Dziewczyny, a ja Wam trochę zazdroszczę tych troskliwych mam. Moja jest za granicą i nie mamy prawie kontaktu, a teściowie pracują jeszcze zawodowo i mają swoje sprawy. W drugiej ciąży nawet na zabieg mój mąż mnie odwozil z córką i czekali pod szpitalem, bo nie mieliśmy jej gdzie zostawić. Chociaż ogólnie nie narzekam, bo bardzo cenię sobie to, że sami tworzymy naszą rodzinę dokładnie tak, jak chcemy, to czasem brakuje mi takiej pewności, że gdyby cokolwiek się działo, to mogę chociaż podrzucić dzieci na pół godziny... Nie mówiąc już o chwili sam na sam z mężem
nie lubię takiej roszczeniowej postawy, typu podrzucanie ciągle dzieci dziadkom albo robienie z babci opiekunki, ale marzy mi się wyjść na kolację z mężem na 10 rocznicę ślubu za rok
ale raczej nie mam na to szans