Nasz maluszek jakoś też niespieszy się z samodzielnym chodzeniem. Za jedną rączkę proszę bardzo, pchając wózek tez ale sam...Czasami jak się zapomni to potrafi stać sam dość długo i zrobić jeden dwa kroczki. Poza tym mówi po swojemu, bardzo uwielbia pogaduszki z rówieśnikami w trakcie spaceru. Nauczył się pokazywać różne przedmioty jak go o coś pytamy. Wkłada i wyjmuje rożne przedmioty z pudełek, pije sam z butelki i kubeczka Aventu. W sumie tyle się teraz dzieje że ciężko nadążyć. Ale zazdroszę Wam chodzenia maluszków, już sie nie mogę doczekać...
reklama
Muszę się pochwalić że pierwszy nocnikowy sukces za nami. Narazie zupełnie nieświadomy ale powtarzający się :-) Mamy na tapecie mama, tata, baba, bam (bim bam od zegara) i jeszcze parę innych. No i oczywiście coraz dłuższe samodzielnie wycieczki pomiędzy meblami bez trzymanki. Chyba powoli zaczyna się...
zQo
Entuzjast(k)a
A ja sie pochwale ze w koncu doczekalismy sie chodzeni dlugo to trwala ale wkoncu mamy kolejny etap zycia za soba:-):-):-):-):-):-):-):-)
zQo
Entuzjast(k)a
Mysmy czekali na samodzielne kroki az 17 mies ale doczekalismy sie
emih
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 9 Listopad 2005
- Postów
- 1 974
Gratulacje dla małych podóżników!!!
A Kasia za to w ramach swoich samouczkowych nauk tańca ;-) zaczyna skakać, jeszcze nie do końca potrafi zgrać obie nogi aby się od ziemi oderwały ale jedna czasem w górze, choć druga, wydawałoby się, już ciut ciut też nad ziemią. Z nowości, nie omieszkam wspomnieć, że moje żywiołowe dziecko, potrafi czasem usiąść nad miską z rodzynkami i jedna po jednej wyciągać je... łyżeczka! W ten sposób też zaczęła karmić mnie tymi rodzynkami, a ostatnio dałam jej do jedzenia samej budyń łyżeczka. Straty były wielkie ;-) ale jaka satysfakcja: ok 10-15 łyżeczek budyniu wylądowało u niej w buzi. Szkoda, że wcześniej mnie karmiła, a nikomu nie polecam budyniu na mleku sojowym, przegryzałam go bułką dławiąc łzy, ale jak tu odmówić dziecku? Tak więc u nas zaczyna się kolejny etap: samodzielne jedzenie, choć wcale nie powiedziane, że ten etap satysfakcji samodzielnością przy posiłku kiedyś jej po prostu nie "przejdzie" jak układanie wieżyczek z klocków
A Kasia za to w ramach swoich samouczkowych nauk tańca ;-) zaczyna skakać, jeszcze nie do końca potrafi zgrać obie nogi aby się od ziemi oderwały ale jedna czasem w górze, choć druga, wydawałoby się, już ciut ciut też nad ziemią. Z nowości, nie omieszkam wspomnieć, że moje żywiołowe dziecko, potrafi czasem usiąść nad miską z rodzynkami i jedna po jednej wyciągać je... łyżeczka! W ten sposób też zaczęła karmić mnie tymi rodzynkami, a ostatnio dałam jej do jedzenia samej budyń łyżeczka. Straty były wielkie ;-) ale jaka satysfakcja: ok 10-15 łyżeczek budyniu wylądowało u niej w buzi. Szkoda, że wcześniej mnie karmiła, a nikomu nie polecam budyniu na mleku sojowym, przegryzałam go bułką dławiąc łzy, ale jak tu odmówić dziecku? Tak więc u nas zaczyna się kolejny etap: samodzielne jedzenie, choć wcale nie powiedziane, że ten etap satysfakcji samodzielnością przy posiłku kiedyś jej po prostu nie "przejdzie" jak układanie wieżyczek z klocków
reklama
Pycha
mama Mai i Marty
a nasza Maj nauczyła sie mówic nie i teraz wszystko jest na nie :-) kręci tą swoją główka i mówi ne ne ne, a my mamy radochę
i wiecie co stwierdziłam, że im jest mądrzejsza tym gorzej
jak widzi że się ubieramy na dwór, to w nogi, bo przeciez po co sie ubierac, widzi że nalewam zupe, to krzyczy i otwiera buzie, bo ona chce JUŻ!!!
i mogłabym tak wymieniac wymieniac ...........
i wiecie co stwierdziłam, że im jest mądrzejsza tym gorzej
jak widzi że się ubieramy na dwór, to w nogi, bo przeciez po co sie ubierac, widzi że nalewam zupe, to krzyczy i otwiera buzie, bo ona chce JUŻ!!!
i mogłabym tak wymieniac wymieniac ...........
Podziel się: