to spotkało. Ja sobie to zadaje od 4 lat. Mi się udał 5 transfer. Co z tego że 1 i 4 też był udany skoro skończył jak się skończył.
Odpocznij Sobie, zrób coś dla siebie, idź na masaż, do fryzjera, napij się drinka, popłacz sobie.
Ale my kobiety jesteśmy bardzo silne. Każdy transfer to 50% a może i nawet mniej że się uda. Zgłoś się za miesiąc dwa do kliniki, podejdź do stymulacji, na pewno lekarz zmieni albo da więcej leków by tych zarodków było więcej. Wiosna to piękny czas na transfer. Nie rezygnuj z ivf. Za kilka lat będziesz żałować że nie spróbowałaś ponownie.
Trzymaj się kochana, łzy mi lecą jak to pisze bo od kilku lat zastanawiam się dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe
Nasza Kochana nic co teraz powiemy nie sprawi, że poczujesz się lepiej.Pozwolę sobie w odpowiedzi na Twój post wylać wszystkie żale jakie mam w sobie w tym momencie.
Nie wiem czemu życie rzuca mi wieczne ochłapy. Po co mi daje takie gówna, żebym szła jak osioł za marchewką. Po co miałam ten biochem, żebym dalej miała nadzieję? Oczywiście miałam tylko 1 zarodek, żebym miała nadzieję, że może coś się uda, ale życie znów pokazało mi faka. Czuję, że walczę z wiatrakami, walczę o coś jak głupek a wcale nie powinnam. Rzygam tym, nienawidzę tego, siebie, że jestem wybrakowana, czasem myślę, że ja wcale nie chce dziecka tylko chce tej ciąży bo z jakiej ***** racji to ma być wszystko takie niesprawiedliwe. Wiem, że transfery się nie udają. Tylko dlaczego ja musze być tą jebaną statystyką.
Zrobię jeszcze jedną stymulację, ale na tym koniec. Nawet, jak serce będzie chciało więcej to się ogarnę. Nie, nie będe wiecej walczyć, czuje się jak debil i idiota, naprawdę uwierzyłam, że może mi się udać, a teraz czuje sie jak ostatni pajac i klaun. Nie chcę tego wszystkiego już, nie będę matką, nie mam siły walczyć jak debil ze światem. Nie i koniec.
Chodzę i płaczę po kątach, żeby nikt nie widział, jestem rozsypana a muszę udawać, że wszystko jest okej bo moi rodzice nie wiedzą o IVF i nie moge się przyznać, że coś przechodzę. Trudno, przezyję to i pójdę dalej. Nie wiem czemu mnie to spotyka. Nie wiem. Czuję się jak debil i nienawidze siebie w tym momencie.
Nie jesteś debilem, jesteś mega silna. Trzymaj się!Pozwolę sobie w odpowiedzi na Twój post wylać wszystkie żale jakie mam w sobie w tym momencie.
Nie wiem czemu życie rzuca mi wieczne ochłapy. Po co mi daje takie gówna, żebym szła jak osioł za marchewką. Po co miałam ten biochem, żebym dalej miała nadzieję? Oczywiście miałam tylko 1 zarodek, żebym miała nadzieję, że może coś się uda, ale życie znów pokazało mi faka. Czuję, że walczę z wiatrakami, walczę o coś jak głupek a wcale nie powinnam. Rzygam tym, nienawidzę tego, siebie, że jestem wybrakowana, czasem myślę, że ja wcale nie chce dziecka tylko chce tej ciąży bo z jakiej ***** racji to ma być wszystko takie niesprawiedliwe. Wiem, że transfery się nie udają. Tylko dlaczego ja musze być tą jebaną statystyką.
Zrobię jeszcze jedną stymulację, ale na tym koniec. Nawet, jak serce będzie chciało więcej to się ogarnę. Nie, nie będe wiecej walczyć, czuje się jak debil i idiota, naprawdę uwierzyłam, że może mi się udać, a teraz czuje sie jak ostatni pajac i klaun. Nie chcę tego wszystkiego już, nie będę matką, nie mam siły walczyć jak debil ze światem. Nie i koniec.
Chodzę i płaczę po kątach, żeby nikt nie widział, jestem rozsypana a muszę udawać, że wszystko jest okej bo moi rodzice nie wiedzą o IVF i nie moge się przyznać, że coś przechodzę. Trudno, przezyję to i pójdę dalej. Nie wiem czemu mnie to spotyka. Nie wiem. Czuję się jak debil i nienawidze siebie w tym momencie.
