reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Gry i zabawy czyli czas wolny naszych dzieci

reklama
U nas jest własnie tak ze nie mamy z kim zostawic wiec zabieralismy małego od początku na zakupy, tzn gdzies tak od 3-4 tygodni. Na poczatku maz stal pod sklepem z wozkiem a ja szybko latalam i zbieralam z polek co trzeba, a jak skonczyl ok miesiac to juz normalnie z nim chodzimy po sklepach. Kilka razy jak wrocilismy ze szpitala meza wysylalam ale nie dosc ze nie kupil tego co chcialam(mimo ze mial na kartce wypisane) to jeszcze kupil duzo niepotrzebnych rzeczy. Ja nie moglam isc bo maly jadl co godzine-poł a butelki nie chcialam dawac zeby sie od cyca nie odzwyczail:tak: W duzym markecie bylismy jak maly mial 7 tygodni przy okazji bioderek, jezdzil w foteliku na wozku sklepowym. Z Zuzia robilam dokladnie tak samo i dodam jeszcze ze ani jedno ani drugie nie chorowalo mocniej niz na katar ani razu:tak: Unikam co prawda duzych skupisk ludzi, a tak jak pisalam w duzych marketach jest luzno wiec nie ma z tym problemu i nie pozwalam nikowmu zagladac do wozka, czy nosidelka.
 
O, to ja w takim razie dodam jeszcze ze moja Julia tez od poczatku ze mna wszedzie latała i tez nie chorowala. Joasia choruje, tak, ale to dlatego ze Julka przynosi z przedszkola.
 
Może źle napisałam. Miałam na myśli rodziców oboje z dzieckiem spacerujących po sklepach, jakby jedno nie mogło zostać z dzieckiem w domku. Cytat "nawet jakbym nie miała..."tyczył się osoby trzeciej np. babci, a jeżeli z mężem nie moglbyśmy zostawić babci pojechałoby jedno z nas. Co innego jak jest jeden rodzic i musi zrobic zakupy i nie ma z kim dziecka zostawić, musi jechać z nim.

To zmienia postać rzeczy i sens wypowiedzi chociaż i tak sie z tobą pozwolę nie zgodzić :-p
Tym bardziej nie widzę powodu dlaczego ograniczac teściom dostep do dziecka... :eek::sorry: OK, nie mówie zaraz po powrocie ze szpitala bo dziecko potrzebuje czasu na okrzepnięcie w nowej rzeczywistości po narodzinach itd.... ale JEZELI teście zdrowi, dziecko sie ich nie boi (bo np ma mame blisko), przyzwyczajamy do nowych osób powoli (najpierw niech im sie poprzygląda)
Uważam że jest to krzywdzące dla teściów jak i niezbyt dobre dla dziecka...
Przeciez nie można dziecka przez całe zycie pod kloszem trzymac... :sorry: (Znam jeden taki przypadek ale to historia na inny wątek)

kazdy ma swoje zdanie...ja jestem zdania, ze dziecko powinno miec kontak z ludzmi i bakteriami...oczywiscie w granicach rozsadku.....jak nie bedzie miala stycznosci z bakteriami to jak sie na nie uodporni?....a jesli chodzi o spotykanie z ludzmi to mam wrazenie, ze jak sie dziecko tak odetnie od malego to potem moze byc problem,moze sie bac i miec problemy z nawiazywaniem kontaktu bo poprostu nie bedzie do tego przyzwyczajone....
mam kolezanke, ktora byla tak wychowywana i nie wyszlo jej to na dobre....

Lepiej bym tego nie ujęła...

U nas jest własnie tak ze nie mamy z kim zostawic wiec zabieralismy małego od początku na zakupy, tzn gdzies tak od 3-4 tygodni. Na poczatku maz stal pod sklepem z wozkiem a ja szybko latalam i zbieralam z polek co trzeba, a jak skonczyl ok miesiac to juz normalnie z nim chodzimy po sklepach. ...:tak: W duzym markecie bylismy jak maly mial 7 tygodni przy okazji bioderek, jezdzil w foteliku na wozku sklepowym. Z Zuzia robilam dokladnie tak samo i dodam jeszcze ze ani jedno ani drugie nie chorowalo mocniej niz na katar ani razu:tak: Unikam co prawda duzych skupisk ludzi, a tak jak pisalam w duzych marketach jest luzno wiec nie ma z tym problemu i nie pozwalam nikowmu zagladac do wozka, czy nosidelka.

I to jest właśnie dla mnie postepowanie ostrożne lecz nie przesadzone... :tak:
 
ha! dzieki za wasze zdania:tak: ulenka rowniez nie zgodze sie z toba, dlaczego rodzice nie maja prowadzic dalej swojego trybu zycia, oczywiscie w pelnym uwzglednieniem zdrowia maluszka? dziadkowie powinni zobaczyc malucha:sorry: myc rece i wyjatkiem sa choroby, u mnie tak bylo ze obie mamy pomagaly mi tuz po porodzie i ignac zdrow jak ryba:tak:
 
