hej hej
na początek, zdrówka dla wszystkich chorowitków!!
Inka, ja choć mam za sobą ślub konkordatowy, jestem fanką ślubów cywilnych, jesli ktoś się kocha, to po co utrudniać sobie życie!? ślub jest dobrą opcją w razie ewentualnych wypadków, czy śmierci, czy też rozliczeń podatkowych, o ile opłaca się wsplnie rozliczać, zależy, w którym progu się mieścicie.
napiszę Wam, jakie super święta mieliśmy
w niedzielę rano wstaliśmy i za oknem biało i na dodatek śnieg nadal walił, jak szalony, no nic, pojechaliśmy na śniadanie do moich rodziców, było tak trochę ludzi, moja babcia, siostra z rodziną, Kuba czuł się nieswojo, nie chciał za bardzo jeść, był trochę wystraszony, ja się licho ogólnie czułam, po obiedzie byłam już tak zmęczona, że postanowiliśmy wracać, Kuba marudził na potęgę, całą drogę powrotną wyęcz wył w samochodzie, nie mógł zasnąć, picie nam się skończyło, on się robił głodny, więc chcieliśmy szybko dojechać do domu, śniegu było tyle, że szok, zakopaliśmy się na skrzyżowaniu i koło domu, więc M. postanowił zostawić tu furę i dojść już piechotą, ale coś się garaż nie otwiera, chyba nie ma prądu, no to przedzieramy się przez zaspy do drzwi i jak na złość zostawiliśmy od wewnątrz klucz!!! tak samo w drzwiach od piwnicy!! dodam, że wszystko mamy w domu na prąd, więc, nawet nie byłoby jak podgrzać wody! Kuba był taki biedny, że ja już płakałam razem z nim, więc szybka decyzja idziemy do sąsiada, który oczywiście nas przyjął, M. się śmiał, że wie, że to nie te święta, ale może się znajdzie dodatkowy talerz dla dziecka
przez 10 minut był jeden wielki ryk Kuby, rzucanie się, normalnie szał, zmęczone i głodne dziecko to straszny żywioł!! jeśc nie chciał, podgrzali mu rosół, ale pogardził, martwiłam się, bo naprawdę licho jadł cały dzień, wiedziałam też, że nie zaśnie w obcym miejscu, za to wypił 3 szklanki domowego kompotu, powoli się oswoił i zakochał się w 2 goldenach, o 19tej nawet zjadł ku mojej uciesze kromkę z szynką, niestety do 20tej prądu nie włączyli, więc na spokojnie wrócilićmy do moich rodziców, Q zasnął w samochodzie, bo to jego pora snu, na śpiocha go przenieśliśmy do domu i spał do rana, a ja wyłam przez pół nocy z nerwów i bólu pleców. Rano M. jechał sprawdzić, czy piec wygasł i 1,5 godziny odśnieżał podjazd. Taki prima aprilisowy żart na jego urodziny, które obchodzi właśnie 1 kwietnia. Straszne te święta dla mnie były, na szczęście mamy fajnych sąsiadów... I zaczęły się bolesne kopniaki od Hanulki
Phelania, jak się trzymasz?? Nadal w dwupaku??
Laski, no wiecie co z tymi teściami
)) haha, przyjeżdżają w piątek!!!!!!!! hahahaha