Przykro mi, że tak się czujesz i tak o sobie w tej chwili myślisz. Natomiast prawda jest taka, że jesteś bardzo dzielna i odważna, bo samo podejście do tego całego procesu to nie jest lekka decyzja, a tym bardziej decyzja o ponownej próbie. Wierze, że nadal na końcu tej drogi czeka na Ciebie różowy, tłuściutki, plączący bobasek. Patrząc na niego nie będziesz już pamiętać tego cierpienia. Jestes bardzo silnaPozwolę sobie w odpowiedzi na Twój post wylać wszystkie żale jakie mam w sobie w tym momencie.
Nie wiem czemu życie rzuca mi wieczne ochłapy. Po co mi daje takie gówna, żebym szła jak osioł za marchewką. Po co miałam ten biochem, żebym dalej miała nadzieję? Oczywiście miałam tylko 1 zarodek, żebym miała nadzieję, że może coś się uda, ale życie znów pokazało mi faka. Czuję, że walczę z wiatrakami, walczę o coś jak głupek a wcale nie powinnam. Rzygam tym, nienawidzę tego, siebie, że jestem wybrakowana, czasem myślę, że ja wcale nie chce dziecka tylko chce tej ciąży bo z jakiej ***** racji to ma być wszystko takie niesprawiedliwe. Wiem, że transfery się nie udają. Tylko dlaczego ja musze być tą jebaną statystyką.
Zrobię jeszcze jedną stymulację, ale na tym koniec. Nawet, jak serce będzie chciało więcej to się ogarnę. Nie, nie będe wiecej walczyć, czuje się jak debil i idiota, naprawdę uwierzyłam, że może mi się udać, a teraz czuje sie jak ostatni pajac i klaun. Nie chcę tego wszystkiego już, nie będę matką, nie mam siły walczyć jak debil ze światem. Nie i koniec.
Chodzę i płaczę po kątach, żeby nikt nie widział, jestem rozsypana a muszę udawać, że wszystko jest okej bo moi rodzice nie wiedzą o IVF i nie moge się przyznać, że coś przechodzę. Trudno, przezyję to i pójdę dalej. Nie wiem czemu mnie to spotyka. Nie wiem. Czuję się jak debil i nienawidze siebie w tym momencie.
Nic dziwnego że wierzyłaś, bo nigdy wcześniej nie byłaś tak blisko uzyskania ciąży. Teraz niestety przed Tobą pewnego rodzaju „żałoba”, która niestety będzie boleć dużo bardziej niż przy naturalnych comiesięcznych staraniach, ale czas na prawdę leczy rany. Jeszcze wszystko przed Tobą. A jak Twój mąż sobie radzi?Jest mi strasznie źle, bo na prawdę pozwoliłam sobie uwierzyć, że to sie uda. Niepotrzebnie. Nigdy więcej nie powiem "czuję, że się udało". Wcale nie czułam, to było myślenie życzeniowe. Jestem beznadziejna.
Sama nie wiem, on dużo trzyma w sobie. Z jednej sam ma już dość, ale z drugiej nie jest gotowy na porzucenie starań.Nic dziwnego że wierzyłaś, bo nigdy wcześniej nie byłaś tak blisko uzyskania ciąży. Teraz niestety przed Tobą pewnego rodzaju „żałoba”, która niestety będzie boleć dużo bardziej niż przy naturalnych comiesięcznych staraniach, ale czas na prawdę leczy rany. Jeszcze wszystko przed Tobą. A jak Twój mąż sobie radzi?
Wiem, że teraz ciężko o tym myśleć w tej sposób, ale wcale nie jesteś w tym samym miejscu. Przeszłaś już jedną stymulację, z której lekarz teraz może wyciągnąć wnioski, zmienić leki, dawki i podejście do kolejnej próby. Nic nie wydarzyło się na darmoSama nie wiem, on dużo trzyma w sobie. Z jednej sam ma już dość, ale z drugiej nie jest gotowy na porzucenie starań.
Nie wierzę w to, że dalej jestem w tym samym miejscu. Przeszłam wielomiesięczną walkę, czekanie, zabiegi, a jestem tu gdzie byłam. Nic się nie zmieniło.