A mnie powiem szczerze przerażają rodzice, którzy zabierają swoje maleńkie dzieci do supermarketów. Czasami widziałam w fotelikach dzieci ledwo miesięczne albo ze dwutygodniowe. Nie rozumiem po co zabierać je w to siedlisko katarów, kaszlów, hałasów itd. Czy sama mama albo sam tata nie może zrobić zakupów??? Nasze już nie są takie maleńkie ale ja napewno nie wezmę synka do żadnego sklepu, mam z kim zostawić to fakt, ale nawet jak nie miałabym z kim zostawić pojechałabym sama albo wysłąłąbym męża mimo, że to W-wy mamy 50 km. Byc może ja jestem w druga stronę przewrażliwiona ale takie moje zdanie. Wczoraj byliśmy dopiero pierwszy raz u znajomych. Mają prawie rocznego chłopczyka, który żywe sreberko piszczy, krzyczy :tak: a mały tylko się patrzył na niego, mimo, że w domu gadatliwy jak tatuś i mamusia. Po porodzie też nie chciałam, żeby ktoś do nas przychodził. Nawet teście przyszli raz jak mały miał ze dwa tygodnie na chwilkę do pokoju, gdzie spał maleńki a potem siedzieliśmy w innym pokoju. Teście przeżywali, że nie mogą z nim siedzieć i nie dawałam im brać na ręce synka, ale rozumieli to. Przyszli potem jak mały miał coś ponad chyba miesiąc i też byłam chytra. Wogól nienawidzę jak ktoś nie z naszego domu bierze go na ręce, albo dotyka mu rączek, które on zaraz bierze do buzi. Synek jest mamusi i tatusia i ewentualnie babci (mojej mamy) :-D:-D:-D:-D:-D:-D
my z Igorem przed świętami byliśmy w markecie i od tego czasu jeździmy z nim raz w miesiącu do marketu do sklepów osiedlowych też z nim chodzę i nie widzę w tym nic dziwnego natomiast nie spotkałam się żeby ktoś nieznajomy mi do wózka zaglądał. co do dotykania po rączkach to generalnie też tego nie lubię bo mały je zaraz do buzi wkłada, natomiast na ręce dziadkowie i znajomi odwiedzający go biorą i nie widzę w tym nic dziwnego.
 
kazdy ma swoje zdanie...ja jestem zdania, ze dziecko powinno miec kontak z ludzmi i bakteriami...oczywiscie w granicach rozsadku.....jak nie bedzie miala stycznosci z bakteriami to jak sie na nie uodporni?....a jesli chodzi o spotykanie z ludzmi to mam wrazenie, ze jak sie dziecko tak odetnie od malego to potem moze byc problem,moze sie bac i miec problemy z nawiazywaniem kontaktu bo poprostu nie bedzie do tego przyzwyczajone....
mam kolezanke, ktora byla tak wychowywana i nie wyszlo jej to na dobre....
dokładnie! ja tez tak uważam.
Dziecko powinno mieć kontakt z bakteriami, oczywiście bez przesady.
 
Dokladnie :tak: Ponoc najgorzej jest w aptece :szok:

Mary ja z Twoim pierwszym zdaniem pozwole sie nie zgodzic ;-) Moja Julia nieraz byla tak wyczerpana "ciezkim" dniem, ze nawet jak byla niewiadomo jak spiaca to i tak nie mogla zasnac z przemeczenia - i wtedy wlasnie byly ryki i krzyki :tak: To wlasnie nazywa sie nadmiar wrazen :)
ooooooooooo moj tak czesto ma ze jak jestesmy u kogos widze ze chce spac a nie da rady ... i placze .... yh
Uleńka
Przede wszystkim nie sądze aby któraś z nas miała na myśli zabieranie dzieciątka tygodniowego lub dwu bo na tym etapie dzieciaczki dopiero zaczynały sie werandować lub króciutko spacerować.
Ale zastanów sie - sama sobie zaprzeczasz;
Piszesz "nawet jabym nie miala z kim zostawic pojechalabym sama..." a za chwile ze meza wysłała....
Czyli jednak miałabys z kim zostawic.... :sorry:

Moze faktycznie mama albo tata nie może zrobić sam zakupów.... Nie pomyślałas o tym...? :sorry:
Jesli mama (lub tata) jest samo z jakichkolwiek powodów to przeciez nei zostawi dziecka w domu i nei pojdzie na zakupy...! :eek:

ja po CC nie dalam rady jezdzic samochodem a moj maz nawet jak napisze na kartce co ma kupic i tak kupi co innego ... wiec musielismy jezdzic razem .. a ze malego nie mielismy z kim zostawiac jezdzil z nami na zakupy ... mial gdzies 2tyg jak bylismy pierwszy raz ... i nie bylo nic mu ... a jestem zdaniam ze trzeba przyzwyczajac do bakterii .... nawet juz przesadnie butelek nie wyparzam itp
 
Ja tez chodze z mała do sklepów, do znajomych, babci. Nie widze nic w tym zlego. Tak jak juz ktos napisal-dziecko musi miec kontakt z ludzimi i bakteriami. Znam przypadek kobiety , ktora jak JA uwazam przesadzala myjac dziecku zabawki co 2 dni zeby zabic bakterie. Myjac - we wrzatku
 
reklama
ja też małą wszędzie ze sobą zabieram! oczywiście na początku jak jechalismy na zakupy to ktoś z nią w aucie siedział, ale teraz już śmiga ze mną po centrach handlowych :) jakoś w jej zachowaniu nie widzę różnicy! ona chyba do wrażliwców nie należy ;) jak w godzinie jej drzemki jesteśmy w sklepie, to najzwyczajniej w świecie olewa wszystko i zasypia w wózku :D
no, ale faktycznie dzieci są różne i co dla jednego będzie normą, drugiemu może na maksa przeszkadzać i może być rozdrażniony!
 
Do góry