Dobra laski, mam dylemat z imieniem i to jednocześnie zabawny i poważny...
Otóż jest właściwie tylko jedno, jedyne imię, które nam się obojgu z mężem podoba - nie mamy póki co żadnego innego, na które wyrażamy oboje zgodę. I w sumie wszystko byłoby super, gdyby nie to, że to imię podobało mi się już od dawna, tak bardzo, że... nazwałam tak swojego kota
Kot mieszka z moimi rodzicami, ma 11 lat i trochę jeszcze pożyje
. W sumie mnie ten zbieg okoliczności śmieszył i aż tak bardzo CHYBA nam to nie przeszkadza... Bo dziecko ma imię na całe życie, nie jest tak że ma imię na cześć kota (bo to by było dziwne :> ), po prostu jak przygarnęłam moją schroniskową sierotkę to nie myślałam o tym, że za 11 lat będę matką i bez sensu dawać jej ludzkie imię. Natomiast teściowa zrobiła wczoraj o to niezłą jazdę (tzn. dla wyjaśnienia, bardzo ją lubię, mamy spoko relacje, nigdy się w nic nie wtrąca itd) - że jak to dziecko i kot tak samo, że jak moja mama będzie się opiekować małą (a jest taki plan, bo moja mama jest emerytką) to jak to będzie wołać dziecko czy kota, że jak dziecko sobie to uświadomi to też będzie to dla niego beznadzieja itd... W sumie trochę mnie zaskoczyła jej aż tak negatywna reakcja, bo ona naprawdę rzadko nas w czymkolwiek krytykuje tak otwarcie.. Oczywiście zrobimy jak będziemy chcieli, od dawna żyjemy na swoim i po swojemu, a ona się z tym pogodzi - nie jest żadną mściwą teściową czy coś i nie zastanawiam się nad tym wszystkim, pod kątem, żeby ona była zadowolona, tylko czy faktycznie dla mojej córki to może być jakiś problem w przyszłości?
Help!