izi85- eh niestety do konca bede tutaj lezec, bo jak maz mnie tutaj przywiozl to szyjka zaczela sie skarcac bardzo i rozwierac, a najgorsze, z elozysko zaczelo sie odklejac, narazie sytuacja opanowana, ale we wtorek znowu lekkie krwawienie, brzuch mi bardzo twardnieje i te czeste skurcze, a lekarz woli mnie tutaj mniec na oku, monitoruja serduszko malego, wiec jakby cos sie dzialo, tetno jego zaczelo spadac czy cos to wyciagna go zemnie od razu.... wiec leze i tesknie za moimi mezczyznami...
a z wyjazdem to bylo tak, ze przyjechalam tylko na 3 miesiace i na mojej drodze stanal Anglik, ktory wywrocil moje zycie do gory nogami :-),a potem decyzja o przeprowadzce byla ciezka, ale zrobilam to dla niego i nie zaluje, chyba wlasnie na tym kontynencie znalazlam swoje miejsce na ziemi, i ja zawsze mowie, ze to przeznaczenie nas polaczylo, bo on wczesniej mieszkal w Anglii, ja w PL, a poznalismy sie w USA, tak mialo byc, dobrze mi tutaj, bo jestesmy razem, tesknie tylko za rodzina, ale z jego rodzina kontakt mam lepszy, czesciej przylatuja i nas odwiedzaja, teraz tesciowa jest i zajmuje sie naszym synkiem:-)
Phelania- masz racje, ja nigdy w zyciu nie przypuszczalam, ze cos takiego mnie spotka, slyszalam od innych dziewczyn rozne historie i w zyciu bym nie przypuszczala... jak sie dowiedzielam o ciazy to bylo zara zpo przeprowadzce, byslismy ze soba tylko rok, zaczynalismy wspolne zycie, a ja dostalam sie na studia, a tutaj ciaza, ale on byl taki szczesliwy jak mu powiedzialam i chcielismy miec to dziecko, a jak poszlismy do lekarza to najpierw powiedzial, ze dziecko jest za male, ale powiedzial, aby przyjsc za tydzien moze cos sie zmieni, bo zylo, ale niedlugo po wizycie zaczelam plamic, wiec od razu pojechalismy do lekarza, potem oswiadczono, ze ciaza obumarla, byl zabieg, a ja nie za wiele z tego pamietam bo nie chce i wymazuje tamten dzien z pamieci, ciazko bylo sie pozbierac, tego bolu nie da sie opisac, ale przetrwalismy, balismy sie zaryzykowac, ale podjelismy wyzwanie i chociaz bylo ciezko RJ sie urodzil :-) i wniosl w nasze zycie tyle radosci, a teraz druga ciaz, tak szybko, ale chociaz szok byl ogromny szczesliwi jestesmy bardzo, bo los nam tamata strate wynagradza... tylko, ze tamte wydarzenia i tak zawsze z nami beda i przez to oboje jestesmy przewrazliwieni i mamy problemy z ciazami, moje zdrowie tez sie troche do tego dolozylo i konflikt serologiczny miedzy nami, ale masz racje takie czasy, placimy za rozwoj cywilizacji gorzka cene...