Nie za bardzo mam siłę więcej pisać, czytam na bieżąco ale wymioty dzisiaj męczą, większość dnia śpię, teraz mam nadzieję że chrupki kukurydziane się przyjmą bo jeszcze nic się nie przyjęło. A wzięłam leki, kurde no. Mam wrażenie że piszę Wam w kółko to samo, ale tak wyglądają teraz wszystkie moje dni
mąż się martwi że przez to dzidzia nie rośnie
staram się jak mogę a to łyka wody a to jednak próbować coś zjeść, a to elektrolity pije, na obiad staram się zjeść chociaż garstkę tego co mąż uszykuje, a poza tym resztę dnia przesypiam. Wykańcza mnie ta ciąża i fizycznie i psychicznie
najgorszemu wrogowi nie życzę takiej ciąży :/ no to się wygadałam, dzięki